Dwa obozy polityczne w Polsce prowadzą sprzeczki. Tu 10 mld mniej tu więcej itd. Jak zawsze brak merytorycznej dyskusji nad kierunkiem polskiej gospodarki, co możemy zaoferować światu? Jaką dobrą marką możemy się pochwalić dziś?
Trwają debaty nad unijnym budżetem na lata 2013-2020. Jedni mówią, o jakiś mitycznych 400 mld złotych. Tylko problem w tym, że trzeba coś jeszcze do tego budżetu Unijnego włożyć. O tym mówi Pan Janusz Szewczak w rozmowie niezależnej:
Ciekawe spojrzenie na aspekt pieniędzy unijnych prezentuje prof. Krzysztof Rybiński w rozmowie z redaktorem Janem Pospieszalskim. Krzysztof Rybiński: „Trzeba mówić prawdę a nie tylko rzeczy zgodne z polityczną poprawnością lansowaną przez Brukselę (…) trzeba umieć bronić własnych interesów. Ja się dziwię prezesom polskich firm, że nie protestują jak to robią świetnie francuscy rolnicy, żeby otrzymać rekompensaty za prowadzoną politykę wynikającą z ochrony środowiska” O mniemanym sukcesie reklamówek telewizyjnych funduszu unijnych. O betonie i asfalcie zagranicznych firmach budowlanych.
O talonie do Tesco, czyli o centralnym organie wydatkowym.
Potrzeba nam gruntownej dyskusji, jak z tej stagnacji w postaci: rosnącego zadłużenia, problemów demograficznych, wzrostu bezrobocia wyjść. Jednak 10 mld złotych mniej czy więcej nie zmieni naszej sytuacji gospodarczej. Brakuje nam pomysłów na szeroko rozumiany rozwój gospodarczy a nie tylko statystyczny wzrost gospodarczy. Jednym z większych determinantów wzrostu są wydatki na naukę i innowację, które w roku 2013 w Polsce mają wynieść 0,4% PKB a w roku 2020 1,7 PKB, jak podaje MNiSW.
Papier przyjmie wszystko, problem nie dotyczy tylko polski, problem dotyczy całej Unii Europejskiej w której radykalnie spadają wskaźniki innowacyjności firm. Wynika to z złego sposobu wydawania pieniędzy i braku deregulacji w gospodarce.
Autor: Maciej Wilk