Ledwo uszedłem huraganowi „Sandy” w Nowym Jorku, żeby trafić na huragan „Trotyl” w Warszawie. Najpoważniejszy dziennik kraju podaje na pierwszej stronie, że na szczątkach Tupolewa znaleziono ślady materiałów wybuchowych: trotylu i nitrogliceryny. Z czego wynika z dużym prawdopodobieństwem dla czytelnika, że w Smoleńsku przeprowadzono zamach. Autor artykułu pisze, że rewelacyjne informacje potwierdził w czterech niezależnych źródłach. Redaktor naczelny oświadcza, że zdaje sobie sprawę z powagi sytuacji i dlatego zamieszcza tę wiadomość. Oczywiście zrywa się huragan, który może zmieść rząd i mieć przykre skutki karne dla premiera i kilku ministrów. Ale po paru godzinach redaktor naczelny Rzeczpospolitej powiada, że „pomyliliśmy się”. Ślady mogły być, ale nie musiały, składnikami materiałów wybuchowych.
No nie! Nie wiem, co redaktor Tomasz Wróblewski znalazł pod biurkiem w południe: czy koński łeb od ojca chrzestnego, czy świński ryj Palikota. Jednak domyślam się, że dostał propozycję nie od odrzucenia. Na jego miejscu też bym nie odrzucił. Jednak jestem przekonany, że autor artykułu Cezary Gmyz zrobił wszystko, aby się upewnić, że to nie były ślady proszków na ból głowy albo kosmetyków (!). Takiego szczura podrzuca prokuratura. Wcześniej członek rodziny ofiary katastrofy zamówił w USA podobne badania. Wykazały, że na przedmiotach jego krewnej są ślady – po prostu – trotylu. Przed paru tygodniami odbyła się również poważna konferencja 100 naukowców w Warszawie, gdzie bardzo serio rozważano możliwość dwóch wybuchów na pokładzie Tupolewa.
Nikt nie uwierzy, że obecny naczelny Rzeczpospolitej działa na zlecenie PiS albo jest lekkomyślny. Zaś Cezary Gmyz potwierdził pod koniec burzliwego dnia „Gazecie Polskiej Codziennie”, że jest wysoce prawdopodobne, że wykryte substancje to nitrogliceryna i trotyl. Po rozmowie z nim redakcja usunęła ze swego oświadczenia słowa „pomyliliśmy się”, co uważa za satysfakcjonujące. Redakcja stoi za swoim dziennikarzem. Trzeba nam również zewrzeć szeregi w obronie kolegów. Ryzykują kariery, a może i coś więcej, żeby wykryć prawdę o tragedii smoleńskiej.
Pani Justyna Pochanke w „Faktach po Faktach” TVN z troską maglowała rzecznika prasowego rządu, co należało zrobić, aby unikać takich „sensacji” w mediach. Świeżo z Ameryki próbowałem sobie wyobrazić, że np. w „Meet the Press” dziennikarz NBC TV wypytuje rzecznika Białego Domu, co powinien rzecznik zrobić, by „sensacje” nie pojawiały się w mediach. Ale tego nie można sobie wyobrazić. Taki dziennikarz byłby skończony w środowisku. Natomiast p. Pochanke czeka niezakłócona kariera w stacji kierowanej przez własnego męża.
Żal mi było rzecznika rządu. Paweł Graś nie ma perwersyjnego wdzięku Jerzego Urbana z konferencji prasowych stanu wojennego i powojennego. Bardzo by mu się przydał. Bo można kłamać i prowokować. Jednak trzeba to robić tak inteligentnie, żeby przeciwnikowi odebrać mowę zachwytem dla tupetu.
Autor: Krzysztof Kłopotowski za: wpolityce.pl
Uwielbiam pana redaktora Kłopotowskiego.
Za jego jednoznaczność!
Bynajmniej on jeden z obozu ” Patryjotów” nie owija w bawełnę.
