2 października obiegła media wieść o śmierci księżnej Marii Krystyny Habsburg. Zmarła była ostatnią, mieszkającą w Polsce, przedstawicielką rodu Habsburgów żywieckich. Rodzice księżnej oraz jej rodzeństwo zapisali się w dziejach Rzeczpospolitej jako wybitni przemysłowcy i gorący polscy patrioci.
Habsburgowie w dziejach Żywiecczyzny
Pierwszym Habsburgiem na Żywiecczyźnie był arcyksiążę Karol (1771-1847) – zwycięzca Napoleona pod Aspern, który, w drodze dziedziczenia oraz zakupu majątków od zrujnowanej polskiej szlachty, zdołał skupić w swym ręku niemal całą Żywiecczyznę. Po jego śmierci, w 1847 r., rozległe dobra przeszły w ręce jego najstarszego syna arcyksięcia Albrechta (1817-1895), późniejszego zwycięskiego wodza spod Custozy (w 1866 r.). Z arcyksięciem Albrechtem związane było także powstanie słynnego browaru w Żywcu. Budowa tego zakładu rozpoczęła się w 1852 r. i trwała do 1857 r. Całkowity koszt przedsięwzięcia pochłonął olbrzymią, jak na owe czasy, sumę 194.902 guldenów, jednak, dzięki wysokiej jakości produkowanego napoju i nowoczesnym urządzeniom, nakłady zwróciły się już po sześciu latach. Firma została oficjalnie zarejestrowana w 1856 r., a w 1871 r. wytwarzała już 37 tysięcy hl piwa. W tym czasie produkowano cztery gatunki złocistego napoju, opatrzone koroną i napisem “Arcyksiążęcy Browar w Żywcu”.
Arcyksiążę Albrecht nie posiadał dzieci, toteż gdy zmarł dobra żywieckie przypadły w udziale jego bratankowi Karolowi Stefanowi. Nowy dziedzic Żywiecczyzny miał się zapisać w dziejach regionu jako gorący zwolennik zbliżenia ze społeczeństwem polskim oraz szczodry mecenas polskiej nauki i kultury. Karol Stefan przyszedł na świat 5 września 1860 r. w Zidlochowicach koło Brna, jako czwarty syn arcyksięcia Karola Ferdynanda i arcyksiężnej Elżbiety. Jego bratem był arcyksiążę Fryderyk – w czasie I wojny światowej naczelny wódz armii austriackiej, siostrą natomiast Maria Teresa późniejsza żona Alfonsa XII Hiszpańskiego.
Już w wieku 15 lat Karol Stefan wstąpił do Akademii Marynarki w Fiume, po ukończeniu której został mianowany chorążym na okręcie liniowym. W toku swej służby szybko awansował i już w 1891 r. został kapitanem, a ponadto, jako oficer sztabowy, dowodził okrętami wojennymi w czasie manewrów. W latach 1879-1880 uczestniczył także w transoceanicznej podróży do Brazylii, Zachodnich Indii oraz Ameryki Północnej. Wedle zapewnień biografów, arcyksiążę zawdzięczał swą karierę nieprzeciętnym uzdolnieniom techniczno-wojskowym. Swą wiedzę wykorzystywał także na forum Komitetu Technicznego Marynarki, gdzie wspierał projekty wyposażenia cesarskiej floty w torpedy. W 1901 r. Karol Stefan awansował na wiceadmirała, a w 1912 r. został admirałem.
W 1886 r. arcyksiążę Karol Stefan ożenił się z arcyksiężną Marią Teresą, córką Karola Salvatora i wnuczką króla Sycylii Ferdynanda II. Małżeństwo zostało dobrane na zasadzie przeciwieństw; podczas gdy arcyksięcia cechował żywy temperament i nieco złośliwe poczucie humoru jego żona pozostawała uosobieniem spokoju i opanowania. Ze związku tego przyszło na świat sześcioro dzieci: Eleonora Maria (1886-?), Renata Maria (1888-1935), Karol Olbracht (1888-1951), Mechtylda Maria (1891-?), Leon Karol (1893-1939) i Wilhelm (1895-1951). Po śmierci swego wuja Alberta, w 1895 r., Karol Stefan wycofał się z czynnej służby wojskowej, by zająć się działalnością gospodarczą w Żywcu. Wówczas stopniowo odsuwał się też od życia publicznego, a swój czas poświęcał rozbudowie i upiększaniu żywieckiej siedziby. Arcyksiążęca rodzina zamieszkała w tzw. nowym zamku zbudowanym przez Albrechta Habsburga, natomiast stary zamek zbudowany przez Komorowskich ok. 1500 r. został przeznaczony na mieszkania dla służby i pomieszczenia gospodarcze.
Ogromny majątek umożliwił mu nie tylko restaurację zamku żywieckiego, ale także budowę przestronnej willi Podjavori na adriatyckiej wyspie Lussin-Grande oraz pałacyku w Wiedniu. Jako miłośnik marynarki szereg miesięcy w roku spędzał wraz z najbliższymi na jachcie podróżując po morzach wschodnich lub po Morzu Śródziemnym. Towarzyszami tych podróży byli nierzadko członkowie rodzin monarszych zwłaszcza dworu hiszpańskiego i pruskiego.
