„Kolaborantów i przeciwników politycznych zabijano zakładając im na szyję opony polane płynem łatwopalnym, które następnie podpalano” – z Arkadiuszem Karbowiakiem, pasjonatem historii, byłym Wiceprezydentem Opola rozmawia Tomasz Kwiatek
Angola była jednym z tych afrykańskich krajów w którym toczyła się długa wojna. Gdzie Twoim zdaniem znajdowała przyczyna tak długiego konfliktu?
W Angoli miały miejsce tak naprawdę trzy wojny. Ponieważ toczyły ona jedna po drugiej a nawet się pokrywając wszystkim wydaje się, iż był to jeden konflikt. Pierwszy konflikt wybuchł w Angoli 1961 r. i była to tzw. wojna kolonialna nazywana też wojną o niepodległość. Miała ona różne fazy i nie toczyła się z tą sama intensywnością. Drugi konflikt to wojna domowa i nakładające się na nią interwencje armii RPA i trzecia faza wojny to konflikt toczący się po 1989 r. czyli czysta wojna domowa.
Gdzie zatem należy szukać genezy angolańskiego konfliktu?
Na przełomie lat50 i 60. XX w. To był moment budzenia się afrykańskich nacjonalizmów. Tak było również w Angoli. W 1954 r. powstał Ludowy Ruch Wyzwolenia Angoli – MPLA. Była to organizacja o komunistycznym charakterze kierowana przez Agostino Neto wywodzącego się z plemienia Kimbundu jednego z trzech silnych plemion zamieszkujących tereny Angoli. Z ugrupowaniem MPLA rywalizował utworzony w 1958 r. Związek Ludności Angoli – UPA na czele z Holdenem Roberto. Związek przekształcił się potem w Narodowy Front Wyzwolenia Angoli FNLA. Początkowo te dwa ugrupowania polityczne opanowały struktury angolańskiego podziemia antykolonialnego. Początek lat 60. XX w. przyniósł poważny kryzys jaki zaistniał na rynku bawełnianym. Na tle w Angoli doszło do szeregu protestów i wystąpień o zdecydowanie socjalnym charakterze. W styczniu 1961 r. robotnicy z jednej z plantacji zaatakowali budynki administracji rządowej oraz posterunek policji a także więzienie. W odpowiedzi na to oddziały portugalskiej policji bezwzględnie stłumiły bunt zabijając większość jego uczestników. Na kanwie tych wydarzeń w lutym 1961 r. licząca 250 osób grupa bojówkarzy z MPLA zaatakowała więzienie w Luandzie oraz umiejscowione w mieście posterunki policyjne. To była pierwsze zbrojne wystąpienie antykolonialnego podziemia. W jego trakcie zginęło 7 Portugalczyków i 40 Angolańczyków. Po akcji oddział MPLA wycofał się ze stolicy. Krótko potem epizod ten miał swój tragiczny finał. W czasie pogrzebu jednego z policjantów tłum rozwścieczonych Portugalczyków dokonał pogromu czarnej ludności.
Rozumiem, że ten atak na więzienie uważa się za początek powstania w Angoli albo początek angolańskiej wojny o niepodległość?
Tak się przyjmuje choć, atak w Luandzie był zaledwie wstępem działań które miały miejsce nieco później a które przyćmiły akcję z lutego 1961 r. 15 marca 1961 r. na obszarze północno-zachodniej Angoli około 5000 słabo uzbrojonych i kiepsko wyszkolonych bojowników organizacji UPA będącej poprzedniczką FNLA której kadry opierały się na członkach plemienia Bakongo rozpoczęło falę ataków na izolowane placówki policyjne i cywilne farmy. Rebeliantom udało się zająć kilka miasteczek. Główna furia powstańców skupiła się na portugalskich osadnikach oraz assimilodos, metistos, których powstańcy okrutnie zmasakrowali. Zginęło co najmniej 1000 białych osadników i około 6000 czarnych Afrykanów. To co zobaczyli wkraczający na zajęte przez powstańców miejscowości osadnicy i policjanci na zawsze pozostało w ich pamięci determinując ich późniejsze postępowanie.
Kim byli assimilados i metistos?
Ci pierwsi to posiadający pełnię praw obywatelskich Afrykanie, wykształceni stanowiący afrykańską klasę średnią i wyższą. Było ich niewielu około 30000. Polityka portugalska w koloniach nie opierała się na kryterium rasowym stanowiącym dychotomię biały-czarny, lecz na wykształceniu i poziomie wiedzy. Możliwości zdobycia wiedzy i wykształcenia dla ludności miejscowej nie były zbyt powszechne ale trzeba przyznać że się systematycznie poszerzały. Matistos to z kolei osoby pochodzące z rodzin mieszanych nie mający praw obywatelskich. Warto dodać, że obok tych dwóch kategorii osób ofiarami zbrodni dokonanych przez UPA padli także czarni Afrykanie nie wywodzący się z plemienia Bakongo. Zbrodnie popełnione przez UPA były bez wątpienia zbrodniami o podłożu rasowo-etnicznym.
Jaka była reakcja Portugalczyków?
Odwet był straszny. Jego głównymi wykonawcami nie była armia ani policja bowiem siły te w całej Angoli były stosunkowo nieliczne i ich liczebność wynosiła około 3000 ludzi, a grupy paramilitarne złożone z osadników. Ponieważ to oni utracili większość swoich bliskich postanowili zemścić się okrutnie. Zginęło około 50000 osób wywodzących się z plemienia Bakongo 150000 szukało schronienia za granicą czyli w Kongo. Dodać należy, że w Kongo zamieszkiwała społeczność wywodząca się z tego samego plemienia Bakongo co mieszkańcy północnej Angoli.
Powstanie stłumiono?
