Kilka dni temu postanowiłem zwiedzić królewski szlak w Krakowie (Wawel, ulica Grodzka, Rynek z Sukiennicami i Kościół Mariacki). Z racji ogromnych opłat paliwowych, do Grodu Kraka postanowiłem wybrać się pociągiem. Podróż do Katowic przebiegła sprawnie i, o dziwo, punktualnie.
Na miejscu planowałem skorzystać z nowej usługi Przewozów Regionalnych pt. Interregio Bus. Brzmi ciekawie i ja wiedziony właśnie tą ciekawością stanąłem na środku katowickiego dworca w celu bliższemu zorientowaniu się w sytuacji. Nigdzie nie było widać żadnego plakatu. Nie było rozkładu jazdy autobusów, nie było najmniejszej informacji, że PR taką usługę realizuje.
Pani w kasie powiedziała mi, że bilet kupię jedynie u kierowcy (co było bardzo dziwne zważywszy na fakt, iż z powrotem kupiłem go bez problemu w kasie PR). Udałem się więc na przystanek, ciekaw co też czeka mnie w tej podróży.
Spodziewałem się atrakcji i nie zawiodłem się. Na przystanku był już podstawiony autobus do Rzeszowa. Był on zapełniony, a gro osób jadące dalej – do Jarosławia, Dębicy czy Przemyśla – czekało na drugi pojazd. Atrakcje były, ale zapewnione ze strony, z której kompletnie się ich nie spodziewałem. Mowa o grupie kilkunastu starszych osób. Kiedy podjechał autobus, stała ona tak blisko ulicy przy samej krawędzi chodnika, praktycznie spadając z krawężnika, że kierowca miał problem z podjechaniem bliżej. Kiedy mu się to udało, grupa seniorów uniemożliwiła otworzenie drzwi – dopiero na komendę kierowcy odsunęli się trochę, żeby zrobić miejsce.
Drzwi się otworzyły i się zaczęło. Żałosny to widok, kiedy grupa kilkunastu starszych osób przepycha się w celu zdobycia pierwszeństwa w zajęciu miejsca. Szkoda słów na opisanie tego co tam zaszło. Mało brakowało, a zaczęliby wchodzić do środka przez okno.
W ferworze walki nie zobaczyli, że otworzyły się tylne drzwi i wsiadło tam całkiem sporo młodszych osób, o dziwo, w spokoju i przepuszczając się nawzajem. Kiedy siedzieli już oni na miejscach, walka przy przednich drzwiach nadal trwała.
Kiedy koszmar skończył się, seniorzy siedzieli na miejscach, a autokar pędził już autostradą, główni bohaterzy zamieszania głośno narzekali, że nie dane im było zostawić walizek w luku bagażowym. No niestety, kiedy człowiek zachowuje się jak zwierzę w buszu, nie potrafi zauważyć, że luk bagażowy jest otwarty i wiele osób zostawia tam swój dobytek.
Trudno uwierzyć w to, że człowiek jest z natury dobry, kiedy patrzy się na takie sceny. To były tylko miejsca przy oknie w autobusie, a o mało nie pozabijano się o nie. Ciekawe co by było, gdyby ludzie ci cały dzień nie jedli i rzucono by między nich bochen chleba – pewnie mielibyśmy ofiary śmiertelne.
A wycieczka ? Wycieczka się udała. Ale nawet spacerowanie komnatami Zamku Królewskiego i napawanie się wielowiekową historią tego miejsca nie potrafiło powstrzymać mnie od śmiechu na myśl o uczestnikach „bitwy o fotele”, która rozegrała się przed dworcem w Katowicach.
Autor: Krzysztof Marcinkiewicz
Kraków od zawsze był miastem ciekawym.Tak to jest z miastem królewskim.Aby dojechać to w latach 1995 do 2005 nie miałam zadnego problemu.Przemieszczanie sie było wygodne,mimo olbrzymiej ilości zarówno turystów jak i nas pracowników.Kursowały autobusy PKS ,pociągi PKP,mniejsze punktualne BUS-y /np,Buksa/.Obecnie panująca nam partia miłości PO doprowadziła do całkowitej degregolandy taboru zarówno kolejowego jak i drogowego.A starsi ludzie chcą sie przemieszczać do swoich dzieci,wnuków chociaz w okresie swiatecznym. teraz, tutaj nie zdaje egzaminu tabor wraz z gminami,które nie chcą odpowiadać za istniejący stan a powinny. Rząd PO natychmiast powinien ustapić,bo jego polityka przypomina mi najstarszy zawód swiata,którego sobie w Polsce nie życzę. Do zwiedzania Krakowa mimo wszystko zachęcam w Nowym Roku życząc Rodakom
wszystkiego co się sżczęściem zwie.