Pobyt w Żywcu sprzyjał natomiast powstawaniu więzi między rodziną arcyksięcia a społeczeństwem polskim. Dzięki zdolnościom językowym, Karol Stefan w wieku dorosłym szybko nauczył się mówić po polsku. Jego dzieci natomiast wychowane były w języku polskim. Stopniowo gośćmi żywieckiego dworu stawali się przedstawiciele polskiej arystokracji, polscy artyści i ludzie nauki. Arcyksiążę jako wielki miłośnik sztuki chętnie otaczał się obrazami twórców zachodnioeuropejskich jak i polskich. Stanisław Mackiewicz napisał, że Karol Stefan zrobił też wszystko: aby podkreślić polskość zamku, który zamieszkiwał. Była to kiedyś siedziba Komorowskich herbu Korczak i Wielopolskich herbu Starykoń, herby te lśniły odnowione na ścianach i sufitach. Arcyksiążę ufundował także tablicę na pamiątkę odwiedzenia zamku przez polskiego króla Jana Kazimierza w XVII wieku. Wszyscy współcześni malarze polscy, jak [Kazimierz Teofil] Pochwalski, [Julian] Fałat, [Ferdynand] Ruszczyc, [Józef] Chełmoński, Włodzimierz Tetmajer, Wojciech Kossak, byli obficie na salach zamku rozwieszeni. (…) Łącznikiem pomiędzy krakowskimi malarzami a dostojnym zamkiem w Żywcu był profesor Jerzy hr. Mycielski, historyk sztuki rozdwojony pomiędzy arystokrację a artystyczną bohemę.
Szczególne upodobanie miał Karol Stefan do twórczości Wojciecha Kossaka, który namalował m.in. dwa wielkie portrety rodzinne żywieckich Habsburgów nazwane przez mistrza: “arcyksiążęcymi płótniskami”. Od 1911 r. obrazy te zdobiły ściany sali jadalnej nowego zamku. Z kolei, Kossak cenił arcyksięcia z powodu szczodrości, która wyróżniała Karola Stefana spośród innych członków dynastii, czasem wręcz chorobliwie skąpych oraz za brak dystansu wobec ludzi niższego stanu, który charakteryzował wiedeńską arystokrację. Więzi przyjaźni łączyły mistrza Wojciecha z całą rodziną arcyksiążęcą. W 1909 r. córka Karola Stefana Renata Radziwiłłowa, w zastępstwie ojca, otwierała wystawę grupy artystycznej “Zero”, której prezesem był wybitny malarz.
W tymże roku, przed wspomnianą wystawą, odbył się ślub arcyksiężniczki Renaty z księciem Hieronimem Radziwiłłem z Balic. Uroczystość stała się okazją do wielkiego zjazdu polskiej i austriackiej arystokracji oraz gorącą manifestacją polskości. Charakterystyczne, że arcyksiążę Leopold Salvator reprezentujący cesarza wzniósł pierwszy toast nie w niemieckim lecz we francuskim języku. Kolejne toasty głoszono już wyłącznie po polsku. Dwory europejskie przesłały telegramy z życzeniami i kosztowne prezenty dla młodej pary. Życzeń nie było jedynie od cesarza Niemiec i cara rosyjskiego. Na ślubie Renaty z księciem Hieronimem, jak głosiła plotka, nieźle zarobili polscy malarze, bowiem nowożeńcom, obok biżuterii, najczęściej ofiarowywano dzieła sztuki.
Równie uroczysty i arcypolski charakter miał ślub młodszej córki Karola Stefana – Mechtyldy (w 1913 r.), którą postanowiono wydać za księcia Olgierda Czartoryskiego z Baszkowa. Żywiecki dwór ponownie wypełnił się polską arystokracją i arcyksiążętami. Czartoryscy, Radziwiłłowie, Tarnowscy i Lubeccy tłumnie ściągnęli na tę uroczystość, zaś mszę świętą osobiście sprawował biskup krakowski ks. Adam Sapieha. Ślub ten ostatecznie ugruntował opinię o Karolu Stefanie jako najbardziej propolskim spośród austriackich Habsburgów. Arcyksiążę zasłużył sobie na takie miano także z powodu częstego udziału w polskich uroczystościach narodowych m.in. obchodach grunwaldzkich w 1910 r. oraz publicznej dezaprobaty dla antypolskich działań władz pruskich w Wielkopolsce. Opowiadano np., że przebywając w Poznaniu, rodzina arcyksiążęca zatrzymywała się zwykle w polskim hotelu “Bazar”, a Karol Stefan ostentacyjnie używał w miejscach publicznych polskiego języka. Podobnie było w 1913 r., gdy arcyksiążę osobiście otwierał wystawę architektoniczną w Krakowie polską przemową i ze wszystkimi rozmawiał po polsku – co odnotował w swych pamiętnikach namiestnik Galicji Michał Bobrzyński.
