Ślązacy są przedmiotem manipulacji. Od wielu lat to oni płacą zaległe, nie przez nich wystawione rachunki. Stali się zakładnikami w nie swojej sprawie. Dzieje się tak w czasach, w których podobno prawa człowieka są najwyższą wartością.
Zaczęło się od Kohla
Październik 1982 r. – Helmut Kohl zostaje kanclerzem RFN. Grudzień 1983 r. Alois Mertes, minister stanu w Federalnym Ministerstwie Spraw Zagranicznych, na interpelację Carla Otto Lenza, deputowanego do Bundestagu z ramienia CDU, w sprawie ludności niemieckiej w Polsce, daje następującą odpowiedź: „Na obszarze miedzy Odrą a Nysą, miedzy zachodnia granicą państwową Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej […] a wschodnią granicą państwową Rzeszy Niemieckiej, zgodnie ze stanem z 31.12.1937 r. mieszka dziś 11 milionów ludzi […]. Wymieniony obszar […] obejmuje 114.296 km2, z doliczeniem 1914 km2 obszaru Wolnego Miasta Gdańska i z zatoką Gdańską, stanowi 116.110 km2, co daje 37,2 procent całego obszaru Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.
Spośród wymienionych […] 11 milionów mieszkańców milion to Niemcy w rozumieniu art. 116 Ustawy Zasadniczej – 9 procent całej ludności […]. Zgodnie z tym Niemcem jest ten, kto posiada obywatelstwo niemieckie, albo jako uchodźca, wypędzony narodowości niemieckiej, małżonek, albo potomek znalazł się na obszarze Rzeszy Niemieckiej według stanu z 31.12.1937 r. Republika federalna Niemiec ma wobec tych Niemców obowiązek obrony […]
Republika Federalna nalega – w myśl międzynarodowych konwencji praw człowieka, Aktu Końcowego z Helsinek i trwałego porozumienia miedzy Niemcami i narodem polskim – na realizację grup narodowościowych tych ludzi, a przede wszystkim na poszanowanie ich języka ojczystego i posługiwania się nim w Kościele i szkole. Równocześnie w obopólnym interesie – ma to zmniejszyć napór tych Niemców na wyjazd ze stron ojczystych”.
Niepokój się wzmaga
W 1984 r. następuje próba rejestracji mniejszości niemieckiej w Polsce. Czerwiec 1985 r. Helmut Kohl na spotkaniu ziomkostwa Ślązaków w Hanowerze wygłasza przemówienie w którym stwierdza min.: „Druga wojna światowa zmieniła oblicze Europy, jej rezultat zmienił od nowa problem niemiecki, który pozostaje do dziś nierozwiązany. Wszyscy wiemy, ze podział narzucony Niemcom nie jest naturalny […]. Z punktu widzenia prawa i moralności nie można wypędzenia Niemców nazwać inaczej jak tylko bezprawiem. W starej ojczyźnie żyją obecnie ziomkowie. Powinni oni zostać objęci dziełem porozumienia i pojednania. Ta grupa narodowa istnieje, jesteśmy jej rzecznikami, częścią europy jest wasza ojczyzna: <Szlesien>, <Braslau>, <Oppeln>, <Gleiwitz>, <Hirschberg>, <Grϋnberg>. […] Zachowajcie wspomnienia o waszej śląskiej ojczyźnie”.
Kierunek polityki zagranicznej zjednoczonych Niemiec, oparty na mniejszości niemieckiej znów odnosi sukcesy – W Polsce, jak i w Czechach. Konrad Adenauer powiedział, że przeniesienie stolicy Niemiec do Berlina oznaczać będzie wskrzeszenie Prus…
W tym samym czasie, gdy Kohl w 1995 r. przebywał w Polsce, w Norymberdze odbywał się kolejny zjazd ziomkostwa Ślązaków. Otrzymali oni od Kanclerza list z pozdrowieniami i zapewnieniem, że „w procesie porozumienia z Polską szczególnie ważna rola przypada niemieckiej grupie narodowościowej Ślązaków”. Na zjeździe przemawiał też przewodniczący frakcji CDU/CSU w Bundestagu W. Schauble – upomniał się o wolność osiedlania się Niemców w Polsce.
Ostatnie spotkania w ramach kolejnego już trójkąta Francja (od ponad 100 lat tradycyjnie prorosyjska) Niemcy-Rosja napawają nas szczególnie niepokojem. Świadczą cotygodniowe telefony Kohla do Jelcyna i nazywanie go swoi przyjacielem. Niepokój nasz wzmocniony został zwłaszcza podczas spotkania w Moskwie 30.11.1997, gdzie oświadczono wspólnie, że nikt zza oceanu nie będzie nam niczego dyktował”. Wyrugowanie Stanów Zjednoczonych z Europy jest nadrzędnym celem polityki rosyjskiej w XX wieku. Takiego, nowego układu Europa jednak nie przetrzyma.
Artykuł został opublikowany w „Naszym Dzienniku” 25.02.1998 r.