Generalnie tak. Przetrwały co prawda nieliczne oddziały ale nie stanowiły one specjalnego zagrożenia dla sił portugalskich. Te z kolei zostały wzmocnione 17000 kontyngentem wojskowym który przybył z metropolii. Efektem wybuchu powstania było szereg zmian które wprowadzono celem podniesienia poziomu stopy życiowej oraz awansu i wyksztalcenia czarnej społeczności Angoli.
Czynniki zewnętrzne odgrywały jakąś rolę we wspieraniu rebelii?
W 1962 r. powstał rząd emigracyjny na czele z Holdenem Roberto. UPA zmieniła nazwę na FNLA. Pomimo prób nie udało się pod swoim sztandarem zjednoczyć wszystkich zwolenników angolańskiej niepodległości. FNLA wspierana była przez Kongo, Chiny, potem USA. MPLA szła swoją własną drogą zabiegając zgodnie z wyznawaną ideologią o pomoc państw komunistycznych. Początkowo jej siedzibą była w Kongo ale prezydent Mobutu ze względu na komunistyczne inklinacje przywódców MPLA nakazał jej członkom opuszczenie terytorium swego kraju. W 1965 r. Neto nawiązał kontakty z Kubańczykami którzy właśnie zaczęli realizować swoja „misję narodowo-wyzwoleńczą” na terenach afrykańskich. Ostatecznie MPLA zakotwiczyła się w Zambii i stamtąd jej oddziały organizowały wypady do Angoli.
Czyli obie główne rywalizujące ze sobą organizacje wspierały siły zewnętrzne. Skąd w Afryce wzięli się Kubańczycy?
Był to wynik strategii politycznej jaką przyjęło kierownictwo kubańskie, a mianowicie dążenie do wywołania na poszczególnych krajach rewolucji tzw. strategia 100 Wietnamów. Był ją zrealizować Guevara udał się do Afryki i tam wsparł rebelię jaka wybuchła w Kongo w 1964 spotkał się tam wówczas z liderem angolańskich komunistów Neto. W trakcie rozmowy ustalono szczegóły współpracy. Poza tym MPLA otrzymała pomoc od Algierii. Wspierały ją także Sowiety wysyłając sprzęt wojskowy i instruktorów. Nieco później do grona państw wspierających dołączyły Chiny, które wspomagały także FLNA i UNITA.
Jak wyglądały stosunki pomiędzy MPLA a FNLA?
Ich stosunki można określić mianem zimnej wojny. Czasami przeradzała się w gorącą. W 1963 r. miał miejsce incydent wkroczenia na obszary na których działała FLNA oddziału MPLA. Członkowie oddziału zostali rozbrojeni a następnie rozstrzelani. Takie epizody wywoływały napięcia w wzajemnych relacjach.
W 1966 r. na mapie politycznej angolańskiego podziemia pojawiło się ugrupowanie Jonasa Savimbiego?
Tak była to UNITA. Organizacja początkowo uzyskiwała wsparcie głównie z Chin potem od USA. Na czele UNITY stanął były minister rządu emigracyjnego Jonas Savimbi który znalazł się w konflikcie z Holdenem Roberto. Pomimo odejścia z pod kurateli szefa FNLA Savimbi szybko się zorientował, iż głównym zagrożeniem dla niepodległościowego ruchu oporu są komuniści z MPLA. Chcąc uzyskać wsparcie USA Savimbi zaczął się kreować na prozachodniego polityka. Działalność partyzancka UNITY rozpoczęła się w 1966 r. atakiem na linie kolejowe. Jednak aktywność wojskowa tej formacji nie była zbyt duża a ona sama nawiązała tajne kontakty z portugalskimi służbami specjalnymi.
Z tego co mówisz najaktywniejszą działalność prowadzili komuniści?
Było ich najwięcej. Swoich zwolenników rekrutowali z centralnych najbardziej zaludnionych części kraju. FNLA natomiast opierała się na rekrutach z plemienia Bakongo a UNITA zaś bazowała na plemieniu Ovimbundu z którego pochodził Savimbi.
Ta wojna w Angoli obfitowała w jakieś duże starcia czy bitwy?
To była wojna małych oddziałów, które ścierały się na trudnych jeżeli chodzi o dostępność obszarach. Słabą intensywność konfliktu najlepiej obrazują straty. W wojnie w Angoli zginęło około 3000 osób z czego nieco ponad 1500 żołnierzy i drugie tyle cywilów. Straty sił partyzanckich wyniosły wraz z cywilami około 50000. Walki miały początkowo bardzo brutalny. Dopiero w latach 70. wojna się nieco ucywilizowała. Siły portugalskie miały olbrzymią przewagę dysponowały przede wszystkim nowoczesnym sprzętem bojowym, helikopterami, samolotami, pojazdami pancernymi.
No właśnie skoro była taka przewaga Portugalczyków i wojna miała mało intensywny charakter to dlaczego ją przegrali?
Z tego powodu, że załamał system polityczny panujący w metropolii. Gdyby nie to wojna zapewne trwała by jeszcze parę lat. Elementem negatywnym były jej rosnące koszty stanowiące duże obciążenie dla gospodarki portugalskiej.
Jakie było natężenie walk w tych dwóch innych toczących równolegle konfliktach w Gwinei-Bissau i Mozambiku?
W Giwnei Bissau podobne jak w Angoli. Starty wojskowe wyniosły tam ponad 2000 zabitych żołnierzy. W Mozambiku wojna miała nieco bardziej zacięty charakter. W ciągu jej trwania zginęło tam około 10000 żołnierzy.
A czy zdarzały się zbrodnie wojenne?
W latach 70. były to zjawiska incydentalne. W Mozambiku w 1972 r. we wsi Wirjamu żołnierze portugalscy zamordowali 400 cywilów będących sympatykami komunistycznej partyzantki z pod znaku FRELIMO.