Na marginesie warto wspomnieć, że wielką sympatią darzył arcyksięcia także pułkownik a następnie generał Tadeusz Jordan Rozwadowski. Generał znał wielu Habsburgów, w latach 80-tych XIX w. był nauczycielem wojskowym arcyksięcia Władysława – syna palatyna Węgier Józefa. Prawdziwe więzi przyjaźni łączyły go także z arcyksięciem Leopoldem Salvatorem – ówczesnym generalnym inspektorem artylerii. Jednak jako Polak i żołnierz armii austriackiej Rozwadowski wiele nadziei pokładał zwłaszcza w osobie Karola Stefana, mając zaś kontakty z liderami polskiego ruchu strzeleckiego w Galicji generał niewątpliwie pragnął zyskać poparcie arcyksięcia dla tej inicjatywy.
Pretendent do polskiej korony
Wybuch I wojny światowej w 1914 r. zastał społeczeństwo polskie podzielona. Pośród zwolenników mocarstw centralnych (Austrii i Niemiec) tzw. aktywistów szczególnie silna była orientacja austro-polska lansująca hasła restytucji państwa polskiego, jako trzeciego członu monarchii austro-węgierskiej. W tych okolicznościach Karol Stefan, wywodzący się z rodziny rządzącej – jako kuzyn cesarza Franciszka Józefa, stawał się niejako naturalnym kandydatem na polski tron lub choćby na stanowisko palatyna Polski.
Wszelkie rozwiązania polityczne musiały jednak zaczekać do czasu przesunięcia się frontu na wschód i zajęcia ziem polskich przez armie: niemiecką i austriacką. W tym czasie arcyksiążę Karol Stefan nie angażował się w politykę, wiele czasu poświęcał natomiast inwalidom wojennym, których czynnie wspierał. W 1916 r. specjalnie dla inwalidów polskiego pochodzenia zakupił kamienicę w Ispie koło Żywca, w której urządzono sanatorium utrzymywane z funduszy arcyksiążęcych.
W 1915 r. wojska państw centralnych zajęły Warszawę oraz ziemie polskie zaboru rosyjskiego. Od tego momentu Karol Stefan był wielokrotnie wysuwany jako kandydat na tron polski. Program monarchistyczny wspierali politycy galicyjscy skupieni w Naczelnym Komitecie Narodowym, zwłaszcza krakowscy konserwatyści i ludowcy, a także liberalna inteligencja. Charakterystyczne jednak, że i socjaliści nie odrzucali tej koncepcji, a ich lider Ignacy Daszyński na jednym z posiedzeń Koła Polskiego miał oświadczyć, iż program nasz jak bluszcz owija się wokół tronu Habsburgów, ale ten powój miał i ma korzenie w ziemi polskiej. Kandydaturze Karola Stefana sprzyjali także dwaj kolejni generał-gubernatorzy austriackiej okupacji gen. Karl von Kuk oraz gen. Stanisław hr. Szeptycki.
Sprawa utworzenia państwa polskiego, jego kształtu terytorialnego oraz osoba przyszłego monarchy pozostawała jednak w gestii monarchów austriackiego i niemieckiego oraz ich rządów. Początkowo władcy ci nie spieszyli się z rozwiązaniem kwestii polskiej, która stała się przedmiotem rywalizacji austro-niemieckiej. W tym czasie rząd wiedeński skłaniał się ku rozwiązaniu austro-polskiemu, tj. połączenia Królestwa z Galicją, które weszłoby jako trzecia część w skład monarchii austro-węgierskiej, natomiast koronę polską chciał przywdziać sam cesarz Franciszek Józef. Planom Wiednia przeciwny był rząd i cesarz niemiecki Wilhelm II. Władze berlińskie opowiadały się za utworzeniem małego, ściśle podporządkowanego Niemcom, Królestwa Polskiego bez Galicji, będącego buforem między Cesarstwem Niemieckim i Rosją. Na monarchę tak okrojonego państwa Niemcy popierali Karola Stefana. Kandydatura ta nie znajdowała jednak uznania cesarza austriackiego, a wśród polityków polskich przeciwni jej byli pasywiści wywodzący się z kół Narodowej Demokracji. Spór ten, jak i wiele innych, powodowanych odmiennymi wizjami przyszłej Polski, rodził nieustanne konflikty zwłaszcza w kołach politycznych Warszawy. Pod Wawelem natomiast dowcipnie radzono: że przecie królem polskim ma być arc. Karol Stefan, a ten jako admirał umie sobie radzić z bałwanami.
Krokiem w kierunku realizacji koncepcji niemieckiej był wydany 5 listopada 1916 r. akt cesarzy Niemiec i Austrii powołujący do życia Królestwo Polskie. Kandydatura Karola Stefana nabrała wówczas znowu aktualności, zaś arcyksiążę zyskał poparcie monarchów cara Ferdynanda bułgarskiego oraz cesarza Wilhelma II.