Polecam uwadze:
Po co nam Żydzi
Posypały się na mnie gromy patriotów za taką myśl: Jeśli ktoś chce, żeby Polska była mocarstwem regionalnym niezależnym od Rosji i Niemiec, to trzeba sprowadzić pół miliona przedsiębiorczych Żydów z Izraela, z pieniędzmi, dobrym wykształceniem, kreatywnymi umysłami i globalnymi kontaktami. Przyjadą nie dla Polski ale we własnym interesie, bo nad Wisłą jest bezpiecznej, niż na Bliskim Wschodzie, gdy Iran zbroi się nuklearnie. A jeśli tu zamieszkają, to przypilnują interesów Polski przez przepotężne lobby żydowskie w Ameryce. Będzie to jednak inna Polska. Taka jest cena za mocarstwo nad Wisłą.
Zdaję sobie sprawę, że jest to ryzykowny pomysł, więc NIE NAMAWIAM. Ale jeśli ktoś chce koniecznie Polski mocarstwowej, to pokazuję sposób.
W odpowiedzi odezwały się przekleństwa pod moim adresem oraz obsesja wyzysku i oszustwa przez Żydów. Oczywiście nie można tego wykluczyć. Jadnak całkowicie pomija się niezwykłą żydowską kreatywność cywilizacyjną, na której wiele moglibyśmy skorzystać ucząc się od nich.
Oto jeden z wielu przykładów, czym zajmują się ludzie poważni: Już kiedyś o tym pisałem. Gilad Elbaz gromadzi dane, wszystkie, jakie są dostępne, przy pomocy sieci potężnych komputerów. Z pracującymi dla niego inżynierami stworzył oprogramowanie, coś w rodzaju robotów, które przeczesują Internet na potrzeby Google. Stawia sobie cel życiowy: zamierza określić każdy fakt na świecie i je wszystkie zebrać w swojej korporacji pod nazwą Factual. Nie jest marzycielem, ale genialnym praktykiem. Zarobił na tym zamiarze kilkaset milionów dolarów do tej pory, w wieku 41 lat. Jest obecnie chyba najbardziej wpływowym wynalazcą i inwestorem: oprócz prowadzenia Facutal ma udział w 30 początkujących firmach w rejonie San Francisco, które pracują nad zbieraniem danych – WSZYSTKICH, jakie są dostępne.
Elbaz mówi, że jego kapitał umysłowy i finansowy uważa za dary, które musi wykorzystać aby świat lepiej działał. „Gdyby wszystkie dane były jasne, znacznie mniej ludzi odciągałoby wartość ze świata, a znacznie więcej wartość by dodawało”, powiedział NYT. Od założenia Factual cztery lata temu zebrał wiele miliardów najróżniejszych faktów. Są to publicznie dostępne dane rządowe i korporacyjne oraz informacje o 60 milionach miejsc w 50 krajach, każde określone przez cechy w liczbie od 17 do 40. Są to także informacje o 500 milionach stron internetowych.
Gdzie on to wszystko trzyma? 500 terabajtów ma w zakładzie blisko swej siedziby. Jest to dwa razy więcej, niżeli zawartość całej biblioteki Kongresu USA. Więcej danych lokuje w gigantycznej „chmurze” komputerowej Amazon.com. Zamierza stworzyć główny, światowy system dokumentacji przy pomocy tysięcy połączonych „chmur” komputerowych. Do końca tego roku zgromadzi 2,7 zettabajtów danych; równowartość 700 miliardów płyt DVD. A to dopiero początek. Dane sprzedaje korporacjom i rządom, by ułatwić im ich zadania.
Na mnie skóra cierpnie, ale widzę, co rządzi światem – rozum przez pieniądz! – i podziwiam.
Gilad Elbaz miał od dzieciństwa pasję matematyczną, skończył studia informatyczne oraz ekonomiczne. Na prośbę ojca zainwestował jego oszczędności. Z 30 tysięcy kapitału zrobił po latach 18 milionów dolarów. Dzięki ojcu wyniósł z domu kulturę humanistyczną. Jest synem profesora literatury. Czy muszę dodawać, że jest to literatura hebrajska?