Jaką taktykę stosowały siły portugalskie?
Taktyka stosowana zarówno w Angoli jak i Mozambiku i w pewnym stopniu w Gwinei Bissau polegała początkowo na przeprowadzaniu dużych operacji antypartyzanckich za pomocą licznych sił wojskowych. Formacje partyzanckie były okrążane i atakowane z powietrza i lądu. Ta taktyka nie zawsze przynosiła określone efekty i oddziałom partyzanckim często udawało się unikać bezpośrednich uderzeń. Tak było w czasie operacji „Zambo” „Zoga” czy „Atylla” w Angoli. Ale czasami jednak partyzanci ponosili poważne straty. W 1970 r. w jednej z operacji w Mozambiku w której wzięło udział 35000 żołnierzy portugalskich straty zadane siłom FRELIMO wyniosły 400-600 partyzantów.
Jakie formacje portugalskie używane były do walk z partyzantką?
Przybyli z metropolii żołnierze poborowi kompletnie się do walki nie nadawali dlatego pełnili tylko funkcje patrolowo-wartownicze. Do bezpośredniego zwalczania partyzantki wykorzystywano przede wszystkim oddziały specjalne tzw. cacadores (myśliwi-łowcy). Przemieszczały się one głównie za pomocą helikopterów, które były pilotowane przez południowo-afrykańskich pilotów. Teoretycznie byli oni najemnikami zwolnionymi z armii RPA w rzeczywistości nadal w niej służyli. Ponadto systematycznie zwiększano stany osobowe żołnierzy afrykańskich. Na początku konfliktu pełnili oni tylko funkcje pomocnicze. Potem coraz częściej uczestniczyli w walkach. W 1966 r. na stronę Portugalczyków przeszedł w Kabindzie jeden z liderów FNLA z grupą 1200 partyzantów. Na bazie tego oddziału stworzono pod egidą portugalskiej policji politycznej PIDE tzw. Tropas Especias – Oddziały Specjalne. Z kolei dezerterzy z MPLA lub jeńcy z tej formacji którzy znaleźli się w rękach Portugalczyków tworzyli oddziały Flechas -Strzały. Obok nich powstały tzw. Grupos Especias – Grupy Specjalne złożone z Afrykanów ale miały one charakter pomocniczy. Najlepsze oceny notowali byli żandarmi katangijscy tzw. Fieis(lojaliści). Ich zadaniem było zwalczanie sił MPLA nie tylko w Angoli ale i Zairze. W 1968 r. powołano nową formację formacje Leais złożoną z dezerterów ANC czyli Afrykańskiego Kongresu Narodowego. Celem jej członków miało być prowadzenie operacji partyzanckich na terenie Zambii której rząd aktywnie wspierał oddziały MPLA.
Imperium portugalskie wraz z Rodezją i RPA uznawano za swoiste „imperium białego człowieka” na południu Afryki. Jakie były relacje pomiędzy tymi krajami?
Nie tak dobre jak by się mogło wydawać. Oczywiście RPA i Rodezja starały się wspomóc władze portugalskie w walce z angolańskim i mozambickim komunistycznym ruchem partyzanckim. Z drugiej strony zarówno Pretoria jak i Salisbury postrzegała portugalskie imperium jako najsłabszy element panowania afrykańskiego białego imperium. W relacjach państwowych dochodziło czasami do spięć. Wynikały one szczególnie w latach 60. z kursu sztywnego apartheidu jaki przyjęły władze południowo-afrykańskie. Skutkiem były różne delikatnie mówiąc mało kulturalne zachowania w postaci niechęci podawania ręki czarnoskórym przedstawicielom władz portugalskich. Generalnie wzrost pozycji czarnych w portugalskiej elicie kolonialnej był bardzo krytycznie oceniany przez przywódców z Pretorii.
Czy w tej wojnie było możliwe zwycięstwo?
Zwycięstwo w postaci utrzymania kolonii raczej nie. Natomiast zwycięstwo w postaci przejęcia władzy w Angoli przez wykształconą przez Portugalczyków elitę afrykańską, która starałaby się utrzymywać dobre relacje z dawną metropolią było możliwe gdyby system autorytarny trwał nieco dłużej. Niestety jak wiadomo Portugalczycy wojnę przegrali podobnie jak Amerykanie w Wietnamie i Francuzi w Algierii ale nie na polu bitwy ale na głębokim zapleczu w metropolii. 24 kwietnia 1974 r. obalony został w wyniku bezkrwawej rewolucji tzw. rewolucja goździków autorytarny reżim Marcelo Caetano, który po śmierci Salazara pełnił funkcję głowy państwa. Tak długie trwanie imperium luzytańskiego bo aż do połowy lat 70. miało właśnie związek z autorytarnym charakterem państwa portugalskiego. Demokracje nie mają cierpliwości do toczenia tak długich wojen. Są poza tym bardziej narażone na wewnętrzne wstrząsy, choć prawdą jest że także Portugalia doznała takiego ostatecznego wstrząsu w postaci „rewolucji goździków”. Ogólnie należy przyznać, że portugalska polityka kolonialna ewoluowała we właściwym kierunku. Niestety upadek rządów Caetano doprowadził do ostatecznego wycofania Portugalczyków ze swoich kolonii. To co mogli Portugalczycy zrobić to przed całkowitą ewakuacją swych sił to pomoc dla oddziałów antykomunistycznej partyzantki FNLA i UNITY. Niestety jak wiadomo czerwone sympatie wielu wysokich i średnich ranga oficerów spowodowały, że wspierano komunistów. A oni i bez niej byli wystarczająco silni. Upadek systemu kolonialnego często wieńczyły zbrodnie na masową skalę. Tak było niestety w Gwinei Bissau gdzie doszło do realizacji tragicznego scenariusza znanego z Algierii. Wycofujący się z kolonii Portugalczycy w Gwinei Bissau „zapomnieli” o swoich afrykańskich sojusznikach, których tamtejsi komuniści po dojściu do władzy w liczbie ponad 7000 wymordowali.
