Kto jada na śniadanie płatki kukurydziane, ten zadrżał po usłyszeniu rewelacji zespołu francuskich naukowców z Uniwersytetu w Caen kierowanego przez biologa – prof. Gilles-Erica Seraliniego na temat szkodliwych skutków żywienia kukurydzą genetycznie zmodyfikowaną.
Szoku doznało środowisko zainteresowane sprawą, bowiem po raz pierwszy były to badania długoterminowe – dwuletnie, obejmujące cały okres życia badanych zwierząt. Zwykle trwały one nie dłużej, niż 90 dni. Wyniki badań opublikowano w fachowej literaturze we wrześniu i publicznie zaprezentowano na konferencji w Londynie. Polacy dowiedzieli się o sprawie dopiero po nagłośnieniu jej przez środowisko przeciwników GMO, które 10 października zorganizowało w Sejmie konferencję pod nazwą: „Nowe przełomowe wyniki badań naukowych w zakresie GMO”.
Co wykazały badania? Przez dwa lata podawano szczurom kukurydzę genetycznie zmodyfikowaną i napoje ze śladową ilością nawozu chemicznego Roundup. Wywołało to u nich gwałtowny rozwój nowotworów oraz uszkodzeń wątroby i nerek. Grupa szczurów karmiona w ten sposób zmarła przedwcześnie – 50 proc. samców i aż 70 proc. samic, podczas gdy w grupie kontrolnej zmarło ich o wiele mniej – kolejno 20 proc. i 30 proc. Do badania użyto kukurydzy NK603 – odmiany GMO koncernu Monsanto, którą uprawia się masowo w Ameryce Północnej używając jej powszechnie w żywieniu ludzi i zwierząt. Jest to ta sama kukurydza, którą jemy w płatkach śniadaniowych. Jak można się było spodziewać, lobbyści GMO stanęli do walki. Zarzucili francuskiemu zespołowi liczne braki i nienaukowość wyników. Sześć komitetów naukowych z terenu Francji potraktowało je lekceważąco oświadczając, że: „publikacja ta nie pozwala na wyciągniecie żadnych wiarygodnych wniosków”, „…przyczyniła się jedynie do wywołania paniki w społeczeństwie”. Może właśnie przydałaby się taka powszechna panika, by doprowadzić do zdemaskowania szkodliwości GMO i wycofania jej z rynku. Dobry przykład pokazała Rosja. Po ogłoszeniu wyników badań, natychmiast zakazała importu modyfikowanej genetycznie kukurydzy produkcji koncernu Monsanto do czasu, aż ich własne badania wykluczą zagrożenie.
Ciekawe, czy rakotwórcze właściwości upraw GMO przemówią do wyobraźni polskich polityków? Jak dotąd rząd wspiera monopolistów i lobbystów koncernów produkujących GMO. Dał temu wyraz w lipcu br., kiedy w pośpiechu, nie konsultując się z przeciwnikami GMO, przegłosował nowelizację ustawy o paszach. Nowelizacja ta przedłuży o cztery lata, do stycznia 2017 r., możliwość stosowania pasz genetycznie modyfikowanych w żywieniu zwierząt. Od wielu lat bezpieczeństwa ekologicznego i zdrowej żywności broni w Polsce społeczna inicjatywa – koalicja pod nazwą: POLSKA WOLNA OD GMO. Reprezentuje ona ok. 200 organizacji. Już w 2007 r. informowała przedstawicieli rządu i Rzecznika Praw Obywatelskich o łamaniu prawa, m.in. o tym, że do Polski nielegalnie sprowadza się kukurydzę transgeniczną odmiany MON 810, niebezpieczną dla ludzi, zwierząt i środowiska naturalnego. Informowała również o tym, że wbrew obowiązującym w UE przepisom, żywność w Polsce nie jest znakowana. Niestety, ani rząd, ani żadne służby państwowe nie zareagowały na te protesty. Nadal więc, po cichu, trwa proceder sprowadzania do Polski produktów GMO, bez informowania społeczeństwa o zagrożeniach. Polski rząd nie widzi niebezpieczeństwa i w kółko powtarza, że bez korzystania z GMO nasze rolnictwo nie byłoby konkurencyjne.