Światem rządzi rozum przez pieniądz. Jednak można być także – Polakiem zanurzonym w tradycji a skrajnie nowoczesnym. Tylko trzeba TWÓRCZO MYŚLEĆ. Rozważać różne warianty sytuacji w przyszłości, brać pod uwagę rozmaite warunki. A nie powtarzać komunały i napadać na Polaków podważających schematy umysłowe. Bo nam świat ucieka.
http://klopotowski.salon24.pl/458638,po-co-nam-zydzi
Prawda jaki świat jest piekny? Ilu mądrych ludzi w nim pomieszkuje…
Tak się złożyło, że wszyscy oni bywają z tzw. Korzeniami. Jaką piękną tworzą literaturę. Hebrajską.
A Polacy- wiadomo- nie potrafią twórczo mysleć….
Dobrze, że w ogóle potrafimy?!
Tylko Smoleńsk, ojczyzna w potrzebie, złe Tuski, marsze, rozróby… itp.
Ciekawie państwo patryjoci kombinujecie!
Wystarczy poczytać co może stać się z państwem podwójnie cywilizowanym
Rozpłatanym przez dwie wykluczające się cywilizacje: łacińską i żydowską…
Koniec Polski.
Pisała o tym wizjonerka, Służebnica Boża Wanda Malczewska:
„Ojczyzna wasza wolna będzie od ucisku wrogów zewnętrznych, ale opanują ją wrogowie wewnętrzni. Przede wszystkim będą się starać wziąć w swoje ręce młodzież szkolną, dowodzić będą, że religia w szkołach jest niepotrzebna, że można ją zastąpić innymi naukami, że spowiedź i inne praktyki religijne oraz kontrola Kościoła nad szkołami jest zbyteczna, bo ogranicza samodzielność myślenia ucznia. Krzyże i obrazy religijne będą chcieli usunąć z sal szkolnych, aby te wizerunki chrześcijańskie nie drażniły Żydów. Przez młodzież pozbawioną wiary, zechcą cały naród doprowadzić do niedowiarstwa. Jeżeli naród podda się tym zakusom i pozbędzie się wiary, straci przywróconą Ojczyznę.”
„Na mnie skóra cierpnie, ale widzę, co rządzi światem – rozum przez pieniądz! – i podziwiam.”
Wczoraj POwinno paść kilka POdstawowych pytań, dlaczego dopiero teraz ??? Dlaczego dopiero PO 2,5 roku przeprowadzono badania??? Dlaczego przez pierwsze miesiące po zamachu wrak leżał pod gołym niebem, niezabezpieczony?
Dlaczego od POczątku wykluczono zamach??? Dlaczego wśród POsłów PO krążyły zaraz PO zamachu sms’y z treścią, że za katastrofę odpowiadają piloci i naciskający Prezydent, dlaczego Gen. Petelicki który ujawnił tę informację POpełnił samobójstwo????
Dlaczego media nie wsPOmniały wczoraj o badaniach próbki tupolewa w USA, które wykazały obecność trotylu, dlaczego ???
Dlaczego prokuratura mówiła nieprawdę jakiś czas temu twierdząc, że nie może być mowy o zamianie ciał ??? Dlaczego ??
Jest wielkie mataczenie. Próbki trotylu są w Rosji, co jest nieporozumieniem.
Sąsiedzi urządzili sobie hucpe z tragedii..
Polscy biegli zabezpieczyli kilkaset próbek, opieczetowali i zostawili na terenie Rosji !!!! Wynik na pewno będzie negatywny juz dziś wiadomo !!!!!!! W USA zbadano próbke po jednekj z ofiar katastrofy i jednoznacznie stwierdzono obecność trotylu !!!!!!!!!!!!!!!!!!
Swiadkowie popełniają rzekomo samobójstwa ???????? Mataczenie kłamstwa to serwuje sie Polakom !!!!!
Proszę każdego o uważne przeczytanie poniższego tekstu, który dziś ukazał się w Gazecie Polskiej!