Portugalia wycofała się z wojny imperium upadło. Pozostała Angola czy Mozambik z wewnętrznymi podziałami?
Porozumienie ze stycznia 1975 r. z Alvor gwarantowało w Angoli ustanowienie rządu koalicyjnego oraz pozostawienie kontyngentu sił portugalskich których celem miał być nadzorowanie zawartego porozumienia. Portugalczycy z istocie zamiast zachować neutralność wspierali różne ugrupowania angolańskie w zależności od sympatii poszczególnych portugalskich dowódców.
Co się stało z portugalskimi mieszkańcami Angoli?
Wszyscy w liczbie 300 000 opuścili Angolę po prostu uciekli. Spowodowało to załamanie angolańskiej gospodarki. Okazało się że opuszczenie Angoli jak i Mozambiku przez Portugalczyków i tak nie uspokoiło sytuacji w obu krajach wybuchły zaciekłe konflikty wewnętrzne połączone w przypadku Angoli z obcą interwencją wojskową.
Zarówno w Angoli jak i w Mozambiku wybuchły wojny domowe. Jakie ugrupowania brały w nich udział?
W Mozambiku był to ruch RENAMO utworzony przy współudziale rodezyjskich służb specjalnych. Natomiast w Angoli zwarły się siły FNLA oraz UNITY z marksistowską MPLA. Ta ostatnia objęła po zaciętych walkach władzę w stolicy Angoli Luandzie. Wszystkie angolańskie ugrupowania zabiegały o wsparcie sił zewnętrznych w walce o władzę. Savimbi lider UNITY jeszcze w 1974 prowadził rozmowy z premierem RPA Baltazarem Vorsterem prosząc o pomoc. Co prawda w łonie kierownictwa RPA doszło wówczas do podziałów, bowiem szef BOSS a więc Biura Bezpieczeństwa Narodowego nadzorującego cywilne służby bezpieczeństwa Hendrik van der Bergh był temu przeciwny ale zwyciężyła frakcja interwentów. RPA zresztą była aktywnie zaangażowana w walki w Namibii. Od 1966 r. na obszarze tej dawnej niemieckiej kolonii afrykańskiej toczyły się starcia pomiędzy siłami SWAPOL, czyli zachodnio-afrykańskiej policji a komunistyczną SWAPO wspieraną przez kraje bloku komunistycznego. Z perspektywy Pretorii upadek portugalskiego systemu kolonialnego tworzył niebezpieczną sytuację wykorzystywania przez namibijską partyzantkę SWAPO Angoli jako bazy, z której wychodziły ataki na terytoria Namibii. Stąd trudno się dziwić, że afrykanerscy przywódcy postanowili wesprzeć antykomunistycznych rebeliantów występujących przeciw rządowi w Luandzie.
Zatem decyzja rządu RPA zapadła i wysłał on do Angoli kontyngent wojskowy?
Nim to nastąpiło jeszcze w styczniu doszło w Luandzie do walk pomiędzy trzema angolańskimi ugrupowaniami wojskowymi. Zwycięzcą okazała się MPLA. Jednostki FNLA wycofały się i w marcu wraz 1200 osobową grupą komandosów zairskich wysłanych przez Mobutu przystąpiła do działań ofensywnych w kierunku angolańskiej stolicy. W lipcu 1975 r. środki finansowe na wsparcie antykomunistycznych formacji wyasygnowały USA. Dzięki nim rozpoczął się w krajach zachodnich zaciąg najemników, którzy w przeciwieństwie do Konga nie odegrali jakiejś zasadniczej roli w walkach z oddziałami komunistycznymi. Pomimo trzeźwej oceny sytuacji w Białym Domu dostrzegającym zagrożenie ze strony bloku wschodniego zaangażowanie tajne operacje CIA w tym kraju zablokowała przegłosowana w Kongresie poprawka senatora Clarka która de facto uniemożliwiła kontynuację pomocy dla FLNA i UNITY. Pretoria początkowo udzieliła pomocy materiałowej formacjom UNITY. Pierwszą akcja militarna było zabezpieczenie w sierpniu 1975 r. hydroelektrowni Rucana. Potem w Angoli pojawili się instruktorzy szkolący jednostki UNITA. Kiedy jednak MPLA zaczęła odnosić sukcesy wojskowe Afrykanerzy rozpoczęli operację „Savannah”. W jej ramach do walki przystąpiły cztery mieszane afrykanersko-angolańskie grupy bojowe. Ciekawostką było to że jedna z nich grupa „Zulu” złożona była z byłych partyzantów FNLA będących wcześniej członkami MPLA z frakcji Chiapendy, który znalazł się w konflikcie z Neto i dokonał secesji z organizacji oraz kilkudziesięciu portugalskich ochotników. Grupą dowodził pułkownik Jan Breytenbach jeden z pierwszych dowódców południowo-afrykańskich sił specjalnych. Celem operacji „Savannah” było wsparcie antykomunistycznych sił angolańskich i niedopuszczenie przez nich do utrzymania władzy przez MPLA w Angoli. To zadanie okazało się przekraczające możliwości 2500 kontyngentu. Na drodze do zwycięstwa stanęli Kubańczycy.
Właściwie to kontynuowali oni swoje zaangażowanie z lat 60. XX w.?