Przełom 1916 i 1917 r. był też okresem nasilającej się akcji polskich ugrupowań aktywistycznych na rzecz koronowania Karola Stefana królem Polski. W Warszawie kolportowano w tym czasie m.in. ulotkę z podobizną arcyksięcia z Żywca, w której informowano, że w żyłach jego płynie krew 16 królów polskich, jest katolikiem od urodzenia, doskonale mówi po polsku, jest człowiekiem wykształconym i opiekunem najważniejszej polskiej instytucji naukowej – Krakowskiej Akademii Umiejętności itd. Ulotkę kończyło wezwanie: Gdzie znajdziemy lepszego króla? Połączmy się wszyscy pod hasłem: Niech żyje Król Polski Stefan II. Transparenty z napisem tej treści zostały rozwieszone także na ścianach stołecznych budynków, a działająca w Królestwie aktywistyczna Liga Państwowości Polskiej wnioskowała wręcz o wysłanie do Żywca deputacji, która ofiarowałaby polską koronę Karolowi Stefanowi.
W tym czasie w stolicy rozpoczęła swą działalność, powołana przez władze okupacyjne, namiastka rządu narodowego – Tymczasowa Rada Stanu. Wśród wielu żądań, które wysuwali członkowie Rady, jak i politycy polscy stojący poza tą instytucją, był postulat powołania regenta. Od początku jednak ścierały się dwie kandydatury na to stanowisko: arcyksięcia Karola Stefana i ks. Zdzisława Lubomirskiego. Sam Karol Stefan sceptycznie wypowiadał się w tej kwestii. Twierdził, że regentem nie chce być bez władzy, żądał gwarancji obu cesarzy, że zostanie królem i domagał się przyłączenia Galicji do tworzonego Królestwa Polskiego. Nowy cesarz austriacki Karol był skłonny wrócić do rozwiązania austro-polskiego, w sprawie regencji zachowywał natomiast chwiejną postawę. Chwilami zdawało się, że wspiera kandydaturę Karola Stefana innym razem cesarz popierał na regenta ks. Olgierda Czartoryskiego, sam zaś pragnął przywdziać koronę polską na swą głowę.
Wobec dwulicowej polityki państw centralnych ostro wypowiedziała się Tymczasowa Rada Stanu. 1 maja 1917 r. politycy w niej skupieni wysłali do władz szereg postulatów, żądając m.in. powołania przez T. Radę Stanu regenta, którym stosownie do życzeń kraju powinna być osoba, władająca biegle językiem polskim, religii katolickiej, z krajem naszym przynajmniej w pewnym stopniu związana, pochodząca, o ile możliwe z dynastii panującej. Pierwszym zadaniem regenta będzie powołanie do życia stałego gabinetu ministrów, o charakterze czysto polskim i zwołanie Sejmu [cyt. za prof. Włodzimierzem Suleją]. W osiem dni później, na spotkaniu przedstawicieli partii politycznych u arcybiskupa Kakowskiego, działacz Narodowego Związku Robotniczego – Władysław Malangiewicz po raz pierwszy publicznie zgłosił kandydaturę Karola Stefana na regenta. Żądania powołania Karola Stefana na tron polski pojawiały się także w prasie.
Mimo wielu zabiegów oraz poparcia wielu wpływowych osobistości Karol Stefan ostatecznie nie został wybrany regentem, ani członkiem Rady Regencyjnej, która została utworzona w końcu 1917 r. Również sprawa wyboru króla polskiego stale była przesuwana w czasie. Obok arcyksięcia z Żywca, pojawiały się także inne kandydatury: ks. Cyryla bułgarskiego oraz ks. Chrystiana saskiego.
Tymczasem rosnące ciężary wojny oraz klęski ponoszone przez państwa centralne na zachodzie powodowały, że politycy współpracujący z Niemcami i Austrią szybko tracili poparcie w polskim społeczeństwie. Ostateczny upadek ich autorytetu był spowodowany zawarciem, w lutym 1918 r., traktatu między mocarstwami centralnymi a przedstawicielami Ukrainy, na mocy którego państwo polskie traciło szereg ziem na wschodzie. W obliczu ostatecznej klęski wojsk niemieckich, w sierpniu 1918 r., nastąpiła ostatnia poważana próba osadzenia arcyksięcia na tronie polskim. Cesarz Wilhelm II na spotkaniu z przedstawicielami Polski w Spa ks. Januszem Radziwiłłem i hr. Adamem Ronikierem powrócił do rozwiązania niemiecko-polskiego i ponownie zaproponował Karola Stefana na tron Polski. Propozycja cesarza spotkała się jednak ze sceptycznym przyjęciem obu Polaków, którzy nie chcieli zaciągać żadnych zobowiązań wobec Niemców. Rozwiązanie to zdecydowanie odrzucił natomiast cesarz Karol, który stale próbował przyciągnąć Polskę do unii personalnej polsko-austro-węgierskiej.