26 października br. Antoni Macierewicz w wywiadzie udzielonym portalowi w.polityce stwierdził – „Do dnia dzisiejszego zewidencjonowaliśmy już 58 zeznań, relacji osób, które widziały lub słyszały – a czasami i widziały i słyszały – eksplozje. (…)Najbardziej charakterystycznym i naszym zdaniem wiarygodnym jest relacja pilota jaka, pana porucznika Artura Wosztyla oraz jego załogi.(…) Czekali na kolegów z tupolewa. To wojskowi, którzy znakomicie odróżniają eksplozję od ryku silników czy jakiegokolwiek innego dźwięku i którzy wszyscy podobnie relacjonują swoje wrażenia z momentu, kiedy nad lotnisko nadlatywał TU-154M. Mówią, że słyszeli dwie eksplozje, a następnie zamierające silnika i uderzenie w ziemię.”
Następnego dnia wieczorem, w piwnicy jednego z budynków w Piasecznie znaleziono ciało chorążego Remigiusza Musia, technika pokładowego Jaka-40, który wylądował na smoleńskim lotnisku, godzinę przed katastrofą TU 154 M. Był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie smoleńskim, bo osobiście słyszał komendę podaną przez rosyjskich kontrolerów, w której pilotom tupolewa nakazano zejście do 50 m. Taśmy z Jaka-40, na których Muś nagrał rozmowy wieży z tupolewem zostały w dniu katastrofy zabrane przez Żandarmerię Wojskową i do tej pory nie ujawniono ich zapisu. Chorąży Muś widział również miejsce katastrofy i ciała ofiar, był też świadkiem zacierania przez Rosjan śladów i przenoszenia szczątków maszyny.
Zeznając w prokuraturze w dniu 23 czerwca 2010 roku, Muś oświadczył – „Ja widziałem dużo nagich ciał. Leżały one pomiędzy częściami samolotu. Jedno ciało ludzkie było całe. Pozostałe, to były części ludzkich ciał, ręce, nogi. Kiedy my tam byliśmy, to nikt się nimi nie interesował, tzn. nie przykrywał ich, nie zbierał. Byliśmy tam około 15 minut. W trakcie pobytu tam zauważyłem, że do poszczególnych stanowisk, utworzonych przez służby znoszono części samolotu. Tych stanowisk było tam już wtedy kilka.”
Nie ulega wątpliwości, że zeznania chorążego byłyby kluczowe dla wyjaśnienia okoliczności zbrodni smoleńskiej. W wielu miejscach podważały kłamstwa moskiewskiej i polskojęzycznej propagandy, zadawały kłam rosyjskim stenogramom, obciążały kontrolerów z „Korsarza” i przeczyły tezie o winie pilotów.
Śmierć tak ważnego świadka nastąpiła w szczególnym momencie – kilka dni po zakończeniu konferencji naukowej, na której przedstawiono dowody iż na pokładzie tupolewa doszło do podwójnej eksplozji; w czasie gdy służby rosyjskie rozgrywały kombinację operacyjną związaną z publikacją zdjęć ofiar tragedii oraz tuż po tym, jak szef zespołu smoleńskiego przypomniał o zeznaniach świadków, którzy słyszeli lub widzieli wybuchy.
Specyfikę sytuacji podkreśla fakt, że do rzekomego samobójstwa miało dojść w sobotę, a zatem w dniu, w którym prokuratura nie przeprowadza sekcji zwłok, zaś przybyły na miejsce zdarzenia prokurator, już po wstępnych oględzinach orzekł, że nie należy dopatrywać się działania osób trzecich.
Tę sekwencję znamy z co najmniej dwóch innych zagadkowych samobójstw – Andrzeja Leppera i Sławomira Petelickiego. Śmierć przewodniczącego SO nastąpiła w piątek, sekcję wykonano dopiero po trzech dniach. Twórca „GROM”-u miał zaś zastrzelić się w sobotę, zatem ciało zbadano w poniedziałek. Tak długa zwłoka sprawia, że stwierdzenie w organizmie obecności niektórych substancji odurzających, staje się już niemożliwe. W obu przypadkach, znajdujący się na miejscu prokuratorzy z góry wykluczyli udział osób trzecich i taką wersję zdarzeń nagłaśniały natychmiast ośrodki propagandy.