Wtedy inicjatorem zaangażowania był Ernesto Che Guevara który w 1975 r. on już nie żył. Tym razem w Hawanie decyzje podjął Fidel Castro. Jeszcze w listopadzie 1975 w Angoli wylądowało ponad 100 kubańskich instruktorów. Potem systematycznie rosła liczba przybywających doradców. Wraz z nimi przybywały oddziały wojskowe. Początkowo Kubańczycy skierowani zostali na północ kraju, bowiem uznano że największe niebezpieczeństwo stanowią oddziały FNLA. Zostały one zniszczone w kilku większych lub mniejszych starciach. Przewaga sił komunistyczna była przytłaczająca szczególnie w artylerii a jej użycie miało często charakter rozstrzygający. Do lutego 1976 r. siły FNLA zostały zniszczone. Potem oddziały kubańskie przemieściły się na południe by zniszczyć jednostki UNITY Jonasa Savimbiego. Ale tam weszły one w kontakt bojowy z wojskami RPA.
Pamiętam, że skutkiem klęski FNLA był proces najemników, który odbył się Luandzie w którym zapadły wyroki śmierci…
Rzeczywiście złapano kilkunastu najemników a czterech z nich pomimo protestów skazano na śmierć i stracono. Warto przypomnieć, że przy sztabie FNLA znajdowali się doradcy z CIA oraz grupa oficerów i podoficerów południowo-afrykańskich. Tych ostatnich ewakuowały potem siły morskie RPA.
Kiedy Afrykanerzy się wycofali?
W grudniu 1975 r. fakt udziału wojsk RPA w operacjach w Angoli stał się powszechnie znany. Władze w Pretorii zorientowały się też iż z uwagi na udział Kubańczyków i pomoc państw bloku komunistycznego nie ma szans na obalenie rządów Agostina Neto. Dlatego podjęta została w marcu 1976 r. decyzja o całkowitym wycofaniu sił RPA.
Nie był to koniec wojny w Angoli ani koniec interwencji RPA w Angoli.
Tak armia RPA wielokrotnie jeszcze dokonywała rajdów na tereny Angoli. Było to konieczne ze względu na to, iż tam znajdowały się obozy szkoleniowe i całe zaplecze partyzantki namibijskiej czyli SWAPO. Owe operacje kończyły się zresztą dla sił SWAPO poważnymi stratami. Czasami te straty komuniści namibijscy rekompensowali sobie zwycięskimi operacjami propagandowymi na arenie międzynarodowej. Tak było w odniesieniu do akcji Cassinga prowadzonej w ramach operacji „Reindeer” w 1978 r., gdzie w czasie ataków lądowych i lotniczych na obozy szkoleniowe SWAPO zginęła pewna liczba cywilnych uchodźców. Spotkało się to ze zdecydowaną krytyką RPA na arenie międzynarodowej. Nikt z protestujących nie dociekał dlaczego obozy uchodźców położone były tuż obok obozów szkoleniowych partyzantów. Nikt też nie przeanalizował, że głównymi ofiarami ataku byli członkowie komunistycznych formacji wojskowych SWAPO.
Jeżeli chodzi o operacje na terenie Namibii to pamiętam formację kryptonim „Łom”. Co to była za jednostka?
To jednostka specjalna zachodnio-afrykańskiej policji nosząca nazwę „Koevoet” czyli „Łom”. Miała ona najlepsze osiągnięcia w zwalczaniu oddziałów SWAPO. Około 80% strat SWAPO zostało zadane przez członków tej formacji. W zasadniczej części składała się ona z Buszmenów z plemienia Ovambo około 1500 osób oraz około 300 białych oficerów i podoficerów.
Kiedy to mówisz to trochę mnie to dziwi, bowiem RPA zawsze` kojarzyła mi się głównie z apartheidem. Jak więc w tym ustroju funkcjonowały oddziały złożone z czarnych Afrykanów?
Wbrew pozorom polityka związana z praktyczną realizacją doktryny apartheidu była różna w zależności od poszczególnych okresów. Lata 70. XX w. a więc okres rządów Vorstera przyniosły pewne zmiany. Wtedy też w połowie lat 70 podjęto decyzję o możliwości służby w armii RPA osób pochodzenia afrykańskiego. Najbardziej znaną jednostką wojskową był powstały pod komendą płk. Jana Breytenbacha 32 „Buffalo” batalion. Składał się on głównie z dawnych partyzantów FNLA. Obok nich służyli w jednostce jako oficerowie Afrykanerzy a także Amerykanie, Australijczycy i Portugalczycy. Jeden z nich Danny Roxo w czasie operacji „Savannah” za wykazane męstwo w walce i zabicie 12 kubańczyków otrzymał najwyższe odznaczenie wojskowe. Batalion brał udział w większości operacji prowadzonych przez jednostki RPA na południu Angoli.
Na terenie Angoli miały swoje bazy oddziały UK czyli Włóczni Narodu a więc paramilitarne grupy ANC?
Był to także jeden z powodów dla którego RPA aktywnie wspierały wojska UNITY w walkach z komunistami angolańskimi i kubańskimi. Co prawda w 1984 r. nastąpiło podpisanie porozumienia pomiędzy Pretorią a Luandą o zaprzestaniu wspierania UMK i SWAPO i UNITY ale porozumienie to pozostało tylko na papierze.
Zwalczanie ANC również prowadzono poprzez rajdy grup komandosów na tereny Angoli?
ANC nie miał swoich baz tylko w Angoli, ale w dużej części państw afrykańskich. W latach 80 rząd w Pretorii zmienił taktykę walki z ANC z pasywnej na bardziej aktywną. Do miejsc gdzie znajdowały się siedziby ANC lub gdzie przebywali znani działacze dokonywano zabójstw porwań i zamachów. Do tych działań wykorzystywano członków oddziałów specjalnych przenoszonych do specjalnych oddziałów likwidacyjnych jak choćby Comando Vlakplaas. Była to formacja policyjna stanowiąca swoisty południowo-afrykański szwadron śmierci. Na jego czele stał weteran oddziałów antypartyzanckich służący w Rodezji oraz Namibii w Koevoet płk. Eugen van de Kock skazany zresztą na 212 lat więzienia.
