Jak pisałem w poprzednim artykule, po ostatnich doniesieniach „Rzeczpospolitej” na temat obecności trotylu w prezydenckim Tupolewie, na Jarosława Kaczyńskiego znów posypały się gromy. Za rzucanie oskarżeń, język nienawiści i dewastację życia publicznego. Kaczyńskiego zdążyli już zaatakować w swoich felietonach dziennikarze Tomasz Lis, Tomasz Sekielski, Monika Olejnik oraz politycy Radosław Sikorski, Rafał Grupiński, Prezydent Bronisław Komorowski czy b. premier Tadeusz Mazowiecki. Jednak, czy ataki na szefa PiS nie są w tym przypadku jednak trochę przesadzone ??
Nie chcę wchodzić w buty rzecznika Prezesa, ani w rolę zwolennika teorii o zamachu (dla mnie zamach to jedna z hipotez, nie oczywista oczywistość), jednak w tym przypadku pozwolę sobie wziąć lidera największej partii opozycyjnej w obronę.
Po pierwsze, J. Kaczyński, udzielając ostatnich wypowiedzi powoływał się na doniesienia „Rzeczpospolitej”. Nie ma on obowiązku sprawdzania, czy rewelacje gazety są aby na pewno w 100% prawdą. Każdy, kto powołuje się na doniesienia prasowe, zakłada, że z natury są one rzetelne i wiarygodne.
Po drugie, J. Kaczyński nigdy nie powiedział, że to rząd Tuska zamordował 96 osób. Kaczyński oskarża polski rząd przede wszystkim o nieudolnie prowadzone śledztwo w tej sprawie (oddanie go Rosji wraz z czarnymi skrzynkami) i (pomimo rzekomych starań) nieumiejętność sprowadzenia do dnia dzisiejszego wraku samolotu. Ma też (całkiem zresztą uzasadnione) pretensje do polskich urzędników (podległych premierowi Tuskowi) o nieudolność podczas identyfikacji zwłok ofiar, mijanie się z prawdą ówczesnej minister zdrowia Ewy Kopacz, która twierdziła, że w Smoleńsku zaraz po katastrofie obecni byli polscy patomoyfolodzy, a ostatecznie okazało się to nieprawdą. Nie padło jednak nigdy twierdzenie, że to rząd Tuska przyczynił się do czyjegokolwiek zabójstwa. Równie dobrze za zamachem na samolot polskiego Prezydenta mogliby stać np. terroryści z Al.-Kaidy. Czy wówczas Tusk i Sikorski też powinni się oburzać, gdy ktoś powie o możliwej zbrodni??
No i kwestia ostatnia.
Niedawno wydawcy „Rzeczpospolitej” postanowili zwolnić z pracy autora artykułu o trotylu, Cezarego Gmyza oraz naczelnego gazety i innych 2 pracowników redakcji. Jednak z treści sprostowania, które zostało opublikowane już po dementi Prokuratury Wojskowej nt. rzekomej obecności w samolocie śladów materiałów wybuchowych nie wynika, iż autorzy artykułu mieliby całkowicie wycofać się ze swych doniesień.
„Pomyliliśmy się pisząc dziś o trotylu i nitroglicerynie. To mogły być te składniki, ale nie musiały” (…). „Wiemy natomiast, że na wraku odkryto coś, co może być śladem materiałów wybuchowych. To jest pewne”.
Równie dobrze mogły tam być obecne ślady innych materiałów wybuchowych. Czy rzeczywiście takie były, jakie ewentualnie były to materiały oraz skąd się tam wzięły- to już wykaże śledztwo. Niemniej nie można na dzień dzisiejszy z góry niczego wykluczyć.
Wydawcy „Rzeczpospolitej” najwyraźniej przestraszyli się nagonki, stąd zwolnienia w redakcji. Warto jednak odnotować, że redaktor Cezary Gmyz oraz naczelny Wróblewski, wbrew zaskoczeniu wielu, nie spotkali się z powszechnym potępieniem. W ich obronie wystąpiło m.in. Stowarzyszenie Dziennikarzy Polskich, Centrum Monitoringu Wolności Prasy oraz dziennikarz TVN Bogdan Rymanowski. Właściciel „Rzeczpospolitej”, Grzegorz Hajdarowicz uderzył przy okazji sprawy w Prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego, zarzucając mu nieznajomość pojęcia własności prywatnej. No cóż, dziś argumenty Kaczyńskiego w swoim oświadczeniu przytoczyło m.in. Centrum Monitoringu Wolności Prasy. http://www.freepress.org.pl/show_news.php?id=273
Czy ono, zdaniem pana Hajdarowicza również nie wie, na czym polega własność prywatna ? Wydawcy „Rzepy” wypadałoby teraz uderzyć i w CMWP. A może po prostu to pan Hajdarowicz nie wie, na czym opiera się dziennikarstwo i jaka jest jego misja ? Samo prowadzenie działalności wydawniczej a wykonywanie zawodu dziennikarza to jednak dwie różne rzeczy.
Nie mówię, że reakcja J. Kaczyńskiego na doniesienia „Rzeczpospolitej” o trotylu w Tupolewie nie była przesadna. Była emocjonalna i na pewno zbyt pośpieszna. Można się było powstrzymać od wszelkich komentarzy aż do momentu potwierdzenia tych doniesień przez Prokuraturę Wojskową, czy inne organy. Niemniej nie można zapominać, że Jarosław Kaczyński stracił w wyniku tej katastrofy brata oraz wielu przyjaciół. Ma więc powody do emocji. Tym bardziej w sytuacji, gdy doniesienia o prawdopodobnym zabójstwie jego bliskich publikuje poważna gazeta. Nie oskarżył jednak bezpośrednio o morderstwo polskiego premiera ani żadnego z ministrów rządu RP. Nie wziął też informacji o możliwym zabójstwie z powietrza. Tak więc ataki na niego za ostatnie wypowiedzi oraz cała histeria wokół tej sprawy są już, najdelikatniej mówiąc lekko na wyrost.
Autor: Tomasz Zembrzuski, NGO Mysłowice
Polecam felieton pana Janusza Sanockiego – nr 45 ” Nowiny Nyskie ”
pt „.Polityczny antyrozum „. Warto przeczytać.
Skoro Platforma Obywatelska i media mętnego nurtu uruchomiły wszystkie tuby propagandowe na maksimum mocy , to musi coś być na rzeczy !!! Nominacje generalskie tuż po katastrofie dla Panw Janickiego i Michalskiego , za co za katastrofę ??? zakrzykiwanie rzeczywistości , matactwa, kłamstwa, opluwający rodziny smoleńskie LIs w Newsweek-u , zwolnienie z pracy w Rzeczypospolitej dziennikarzy w tym Pana Gmyza – to anty demokratyczna rzeczywistość !!!
Przepraszam, ale co ma wspólnego z dziennikarstwem Lis, czy Olejnik..? :)
Nawet Radzio sikorski przyznał że był to zamach. Ta PObanda w chwilach słabości mówi prawdę tak jak pijany drzewiecki podczas wywiadu na florydzei skarżył sie na Polskę słowami „dziki kraj”
No, ale boją się premiera Kaczyńskiego, skoro chcą go postawić przed Trybunałem Stanu. Za dużo chce porządku, moim zdaniem.