Podobną prawidłowość można było dostrzec w przypadku samobójczej śmierci oficera Służby Kontrwywiadu Wojskowego pracującego w Centrum Wsparcia Teleinformatycznego i Dowodzenia Marynarki Wojennej w Wejherowie, które zajmuje się wojskowymi systemami łączności i informatyki. Posiadający najwyższą klauzulę dostępu do materiałów niejawnych żołnierz, został odnaleziony w niedzielę, 12 czerwca 2011 roku, zatem sekcję zwłok przeprowadzono najwcześniej następnego dnia.
Na przestrzeni ostatnich 5 lat doszło przynajmniej do kilkunastu tajemniczych samobójstw, z których żadne nie zostało rzetelnie wyjaśnione. Dotyczyły świadków w ważnych procesach, osób niewygodnych dla władzy, ludzi zaangażowanych w walkę polityczną lub w interesy gospodarcze. W każdym przypadku, osoby te – z racji swojej pracy zawodowej, działalności lub zajmowanego stanowiska-miały unikalną, tajną wiedzę. Depozyt takiej wiedzy decydował o wyjątkowej pozycji tych osób, ale niósł również zagrożenie dla ich osobistego bezpieczeństwa.
Wraz z rządami Donalda Tuska pojawił się w III RP „seryjny samobójca”, upodabniając nasz kraj do państwa, w którym „zbrodnia doskonała” stała się powszechnym narzędziem sprawowania władzy i metodą rozwiązywania konfliktów. Aranżowanie samobójstw takich osób należy bowiem do tradycji sowieckich służb i tych, którzy przez lata służyli Moskwie. Do dziś służby Putina i ich pobratymcy w państwach bloku wschodniego stosują tę formę „popełnienia naturalnej śmierci”, sięgając po nią tym chętniej, jeśli mają pewność, że organy śledcze wykażą nieudolność i niechęć w ustaleniu sprawców.
Istnieją mocne przesłanki, by nie wierzyć w samobójstwo 42 -letniego pilota oraz nie ufać działaniom prokuratury. Tej samej prokuratury, która nie była zainteresowana wyjaśnieniem szeregu okoliczności katastrofy, wynikami badań naukowych czy zeznaniami świadków, w tym informacjami przekazanymi przez pilotów Jaka. Prokuratury, która z jednej strony wykazuje niebywałą nieudolność i bierność, mając do czynienia z dowodami przeczącymi wersji rosyjskiej, z drugiej zaś – arogancję i złą wolę wobec rodzin smoleńskich, skazując je na niepewność i przeżycia związane z ekshumacjami. Oczekiwanie, by ta prokuratura lub służby podległe Tuskowi ustaliły rzeczywiste przyczyny śmierci chorążego Musia, objęły ochroną innych świadków lub przeciwstawiły się rosyjskiemu kłamstwu – jest równie racjonalne, jak wiara w dotychczasowe ustalenia śledczych. Ci ludzie nigdy nie byli i nie będą rzecznikami prawdy.
Doświadczenia ostatnich lat powinny nas przekonywać, że w przypadku takiej liczby zagadkowych „samobójstw” mamy do czynienia ze zbrodniczą sekwencją, której wspólny mianownik dotyczy charakterystyki ofiar oraz okoliczności, w jakich rozstały się z życiem. Zbyt wiele zdarzeń tworzy logiczną i spójną całość, byśmy po latach rządów PO-PSL mieli wierzyć w nadzwyczajne zbiegi okoliczności lub pokładać ufność w ustaleniach prokuratury. Taka wiara może cechować jedynie osoby dotknięte kalectwem umysłowym lub tych, którzy z tchórzostwa lub wyrachowania rezygnują z daru samodzielnego myślenia i zadowalają się medialnym bełkotem.
Od dnia 10 kwietnia 2010 roku wciąż przybywa ofiar smoleńskiej pułapki. Śmierć na „nieludzkiej ziemi” ponieśli nie tylko pasażerowie tupolewa, ale również ci, którzy w jakikolwiek sposób zagrażali zbrodniczej zmowie milczenia. Niewykluczone, że do ofiar Smoleńska trzeba zaliczyć również Grzegorza Michniewicza, Stefana Zielonkę, Krzysztofa Knyża czy Marka Dulicza.