Mówiłeś o poprawce Clarka, która uniemożliwiła pomoc dla angolańskiej partyzantki antykomunistycznej przez USA, czy Amerykanie rzeczywiście zaprzestali wsparcia dla UNITY czy też organizacja została pozostawiona sama sobie?
Po pierwsze funkcję głównego sponsora UNITY pełniła RPA. Armia tego kraju przeprowadzała na południu Angoli operacje wojskowe będące elementem wsparcia dla Unity. W latach 70. Savimbii uzyskiwał pomoc od rządu francuskiego a konkretnie wywiadu kierowanego wtedy przez Aleksandra de Marchenes. Owa pomoc była zresztą elementem szerszej strategii Paryża polegającej na zaangażowaniu się w działania w państwach afrykańskich min. w wojnę domową w Czadzie. USA rozpoczęły akcję pomocy dla Unity na dużą skalę po objęciu fotela prezydenta USA przez Ronalda Reagana. Gościł on nawet Savimbiego w Białym Domu. Tak więc Unita nie została pozostawiona samej sobie.
A jak wyglądała kwestia wsparcia ze strony Castro?
Kubańczycy zwiększali systematycznie swoje zaangażowanie w Angoli. W latach 80. kontyngent ich wynosił około 35000 żołnierzy z tym że tylko część służyła w oddziałach bojowych. Byli oni poważną siłą stanowiącą element wsparcia dla angolańskich komunistów z MPLA. Uczestniczyli oni w większości operacji wojskowych skierowanych przeciw oddziałom UNITY i jednostkom SADF (South African Defense Forces). Ponosząc niemałe straty sięgające ponad 2000 zabitych. Jednak głównymi animatorami różnych operacji ofensywnych byli doradcy sowieccy na czele z generałem Szaganowiczem. W drugiej połowie lat 80. postanowił on przeprowadzić szereg ofensyw które miały zakończyć wojnę na korzyść MPLA. Skutki tych operacji okazały się dla strony komunistycznej opłakane, bowiem wszystkie próby działań ofensywnych zostały powstrzymane z dużymi stratami. W 1987-1988 miała miejsce największa ale ostatecznie nierozstrzygnięta bitwa pod Cuito Cuanavale.
Sowieci ponieśli jakieś straty w wyniku swych działań w Afryce?
Tak pierwsi dwaj sowieccy doradcy zostali zabici w trakcie ofensywy „Modular” w 1983 r. Ogółem w Angoli znajdowało się około 1200 sowieckich doradców. Służyli oni głównie w sztabach uczestnicząc w planowaniu operacji wojskowych oraz szkoląc żołnierzy angolańskiej armii komunistycznej. Czasami jednak wyjątkowo pojawiali się oni na linii walk. Ponad 50 z nich zginęło w czasie działań wojennych w Angoli.
Krajem blisko współpracującym z Pretorią była Rodezja. Dlaczego nie udało się powstrzymać jej upadku?
W Rodezji doszło do wystąpień antyrządowych na dużą skalę już w 1959 r. W 1962 a potem 1963 powstały dwie organizacje podziemne o komunistycznej prowiniencji ZANU i ZAPU. Obie prowadziły działalność o terrorystycznym charakterze. Ich ofiarami padali biali właściciele białych farm umiejscowionych w różnych częściach kraju a także murzyni oskarżani o współpracę z władzami. Do pierwszego zbrojnego starcia marksistowskiej partyzantki i rodezyjskich sił doszło w 1966 r. Wtedy też wtargnąwszy w granice Rodezji oddział komunistyczny dokonał zabójstwa kilku osobowej białej rodziny. Został na szczęście szybko namierzony i zlikwidowany. W latach 70. wybuchła w Rodezji wojna partyzancka na pełną skalę. Rodezyjskim komunistom pomagały formacje zbrojne ANC. Jednym z członków Włóczni Narodu który wówczas walczył w Rodezji był zabity potem w 1993 Chris Hani. Rodezyjskie siły bezpieczeństwa pomimo dużych trudności starały się opanować sytuacje w kraju co się udało. Nie udało natomiast znaleźć rozwiązań politycznych a porozumienia rządu Smitha z konserwatywnymi środowiskami czarnoskórej społeczności nie przyniosły oczekiwanych efektów, bowiem konserwatyści z Muzorewą na czele mieli zbyt słaby posłuch wśród czarnej społeczności. Błędną opartą na współpracy z komunistycznymi radykałami politykę prowadził także Londyn. Generalnie wciągnięcie przedstawicieli czarnej społeczności do rządu i dalsze prowadzenie walki z komunistami byłoby krokiem we właściwym kierunku. Jednak brak zewnętrznego poparcia (poza RPA) i systematyczne wsparcie uzyskiwane przez państwa komunistyczne rebeliantom czyniło wojnę z ZANU i ZAPU nie możliwą do wygrania.
Czy władze w Rodezji były przygotowane na podjęcie walki z czerwoną partyzantką?
Nie. Skala wystąpień zbrojnych stanowiła pewien szok dla władz w Salisbury. Niemal z marszu skierowano do walki z partyzantką oddziały niewielkiej armii rodezyjskiej oraz policji. Ta ostatnia występowała pod oficjalną nazwą BSAP czyli Brytyjskiej Policji Południowo-Afrykańskiej składającej się z ponad 40% czarnych obywateli Rodezji. Ponad dwukrotnie większa liczba osób służyła w rezerwie terytorialnej ale byli to wyłącznie biali Rodezyjczycy. Główną antypartyzancką siłą uderzeniową były oddziały rodezyjskiej SAS oraz sił specjalnych Selous Scouts, których znaczącą liczbę stanowili byli członkowie oddziałów partyzanckich. Formacja ta stosowała taktykę partyzancką dlatego większość strat komunistycznym rebeliantom zadały właśnie Selous Scouts. Obok działały Grey Scouts czyli 1000 osobowe antypartyzanckie formacje konne oraz oddziały Rodezyjskiej Piechoty Lekkiej. Czarnoskórzy mieszkańcy Rodezji służyli w oddziałach Rodezyjskich Strzelców Afrykańskich.