Mimo to cesarz Wilhelm II wysłał ks. Olgierda Czartoryskiego z misją do arcyksięcia Karola Stefana. Arcyksiążę kategorycznie jednak odrzucił propozycję Niemców, oświadczając: Gdyby obaj cesarze zdecydowali się zaproponować mi koronę polską natychmiast lub z niewielką zwłoką po wkroczeniu do kraju wojsk niemieckich i austriackich, wówczas być może bym się zgodził. Lecz dziś, po trzech latach okupacji i z uwagi na coraz trudniejsze okoliczności, z jakimi borykają się mocarstwa środkowe, uważam że jest już za późno. Niemcy i Austria, przegrywają wojnę, nie mogą i nie mają prawa narzucić Polsce swego kandydata. Odtąd wyłącznie do Polski należy wybór formy rządu oraz głowy państwa, takiej jaka będzie jej odpowiadała. Upadek kandydatury Karola Stefana był też zniweczeniem idei monarchii w Polsce. Stronnictwa, które sięgnęły po władze w niepodległym państwie, głosiły bowiem program republikański. Pomimo to, w II Rzeczpospolitej projekty koronowania żywieckiego arcyksięcia, co jakiś czas powracały. Upartym zwolennikiem i propagatorem tego rozwiązania był, aż po rok 1926, Stanisław Cat-Mackiewicz.
Wilhelm Wyszywany
Na marginesie tych rozważań warto wspomnieć, że nie powiodła się także próba utworzenia Królestwa Ukrainy, do tronu której pretendował syn Karola Stefana – arcyksiążę Wilhelm. Najmłodszy z żywieckich Habsburgów urodził się 10 lutego 1895 r. w Pola. Po ukończeniu akademii wojskowej w 1915 r. wstąpił do 13. pułku ułanów. Jesienią 1915 r. arcyksiążę dowodził już dywizją, w skład której wchodził Legion Ukraińskich Strzelców Siczowych (USS). Bliska obecność ukraińskich legionistów spowodowała zapewne stopniowe zbliżenie Wilhelma do kwestii ukraińskiej. Zewnętrznym objawem tego zbliżenia były kolorowe koszule ukraińskie, które zwykł nosić arcyksiążę, zyskując miano Wasyla Wyszywanego. Arcyksiążę posiadał także bliskie kontakty z arcybiskupem metropolitą lwowskim Andrzejem Szeptyckim – duchowym przywódcą galicyjskich Ukraińców. 9 września 1917 r. Wilhelm, jako oficjalny przedstawiciel cesarza Karola, wziął udział w uroczystości powitania metropolity Szeptyckiego, który powracał do Lwowa z niewoli rosyjskiej.
Po traktacie brzeskim arcyksiążę otrzymał dowództwo nad oddzielną Grupą wojsk, w której składzie znajdował się Legion USS. Grupa ta została przeniesiona na Ukrainę, gdzie ukraińscy legioniści nieoficjalnie (ale za zgodą cesarza Karola) rozwinęli propagandę na rzecz powierzenia władzy książęcej lub hetmańskiej Wilhelmowi. W Kijowie kandydatura arcyksięcia nie została potraktowana poważnie, ale w Aleksandrowsku witano go z wielkimi owacjami. Rosnąca popularność żywieckiego arcyksięcia wywołała zaniepokojenie okupacyjnych władz niemieckich oraz proniemieckiego hetmana Ukrainy Pawła Skoropadzkiego. Wskutek niemieckiej interwencji, Grupa Wilhelma została usunięta z Ukrainy i przeniesiona na Bukowinę, gdzie przebywała do zakończenia wojny w listopadzie 1918 r. Po upadku Austro-Węgier płk Wilhelm Wyszywany wstąpił do walczącej z Polakami Ukraińskiej Armii Galicyjskiej, a później był nawet doradcą atamana Semena Petlury.
Proukraińska działalność arcyksięcia Wilhelma wywołała zaniepokojenie polityków polskich, którzy obawiali się przyłączenia Galicji Wschodniej do Ukrainy. Dodatkowo zarzucano mu, iż wspomógł Ukraińców, przekonując dowództwa austriackie, aby wysłało do Galicji Wschodniej oddziały złożone z żołnierzy ukraińskich. Na wieść o wstąpieniu Wilhelma do armii ukraińskiej arcyksiążę Karol Stefan wydał w prasie oświadczenie, iż postępowanie syna nie odpowiada mu, a następnie zerwał z Wilhelmem kontakt i wydziedziczył go.
Mimo wrogiego stosunku Wilhelma do państwa polskiego, jego przywiązanie do sprawy ukraińskiej może budzić szacunek. Po upadku Ukrainy arcyksiążę udał się na emigracje, mieszkał m.in. we Francji i w Hiszpanii. Z chwilą zajęcia Austrii przez Niemcy, powrócił do Wiednia, by wznowić akcję na rzecz niepodległej Ukrainy. Zdaniem Timoty Snydera arcyksiążę Wilhelm prowadził w tym czasie także działalność szpiegowską na rzecz Anglii. Działalność ta, z oczywistych względów, wywołała nieufność władz niemieckich i arcyksiążę znalazł się w orbicie zainteresowania Gestapo, a potem także NKWD. Po zakończeniu wojny Wilhelm podjął zgubną dla siebie decyzję o pozostaniu w Austrii. W 1947 r. został aresztowany w Wiedniu przez agentów NKWD i wywieziony w głąb Związku Sowieckiego. Wedle meldunków Czerwonego Krzyża, zmarł w roku 1949 lub 1950 w kijowskim więzieniu. Austriaccy jeńcy wojennych, dowodzili natomiast, że arcyksiążę zginął w 1955 r. w obozie we Włodzimierzu Wołyńskim, natomiast Timothy Snyder podaje jako datę śmierci Wilhelma rok 1948.