W tragicznej śmierci chorążego Arkadiusza Musia trzeba dostrzegać jeszcze inny wymiar. Usunięcie tak istotnego świadka, w tak szczególnym momencie i w tak specyficzny sposób – jest rodzajem ostrzeżenia wobec tych, którzy badają dziś sprawę Smoleńska i odkrywają prawdę o przyczynach katastrofy. Jest uderzeniem w świadków tego zdarzenia i osoby zaangażowane w prace zespołu parlamentarnego. Ma ich zastraszyć, zmusić do milczenia i rezygnacji. To przesłanie skierowano wobec wszystkich, którzy nie godzą się z praktykami obecnego reżimu, domagają rzetelnego śledztwa i ukarania winnych. Samozwańczy „władcy życia i śmierci” chcą, żebyśmy odczuli grozę tej śmierci i zrozumieli, że ci, którzy zastawili pułapkę smoleńską nie cofną się przed kolejnymi zbrodniami. „Samobójstwo” kluczowego świadka, ma nas sterroryzować i obezwładnić, przestraszyć i pozbawić nadziei.
Jednego możemy być pewni. Jeśli zdecydowano się na reakcję i w tak ostentacyjny sposób sięgnięto po sowiecki środek „naturalnej śmierci” – oznacza to, że prawda o zbrodni smoleńskiej jest w naszym zasięgu.
@ellly
Jeśli stwierdzili to amerykanie- to jużci nam przychodzi wierzyć!
Szczególnie po festiwalu zdjęć i twardych dowodów na posiadanie atomu w Iraku, na przykład.
Czy śmierci Osamy.
Poza tym ten trotyl…
Pan nie wie, że w tej chwili służby specjalne uzywają znacznie subtelniejszych substancji wybuchowych?!
A panowie z tym trotylem…
A może zamachu dokonał jakiś zdesperowany górnik z ” Halemby” co!?
Jeszcze trochę, a znajdziemy jakieś maczugi i topory w szczątkach.
Nooo, chyba, że wzorem naszych ” sojuszników” wmówimy narodowi, że zamachu dokonali terroryści zaopatrzeni w plastikowe sztućce.
(patrz 11/9 USA)
Jak zamach- to zamach!
Proszę się zastanowić kto usiłuje nas znowu poróżnić, byśmy kłócąc się spoglądali tylko na wschód…
Podczas gdy zachód mamy nieobstawiony.
Kto pilnuje Polski??
Jakąż rację miał Dmowski pisząc o narodzie, który wiele potrafi dla jednorazowych egzaltacji, jednocześnie nie interesując się sprawami naprawdę ważnymi…
Dlaczego Żandarmeria Wojskowa zaraz po przylocie Jaka40 do Polski wieczorem 10 kwietnia 2010r zabezpieczyła nagrania z tego samolotu i do dziś dnia Prokuratura Wojskowa przetrzymuje te nagrania i odmawia do nich dostępu po 2,5roku ???
Te nagrania i zeznania śp. chorążego Musia dowodzą, że zapisy z czarnych skrzynek z TU-154M zostały sfałszowane przez Rosjan, to zapewne dlatego zginął chorąży Muś, aby w razie opublikowania tych nagrań nie mógł ich zweryfikować, a może te nagrania trafiły już do „specjalistów” w Rosji ????
Dziękuję za komentarze szczególnie @p. z Niemodlina.!!!!!
proszę sobie poczytać:
„Jak to ruskie zamieniały ciała”
naprawdę warto:
http://www.tvn24.pl/kto-zarobil-na-pogrzebach-smolenskich,281654,s.html
http://wirtualnapolonia.com/2012/10/31/jest-wiele-zamienionych-cial-w-trumnach/
@P.Eleonora !Dzięki nie tylko za linki,Pani komentarze wiele mnie nauczyły..Serdecznie pozdrawiam
facet całe życie mieszka z kotem i knuje spiski. juz mniejsza o to jak go nazwiemy, ale jak nazwać społeczeństwo, w którym taki ktoś jest najważniejszym opozycyjnym politykiem ?