Komunistyczna partyzantka w Rodezji była wspierana z zewnątrz?
Jak wszystkie siły komunistyczne w Afryce zarówno ZANU jak i ZAPU wspierali Sowiety, Chiny, Tanzania, Algieria a przede wszystkim Zambia i Mozambik. Te dwa ostatnie kraje wyraziły zgodę na ulokowanie w swoich krajach baz komunistycznych partyzantów dlatego często stawały się one celem rajdów rodezyjskich sił specjalnych. Rząd Smitha wspierał mozambicką zbrojną opozycję z pod znaku RENAMO.
A jakie były relacje pomiędzy Salisbury a Pretorią?
RPA starała się pomóc Rodezji po wprowadzeniu wobec niej sankcji międzynarodowych. Do 1975 r. w Rodezji stacjonował 2000 oddział ciężko zbrojnej policji RPA. W połowie lat 70. Voster postanowił wycofać jednostki policji i przyjął postawę mediatora pomiędzy rządem Iana Smitha a czarną opozycją. Doszło do porozumienia z Salisbury z konserwatywnym Frontem Wyzwoleńczym Rodezji biskupa Muzorewy który w 1979 r. został pierwszym czarnym premierem Rodezji. Niestety te wybory zostały potem zdezawuowane przez ugrupowania komunistyczne. Jedno z nich ZANU na czele z Robertem Mugabe objęło wówczas władzę i rządzi po dziś dzień w Zimbabwe. Jakoś czarna dyktatura mordująca przez lata swoich obywateli nie budzi dziwnym trafem takich emocji w stolicach europejskich jakie budziły rządy Iana Smitha którym daleko było do brutalności Mugabego.
Ale rządy Smitha opierały się podobnie jak rządy w Pretorii na doktrynie apartheidu…
Teoretycznie tak. Ale prawa czarnej ludności były znacznie bardziej zabezpieczone w Rodezji niż w RPA. Dobrym przykładem jest porównanie statusu parlamentarnego czarnej większości. W parlamencie rodezyjskim zagwarantowano im niewielką ilość miejsc. Takich przywilejów czarni nie mieli w RPA, gdzie miejsca parlamentarne zagwarantowano dopiero w latach 80 .tylko Koloredom i Azjatom.
W 1988 r. doszło do rozmów pokojowych w kwestii zakończenia wojny domowej w Angoli?
Podpisano porozumienie na podstawie którego jednostki wojskowe armii RPA oraz oddziały kubańskie opuściły terytorium Angoli. Nie zakończyło to toczącej się wojny domowej. Ta trwała z różnym natężeniem nadal. Do zera skurczyła się ilość protektorów popierających angolańską opozycję. USA z uwagi na zakończenie zimnej wojny nie były już tym zainteresowane a RPA znajdowała się w trakcie demokratycznych przemian więc sytuacja międzynarodowa nie pochłaniała aż tak umysłów burskich polityków jak sprawy wewnętrzne. Wojna domowa w Angoli zakończyła się w 2002 r. kiedy to zawarto porozumienie choć Savimbii kontynuował walkę z rządem w Luandzie aż do swej śmierci, która nastąpiła w 2002 r.
RPA choć wspierała Savimbiego nie cieszyła zbytnią aprobatą ze strony USA i innych mocarstw zachodnich?
Elementem który powstrzymywał państwa zachodnie przed oficjalną współpraca z Pretorią był apartheid czyli doktryna segregacji rasowej. W bardzo radykalnej wersji była ona wcielana w życie do końca lat 60. W 1961 r. doszło do sławnej masakry w Shaperville kiedy to południowo-afrykańska policja otworzyła ogień do atakujących posterunek policji w tej miejscowości czarnych demonstrantów zabijając 69 z nich. Naturalnie nieco nerwowa reakcja policjantów(pewna część ofiar zginęła od strzałów w plecy), wynikała z faktu, iż policjanci pamiętali mający miejsce nieco wcześniej atak tłumu na posterunek policji w okolicach Durbanu gdzie zamordowano 9 funkcjonariuszy policji. W efekcie wspólnota międzynarodowa zastosowała wobec RPA sankcje. Od tego momentu Pretoria stała swoistym światowym outsaiderem.
W 1962 r. zostali aresztowani przywódcy ANC.
Zarówno PAC jak i ANC podjęły na początku lat 60 działalność zbrojną, dlatego zostały uznane za organizacje terrorystyczne. Liderzy ANC na czele z Nelsonem Mandelą zostali aresztowani i skazani na wysokie kary pozbawienia wolności. Mandela otrzymał wyrok dożywotniego więźnia i stał się symbolem walki z apartheidem.
Obok niego takim symbolem był także Steven Biko.
Tak. Tyle, że Mandela był symbolem żywym, natomiast Biko jak widomo został w 1977 r. ciężko pobity na komisariacie policji przez funkcjonariuszy służb specjalnych i w wyniku nie udzielenia mu pomocy medycznej w czasie przewożenia policyjnym radiowozem zmarł.
Mówiłeś że ta radykalna wersja apartheidu trwała do końca lat 60. XX w., co się potem zmieniło?