Losy Habsburgów w II RP
Po rozpadzie Austro-Węgier i odzyskaniu przez Polskę niepodległości, Karol Stefan powrócił do swego majątku w Żywcu. Jako człowiek majętny, od początku służył sprawie polskiej, nie szczędząc grosza. W grudniu 1918 r., na ręce gen. Tadeusza Rozwadowskiego – dowódcy Armii „Wschód”, złożył 20.000 koron oraz dostarczył wagon bydła rzeźnego przeznaczony dla obrońców Lwowa. W tym czasie dwaj pozostali synowie arcyksięcia Karol Olbracht i Leon Karol wstąpili ochotniczo do Wojska Polskiego, biorąc udział w wojnach o niepodległość Polski.
Mimo niewątpliwego poświęcenia Habsburgów dla przybranej ojczyzny, ich majątek został w 1919 r. objęty przymusowym zarządem. Akt ten wynikał z artykułu 208 traktatu z Saint Germain, który stanowił, że dobra rodziny austriackiego domu panującego nabywa państwo polskie. Stefan Karol rozpoczął wówczas starania, by odzyskać majątek. W tym celu interweniował u premiera Antoniego Ponikowskiego oraz u samego marszałka Józefa Piłsudskiego. Marszałek doradzał arcyksięciu, aby dobra przepisał na synów, którzy byli oficerami Wojska Polskiego. Akt ten miał ułatwić zwrot mienia. Ostatecznie jednak w sprawie majątku żywieckich Habsburgów musiał interweniować król Hiszpanii Alfons XIII – siostrzeniec Karola Stefana, który obiecał wspierać, na forum Ligi Narodów, interesy polskie w Gdańsku i na Śląsku. Po długich sporach, sprawa była dyskutowana nawet w Sejmie, uznano wreszcie, że majątek prywatny Habsburgów nie podlega konfiskacie przez państwo i w 1924 r. włości żywieckie powróciły do dawnych właścicieli.
Pomimo sporów z państwem polskim Karol Stefan pozostawał lojalnym i ofiarnym obywatelem Rzeczpospolitej. W dalszym ciągu prowadził działalność charytatywną na rzecz inwalidów, w 1924 r. podarował natomiast Akademii Umiejętności w Krakowie, której był oficjalnym protektorem do 1918 r., 10.000 ha ziemi. Ostatnie lata życia arcyksiążę spędził unieruchomiony wskutek ciężkiego paraliżu. Zmarł 7 kwietnia 1933 r. w Żywcu, żegnany był z powszechnym szacunkiem. W „Dzienniku Poznańskim” napisano m.in.: Ten Habsburg rzeczywiście przesiąkł atmosferą polskości, zżył się z Polską: miał dla nas prawdziwy sentyment. W każdym razie dał przykład wzorowej niemal lojalności wobec państwa. Mógłby być przykładem nie tylko dla Piastowicza fürsta von Pless, ale także dla wielu rdzennych Polaków. Jeśli nie został królem polskim to przez wiele lat był prawdziwym królem Żywca. W niespełna miesiąc później zmarła także żona arcyksięcia Maria Teresa.
Spadkobiercy Karola Stefana
Po śmierci ojca gospodarzem Żywca został Karol Olbracht, Leon Karol (ożeniony z Marią Klotyldą de Thuillieres) przeniósł się do Bestwiny, ale ich ziemie były wspólnie administrowane. Pozostałą najmniejszą część ziemi przypadłą Renacie Radziwiłłowej przyłączono do dóbr Radziwiłłów z Balic. Reszta rodzeństwa została spłacona.
Główny spadkobierca arcyksięcia Karola Stefana jego najstarszy syn Karol Olbracht urodził się 18 grudnia 1888 r. w Pola. Wykształcenie zdobywał m.in. w wojskowej Technicznej Akademii w Mödling gdzie, należy podkreślić, zaprzyjaźnił się z przyszłym generałem Wojska Polskiego Franciszkiem Klebergiem. Po ukończeniu uczelni arcyksiążę wstąpił do armii austriackiej, w której służył do 1918 r., dochodząc do stopnia pułkownika. Gen. Rozwadowski, pod rozkazami którego Karol Olbracht służył krótko w początkach I wojny światowej, pisał o księciu jako o bardzo miłym i inteligentnym człowieku i dzielnym oficerze, który był jednak słabego zdrowia. Po rozpadzie Austro-Węgier Karol Olbracht wstąpił ochotniczo do armii polskiej dowodząc kolejno: Brygadą Piechoty w 12. Dywizji Piechoty gen. Mariana Januszajtisa, 15. Brygadą Artylerii Pomorskiej; był także komendantem twierdzy Grudziądz oraz dowódcą w Grupie gen. Franciszka Latinika. Generał wystawił w późniejszym czasie niezwykle pochlebną opinię o swym podwładnym: Pułkownik Olbracht Habsburg jako D[owód]ca. Art[ylerii]. b. grupy południowej wykazał bardzo dobre wykształcenie fachowe wyższe zrozumienie operacji i sytuacji taktycznej. Swoim doświadczeniem bojowym i inicjatywą wpływał bardzo dodatnie na swych podkomendnych. Oprócz tego zajmował się bardzo intensywnie przebiegiem walk, był niestrudzony w walce i wymagający w służbie. Cieszył się nadzwyczajnym zaufaniem i szacunkiem oficerów.