We wrześniu tego roku na całym świecie, również w Warszawie, odbyły się demonstracje przeciwko korporacji Monsanto. Koncern ten powiązany z firmami-córkami, jest potentatem światowym w produkcji i rozprzestrzenianiu roślin GMO – opanował już 80 proc. światowego rynku. Firma Cargill, jedna z firm-córek Monsanto wykupiła w Polsce ponad 80 procent centrali nasiennych i wiele paszarni. Od lat sprowadza z Ameryki do Polski genetycznie zmodyfikowaną śrutę sojową jako komponent do pasz. Oznacza to, że prawie wszystkie wyroby mięsne oraz nabiał skażone są genetycznie i chemicznie. Polacy powinni mieć wyobraźnię i być czujni, by nie powielać przykładów z Argentyny i Indii, gdzie zmodyfikowane rośliny poczyniły największe spustoszenie. W Argentynie wskutek spożywania zmodyfikowanej soi typu RR rośnie zachorowalność na białaczkę, dzieci rodzą się martwe lub z deformacjami. Z kolei w Indiach, po wprowadzeniu upraw zmodyfikowanej bawełny, wzrosły znacznie koszty produkcji, co doprowadziło tysiące rolników do bankructwa.
Przemysł biotechnologiczny, to przede wszystkim ogromne pieniądze i wpływy. Bardzo trudno uwierzyć, że działa on na rzecz „poprawy wyżywienia świata”. Koncern Monsanto opanował już obie Ameryki, dużą część Azji i Australii. Stale powiększa swoją pozycję wdzierając się do państw słabych. W Polsce ma się całkiem dobrze. Działa tutaj poprzez spółkę Monsanto Polska już od 1995 r., zajmując się głównie sprzedażą środka chwastobójczego – Roundup. Jednak od samego początku spółka ta utrzymuje szerokie kontakty z naukowcami i instytucjami skutecznie lobbującymi na ich rzecz. Do firm powiązanych z Monsanto należy m.in. Polska Federacja Biotechnologii, Niezależna Agencja Prasowa, Koalicja na rzecz Nowoczesnego Rolnictwa, Komisja ds. GMO, Komitet Biotechnologii PAN. To tym instytucjom możemy podziękować za to, że Polska staje się bezbronna wobec tykającej bomby, jaką stanowią organizmy poddane bioinżynierii. Niewielu wie, jakimi genami „wzbogaca się” rośliny i mikroorganizmy poddane transgenicznym zmianom. Np. pomidor łączy się z genami ryby (flądry), ziemniak – z genami meduzy, konopie i ryż – z genami ludzi, sałatę – z genami szczura, a świnię z genami krowy!
Koncern Monsanto miał swój udział w powstaniu takich środków, jak DDT, Aspartam, BST (Posilac), czy Roundup. Praktyka dokonywana na ludziach i zwierzętach, wykazała już dawno, jak bardzo toksyczne są te „osiągnięcia” biotechniki. Aspartam, czyli słodzik podejrzewany jest o powodowanie raka mózgu, zakazano stosować go w Stanach Zjednoczonych. Z kolei BST – jest to zmodyfikowany hormon wzrostu zwiększający u krów produkcję mleka. Ponieważ wykazano, że zwiększa on ryzyko zachorowania na raka piersi, okrężnicy i prostaty – zakazano go stosować na terenie Unii Europejskiej. Bardzo kontrowersyjny jest również inny produkt oferowany przez koncern Monsanto, technologia Terminator – poprzez gen uniemożliwiający roślinom naturalne rozmnażanie, przez co rolnicy uzależniają się od corocznych dostaw materiału siewnego z koncernu Monsanto.
Panuje mit, że uprawy GMO zwiększają plony i uodparniają rośliny od szkodliwych czynników. Tymczasem, wręcz przeciwnie – w wyniku stosowania zmodyfikowanych „ulepszonych”, „bardziej odpornych” roślin, tworzą się „ulepszone” superchwasty, które można zwalczyć stosując zwiększoną ilość herbicydów. Przy takim gospodarowaniu jałowieje gleba, więc trzeba ją intensywniej nawozić, a więc pojawią się kolejne silniejsze nawozy chemiczne. W ten sposób koło się zamyka, a rolnik musi wydać więcej pieniędzy na walkę z ziemią i chemią. Szkoda, że kojarzony z rolnictwem PSL – koalicjant rządu, nie widzi tego szkodliwego procesu niszczenia naturalnej różnorodności polskiego ekosystemu.