Doszedł do władzy Baltazar Vorster były internowany w czasie II wojny działacz organizacji Ossewa Brandwag i dowódca jej bojówek Stormjaers organizujących akcje sabotażowe przeciwko administracji rządu Johna Smutsa. Vorster dostrzegał konieczność nawiązania dobrych stosunków z prozachodnimi czarnymi krajami afrykańskimi. Większość z nich odrzuciła afrykanerskie propozycje współpracy. Tylko prezydent Malawi Hastings Banda zgodził się nawiązać bliższe kontakty gospodarczo-polityczne. Ponadto Vorster podjął wysiłki na rzecz obalenia rządów komunistycznych w Angoli słusznie przewidując że Luanda będzie protektorem zbrojnej opozycji skierowanej przeciw systemowi apartheidu. W polityce wewnętrznej Vorster lansował koncepcję utworzenia bantustanów czyli znajdujących się wewnątrz RPA samodzielnych państw murzyńskich co stanowiło pewne novum w dotychczasowej polityce Pretorii. To wszystko nie powstrzymało fali uczniowskich zamieszek które wybuchły w związku z protestami przeciw konieczności nauki języka afrikaanas. W 1976 r. w czasie ich tłumienia w Soweto murzyńskiej dzielnicy Johanesburga policja zabiła ponad 100 osób. Potem od momentu objęcia funkcji premiera przez Petera Bothę nastąpiła dalsza liberalizacja apartheidu ale także intensyfikacja walki z przeciwnikami rządów białej mniejszości. Epoka Bothy nazywana jest „apartheidem z ludzką twarzą”. Zlikwidowano wówczas absurdalne przepisy rasowe dotyczące życia osobistego i publicznego.
Lata 80. to kompletny przewrót w RPA. Władze liberalizowały najbardziej radykalne przepisy apartheidu ale także od 1983 r. podjęły współpracę z nową formacją polityczną Zulusów partia Inkhata. Możesz przybliżyć tę kwestię?
Mengistu Buthalezi stojący na czele Inkhaty miał świadomość zmonopolizowania opozycji przez zbrojny ruch oporu z pod znaku PAC i ANC. Dlatego podjął on tajne rozmowy z władzami RPA. Wynikało one z chęci wzmocnienia Partii Wolności wobec ANC. Początkowo zresztą w grę wchodziło wsparcie finansowe i logistyczne. Pod koniec lat 80. rząd RPA rozpoczął akcję szkolenia sił paramilitarnych Partii Wolności. SADF i służby specjalne dostarczały uzbrojenie jej bojówkom. Potem już w latach 1990-1994 kiedy na dobre rozgorzała na dobre wojna pomiędzy ANC a Inkhatą rząd afrykanerski ewidentnie wspierał w trakcie konfliktu Zulusów.
W 1989 r. do władzy doszedł Frederick De Klerk który uznał, że koniec zimnej wojny musi skutkować także przemianami w RPA podjął wówczas rozmowy z Mandelą. Czy była inna alternatywa?
Inną alternatywą byłoby trwanie systemu. Nawet ewentualny otwarty sojusz z Inkhatą przeciw ANC, nie doprowadził by do ustabilizowania sytuacji. Bez daleko idących koncesji politycznych na rzecz czarnoskórej ludności pokój wewnętrzny w RPA był niemożliwy. Wśród członków plemienia Xhosa nie istniała żadna poważna alternatywa polityczna wobec ANC. Ponadto biali mieszkańcy RPA byli już zmęczeni walką o utrzymanie apartheidu. Te nastroje wyczuwał Frederick de Klerk stąd jego inicjatywa rozmów z ANC i wypuszczenie z więzienia Nelsona Mandeli. Myślę, że obserwował on uważnie zachodzące zmiany jakie miały miejsce w świecie zewnętrznym. O ile trwanie zimnej wojny powodowało, że RPA mogło liczyć na ciche wsparcie USA i państw zachodnich o tyle po jej zakończeniu chętnych nawet do niejawnej współpracy z Pretorią nie było. Dlatego burscy nacjonaliści zmuszeni zostali rozpocząć negocjacje w celu pokojowego przekazania władzy w ręce czarnej większości.
Na koniec polski wątek w historii RPA zabójstwo Chrisa Haniego dokonane przez polskiego emigranta Janusza Walusia. Dlaczego doszło do tego zabójstwa?
Elementy przeciwne demontażowi systemu apartheidu związane z Partią Konserwatywną chciały zatrzymać upadek systemu segregacji rasowej. Zabójstwo Haniego miało być instrumentem służącym osiągnięciu tego celu. Inicjatorzy tej akcji oczekiwali że wywoła ona wzrost radykalizmu w szeregach ANC i powrót tej organizacji do taktyki walki zbrojnej. Jak wiadomo ten scenariusz wydarzeń się nie ziścił, choć był bliski realizacji. Reakcja niektórych liderów ANC w związku z zabójstwem Haniego była zdecydowana. Wielu wskazywało na konieczność powrotu do zbrojnej konfrontacji. Hani był jednym z przywódców partii komunistycznej zaangażowanym w działalność UK Włóczni Narodu. Był nawet szefem sztabu tej organizacji. Odpowiadał więc za działania bojówek ANC a więc zabójstwa oraz akcje terrorystyczne skierowane nie tylko przeciw przedstawicielom południowo-afrykańskiego reżimu ale także przeciw czarnoskórym rodakom oskarżanym o współpracę z władzami. Umkhoto we Sizve było bezwzględną formacją paramilitarną. Kolaborantów i przeciwników politycznych zabijano zakładając im na szyję opony polane płynem łatwopalnym, które następnie podpalano – były to tzw. naszyjniki. Warto o tym wszystkim pamiętać kiedy się ocenia czyn Janusza Walusia. Hani choć bez wątpienia został zamordowany, to w żadnym razie nie był niewinnym człowiekiem.
Bardzo Ci dziękuję!