Po zakończeniu wojny polsko-bolszewickiej przeszedł do rezerwy, a w 1920 r. ożenił się z Alicją z domu Ancarcrona, wdową po Ludwiku Badenim. Alicja wywodziła się ze szwedzkiej arystokracji, była córką wielkiego łowczego dworu szwedzkiego. Z ich małżeństwa przyszło na świat czworo dzieci: Karol Stefan (1921-), Maria Krystyna (1923-2012), Olbracht Maksymilian (1926-1928) i Renata Maria (1931-). Ponadto księżna Alicja posiadała syna z poprzedniego małżeństwa – Kazimierza Badeniego (1912-2010). Zgodnie z wolą szefa rodu, potomkowie Karola Olbrachta mieli nosić tytuł książęcy.
Zgodnie z rodzinną tradycją arcyksiążę Karol Olbracht kontynuował w czasach II Rzeczpospolitej działalność charytatywną, a w obliczu zbliżającej się wojny łożył poważne sumy na rzecz dozbrojenia polskiej armii. Właściciel żywieckiego browaru był ponadto: honorowym członkiem Polskiego Związku Strzeleckiego w Żywcu, Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół” w Busku i Żywcu, Związku Byłych Żołnierzy w Kętach oraz Towarzystwa Tatrzańskiego Jednocześnie Karol Olbracht utrzymywał kontakty z wieloma oficerami służby czynnej. Do jego przyjaciół należeli: gen. Franciszek Kleeberg, płk KOP Władysław Moykowski, mjr KOP Kazimierz Czarkowski oraz mjr Eryk Pfann – oficer kawalerii, który dodatkowo uczył młodsze pokolenie Habsburgów jazdy konnej.
W latach II wojny światowej i na emigracji
Z chwilą wybuchu II wojny światowej płk Karol Olbracht Habsburg próbował ponownie zaciągnąć się do armii polskiej. W tym celu udał się do Warszawy, ale do wojska nie został przyjęty. Po rozpoczęciu okupacji żywieccy Habsburgowie byli represjonowani przez władze niemieckie za odmowę podpisania volkslisty i pozbawieni majątku. Arcyksiążę Karol Olbracht został natomiast umieszczony, jako więzień polityczny, w więzieniu w Cieszynie. Arcyksięciu zarzucano zdradę wobec narodu niemieckiego, bo jako pułkownik Wojska Polskiego wziął udział w kampanii wrześniowej… W cieszyńskim więzieniu Karol Olbracht spędził dwa lata, zwolnienie uzyskał dopiero dzięki interwencji zaprzyjaźnionych dworów szwedzkiego i hiszpańskiego. Gdy arcyksiążę przebywał w więzieniu, jego małżonka, uznana za fanatyczną Polkę, została wraz z córkami wysiedlona do Wisły, a następnie w głąb Niemiec. Władze niemieckie słusznie podejrzewały, iż księżna utrzymuje kontakty z Armią Krajową.
W tymże czasie synowie Karola Olbrachta i Alicji – Karol Stefan i Kazimierz Badeni byli już na Zachodzie, gdzie służyli w szeregach Polskich Sił Zbrojnych. Ks. Karola Stefana wojna zastała na wakacjach w Szwecji. Po wielu miesiącach oczekiwania na okazję udało mu się dotrzeć brytyjskim samolotem do Anglii. Tutaj służył w 2. pułku artylerii, a następnie w szeregach 1. Dywizji Pancernej gen. Maczka wyzwalał Francję i Belgię.
Jego przyrodni brat Kazimierz Badeni, we wrześniu 1939 r., przedarł się przez Rumunię do Francji gdzie wstąpił do wojska polskiego. Po przeszkoleniu wojskowym walczył, w szeregach Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich, pod Narwikiem. Po rozwiązaniu Brygady przedarł się do Maroka, gdzie został czasowo internowany. Po udanej ucieczce, znalazł się w Gibraltarze wstępując do Polskiej Misji Wojskowej. W 1943 r. Kazimierz został przeniesiony do Anglii, a następnie, ze względów zdrowotnych, odsunięty od służby liniowej. Z końcem wojny postanowił zapisać się na studia teologiczne i po latach już jako dominikanin o. Joachim współtworzył duszpasterstwo akademickie w Krakowie.