Od 1989 r. Polska ciągle powiela najgorsze błędy innych krajów, a nie korzysta z dobrych przykładów – np. państw europejskich, które wprowadziły na swoim terenie zakaz stosowania GMO. Zrobiły to już Niemcy, Austria, Francja, Luksemburg, Grecja, a nawet Węgry – nasze bratnie państwo, które już w kolejnej dziedzinie wyprzedza Polskę wykazując samodzielne, wybiegające w przyszłość myślenie. Polska nie ma żadnego powodu, by sięgać po superwydajne rośliny GMO. Nie cierpimy na przeludnienie, a raczej na trudne do pohamowania wyludnianie! Potrafimy produkować zdrową żywność, która jest ostatnim naszym towarem eksportowym. Po co więc ją unifikować i uszkadzać? W gęsto zaludnionej pokrytej uprawami Polsce nie istnieją warunki dla skutecznego izolowania upraw GMO od tradycyjnych gatunków roślin. Wreszcie, jak zabezpieczymy obszary chronionej przyrody – rezerwaty i parki narodowe od genetycznie zmienionych pyłków roślin, które potrafią być przenoszone na odległość do 27 km? Pyłkom wiatropylnym i owadopylnym nie da się zakazać fruwać, gdzie chcą. Polska powinna więc zrobić wszystko, by utrzymać dobrą jakość żywności i wyeliminować pasze zawierające GMO. Ale o tym musi się dowiedzieć, i o tym przekonać każdy rolnik i każdy polityk, który dobrze życzy Polsce. Tylko, gdzie ich szukać?
Autor: Mirosław Orzechowski, za „Aspekt Polski” nr 180/2012.
W końcu jakieś ciekawe szersze artykuły ! Tylko w ten sposób moja ulubiona gazeta jest w stanie zdobyć wiecej czytelników ! Super tak trzymać
Zapraszamy do pisania tekstów na NGO! Pozdrawiamy!
@P.PiotrekP. ! Ja,w przeciwieństwie do Ciebie znajduję bardzo dużo ciekawych tematów.Być może dlatego ,że jestem kobieta a interesuje mnie nie tylko moda,makijaż czy jakiś fascynacje miłosne. A temat GMO już był na stronkach i blady strach padł na forumowiczów,co jest zrozumiałe.Cóż,królikami doswiadczalnymi jesteśmy dla rządu a właściwie nierządu p.Tuska .
Włącz się do naprawy państwa,do zmian przepisów prawnych uchwalanych przez naszych „super ” posłów, więc pofatyguj się do posła,którego darzysz szacunkiem.Krytyką nic nie osiągniesz.Napisz tekst na NGO jak zachęca w pkt 2.redaktor.Chętnie poczytamy.Pozdrawiam.
Niestety nie ma żadnego posła korego daze szacunkiem i uważam ze należy wprowadzić JOW-y. Wg mnie pismo powinno nieco poszerzyć horyzonty co zauważyłem ostatnio, wcześniej może nie zagladalem wystarczająco często. Przesada mi nieco radykalny ton wypowiedzi jestem Patryiotą i zależy mi na wielu sprawach ale myśle ze złagodzenie nieco treści może spowodować większy napływ zwolenników NGO. Przeszkadza nieco mi tez ten firt z obecnym prezydentem Opola myśle ze dla szacunku dla samego siebie myśle o redaktorach powinni sie odcinać od Kryminalisty skazanego wyrokiem sądu za kontakty z mafia a także za przeszłość Komunistyczna.
Odnośnie tekstu mogę spróbować wysłać do redakcji. Pozdrawiam
Dziękujemy za zaangażowanie! Proszę wysyłać teksty na [email protected]. Gdyby chciał się Pan spotkać i porozmawiać tel. kom. 606 394 451. Pozdrawiam
@P.Piotrek P ! Świetnie, że podchwyciłeś myśl redakcji NGO. Przyznam Ci się,ze mnie osobiście bardzo sie podobają wszelkie Flirty. Każdy ma swoje zalety ale jak to w Biblii zapisano „Bacz, byś nie zgłupiał w mądrości swojej”biorę pod uwagę.Posłów trzeba odwiedzać.Natrętni ,mają szanse cokolwiek załatwić aby już więcej często nie zjawiali się w wesołym biurze poselskim.Uwierz,ze posłowie myślą o następnej kadencji,o posiłkach w restauracji na Wiejskiej,gdzie najwięcej czasu spędzają,więcej niż kelner.Co do Opola to wskaż w swoim artykule, co byś poprawił aby żyło się lepiej.Wskaż błędy,ale muszą być prawdziwe.Samą Krytyka nic nie wskóramy. Czyny,czyny się liczą.Wiesz, nie da się pokierować wiatrem,ale można ustawić żagle.Pozdrawiam
Ciekawe spostrzeżenie z Wiatrem zapamietam.