Po zakończeniu wojny rodzina arcyksięcia zdecydowała się na powrót do Polski. Mimo obietnicy władz komunistycznych, Habsburgowie zostali pozbawieni całego majątku, a w prasie reżimowej przedstawiano dodatkowo Karola Olbrachta jako zdrajcę. Przeżycia wojenne przyczyniły się do choroby arcyksięcia, który udał się na leczenie do Szwecji i tam niebawem też zmarł (7 marca 1951 r.). W kilka miesięcy później księżna Alicja, ponoć dzięki interwencji premiera Józefa Cyrankiewicza, uzyskała paszport i wraz z córkami wyjechała na stałe do Szwecji. Po śmierci męża Alicja Habsburg zamieszkała w Sztokholmie. W dalszym ciągu żywo interesowała się losem Polski. W 1963 r., na wniosek gen. Tadeusza Bór-Komorowskiego została udekorowana odznaką Polski Walczącej. W 1973 r. wydała interesujący pamiętnik pt. „Księżna partyzant”, w którym opisała swą działalność w AK. Zmarła w 1986 r. nie doczekawszy wolnej Polski.
W okresie PRL historia żywieckich Habsburgów była zakłamywana przez komunistyczne media. Jedynie nieliczni pamiętali o wybitnej roli jaką odegrali potomkowie Karola Stefana w dziejach Żywca i Polski. Należał do nich m.in. Stefan Kisielewski, który napisał w swych „Dziennikach”: Z tym arcyksięciem to było arcyciekawe, bo twardo uważał się za Polaka, jak przyszli Niemcy, nie chciał zgodzić się na „foksa”, twierdził, że jest polskim oficerem, wobec czego szkopy wywiozły go gdzieś do Niemiec i internowały. Po wojnie przysłał żonę dla pertraktacji z władzami, proponował, że odda pałac i ziemię, żeby mu tylko zostawili browar, ale głupie komuchy się oczywiście nie zgodziły (Stalin by się zgodził!) i facet umarł gdzieś w Szwecji.
Syn Karola Olbrachta i Alicji – ks. Karol Stefan, który do Polski nie wrócił, po rozwiązaniu Polskich Sił Zbrojnych, osiedlił się na stałe w Szwecji. W 1952 r. ożenił się z kuzynką Marie-Louise af Petersens; w związku tym urodziło się dwoje dzieci córka Maria-Christina oraz syn Karol Olbracht, który zmarł w wieku niemowlęcym.
Starsza córka arcyksięcia z Żywca ks. Maria Krystyna początkowo pracowała jako sekretarka u profesora Johna Linda pediatry. Księżna miała zamiar wstąpić do zakonu, ale z powodu ciężkiej choroby płuc nie została przyjęta. Od 1954 r. stale przebywała w Davos – nigdy nie przyjęła obywatelstwa szwajcarskiego, pozostając bezpaństwowcem. Dopiero w marcu 1993 r. władze polskie zwróciły jej polski paszport. Najmłodsza córka arcyksięcia Renata Maria początkowo pracowała w antykwariacie, by w 1957 r. wyjść za mąż za dyplomatę hiszpańskiego – Eduardo de Zulueta y Dato. Ze związku tego przyszło na świat czworo dzieci: Carlos Eduardo, Ernesto Maria, Isabel Maria i Jamie. Syn ks. Alicji z pierwszego małżeństwa Kazimierz Badeni po II wojnie wrócił do kraju, gdzie wstąpił do zakonu Dominikanów.
Powrót do Polski
Po przełomie 1989 r. Habsburgowie z Żywca, jak wielu innych polskich przedwojennych właścicieli, rozpoczęli starania o zwrot zagrabionego przez komunistów mienia oraz o ochronę dóbr osobistych. Sprawa ta ciągnęła się przed bielskim sądem wiele lat i, niestety, bez powodzenia. Dopiero w kwietniu 2002 r. Sąd Apelacyjny w Katowicach zakazał Browarowi Żywieckiemu używania wspomnianej korony – herbu Habsburgów w materiałach reklamujących piwo. Wspaniałomyślny gest wykonała natomiast żywiecka Rada Miejska, która uchwaliła oddać do dyspozycji księżnej Marii Krystyny mieszkanie na żywieckim zamku. Propozycja ta została przyjęta przez księżną z wdzięcznością bowiem, jak napisała do przewodniczącego żywieckiej rady, pragnie przeprowadzić się z emigracji do Polski i tam spocząć wśród Zmarłych Żywieckich. W ten sposób krzywda wyrządzona żywieckim Habsburgom, choć w niewielkim stopniu, została naprawiona. Księżna zamieszkała na stałe w Żywcu w 2001 r. Szybko zyskała szacunek miejscowego społeczeństwa jako osoba niezwykle skromna, a jednocześnie wrażliwa na losy żywieckich zabytków. Pogrzeb księżnej Habsburg odbył się, 11 października br., w Żywcu. W uroczystościach pogrzebowych wzięli udział przedstawiciele rodziny Habsburgów, a także liczni goście z kraju i zagranicy. Doczesne szczątki księżnej spoczęły w kaplicy rodowej Habsburgów, w której pochowani są jej bliscy krewni: dziad arcyksiążę Karol Stefan, babka arcyksiężna Maria Teresa oraz brat książę Olbracht Maksymilian.
Autor: dr Mariusz Patelski, Uniwersytet Opolski
Fot. Tomasz Kwiatek
* Niniejszy artykuł jest zmienioną i poszerzoną wersją tekstu: „Habsburgowie z Żywca” (Edukacja historyczna a współczesność, pod red. Barbary Kubis, Opole 2003, s. 45-58).