Ps. Taki był początek nowych stosunków polsko-niemieckich. Ma on oczywiście swój ciąg dalszy, do którego odniesiemy się może innym razem. Ci Ślązacy, którzy jeszcze nie rozumieją istoty rzeczy, muszą się zdecydować, czy chcą być nadal zakładnikami i do końca stracić wpływ na losy Śląska, który tak kochają? Czy chcą uczestniczyć w tym braku umiejętności kulturowego zrozumienia krzywd, jakie wyrządzili Niemcy w czasie II wojny światowej, a w której i oni sami byli ofiarami; czy chcą brać udział w systemowej pogardzie dla wschodu (tu dla I RP); czy też chcą coś trwale zmienić w swoim 1000-letnim losie i ostatecznie pozostać w Polsce – tej lepszej Polsce, do której dążymy? Prawdziwych przyjaciół macie bowiem jedynie w Polsce, niezmiennie od niepamiętnych czasów. Ale trzeba umieć to dostrzec i zrozumieć… Są to niezwykle ważne pytania i kwestie, które wymagają logicznego obrazu i chłodnego myślenia perspektywicznego. Zakładnik zawsze przegrywa, bo nikt nie liczy się z nim tak samo, jak nie liczy się z kamerdynerem! Pytania i kwestie stawiam z pełną życzliwością.
Autor: Ryszard Surmacz
Interesująca jest geneza tej strategii politycznej Niemiec. Z artykułu wynika, że RFN w połowie lat 80-tych przyjęło jako punkt odniesienia stan z roku 1937 zupełnie pomijając stan faktyczny, którym był i jest układ granic stworzony przez „Wielką Trójkę” a szczególnie Układy Poczdamskie. Z porozumień tych wynikało, że główną granicą podziału etnicznego jest linia Odry i Nysy Łużyckiej i na wschód od niej nie powinno być żadnego Niemca. I rzeczywiście do 1989 r. wydawało się, że taką sytuację osiągnięto, a sprawiły ją wydarzenia z końca wojny i początków bytności na tych terenach administracji polskiej. Otóż kiedy nadchodziła kontrofensywa Armii Czerwonej ogromna liczba mieszkańców wschodnich terenów III Rzeszy (głównie pod wpływem propagandy gebelsowskiej) rozpoczęła paniczną ucieczkę i jak czas pokazał nigdy już nie powróciła do swoich domów, tych którzy zostali czekało spotkanie z czerwonoarmistami, czyli w znacznej części wypadków po prostu wymordowanie, a jeżeli komuś udało się przeżyć to zaraz po wojnie czekała go weryfikacja pod kątem polskości, czyli wynikająca ze wspomnianych tu już Układów Poczdamskich, akcja odniemczania, i każdy kto tej weryfikacji nie przeszedł był odesłany na tereny niemieckie. Tak więc zasadnym jest pytanie: skąd u licha, kilkadziesiąt lat po wojnie, na terenie Śląska Opolskiego znalazło się 200 tyś Niemców?
a kto miał pracować w kopalniach Górnego i Dolnego Śląska?
@svatopluk
Co „połeta” ma na myśli?
Nie wysilaj się sam odpowiem na to zagadnienie choć jest ono poruszone przez ciebie w wyjątkowo głupkowaty sposób. Otóż w strategii stalinowskiego zniewolenia wobec Polski Górny Śląsk miał dosyć ważne miejsce. Z powodu swych kopalń był doskonałym miejscem zesłania i „resocjalizacji” wrogów nowego socjalistycznego porządku, lecz tu tworzył się problem co zrobić z tymi, którzy tu żyli przed wojną i poprzez swoje pochodzenie podpadali czerwonej władzy? Wywieziono ich albo za zachodnią granicę albo do kopalń w ZSRR np. ukraińskiego Dombasu. A na ich miejsce przywieziono Polaków z ziem centralnych lub wschodnich, którzy nierzadko byli skazywani na pracę w kopalniach za nieprawomyślny stosunek wobec nowej władzy. Tak więc Górny Śląsk był miejscem z którego zsyłano ludzi a jednocześnie miejscem zsyłek. Nie było to niestety nic niezwykłego na obszarach podległych ZSRR. W samym ZSRR zjawisko przesiedlania całych narodów z miejsca na miejsce było normalnym sposobem ucisku np. Tatarów Krymskich wysiedlono do Uzbekistanu czy ludy Kaukazu też w tamte rejony. No i oczywiście na Śląsku pozostało bardzo dużo ludzi, którzy jednak przeszli weryfikację pod kątem polskości i było to zjawisko które na pozostałym obszarze tzw. „ziem odzyskanych” występowało jedynie w szczątkowy sposób. Jak myślisz dlaczego?
A i jeszcze jedno. Jakby ci przyszło do łba jako odpowiedź rzucać jakieś durnowate hasełka to poszukaj sobie w google lub wikipedii informacji pt. Wojskowy Korpus Górniczy.
Kulturą dyskusji nie grzeszycie. Cóż taka wasza kindersztuba. Mój dziadek „lojalkę” podpisał. Język polski znał ale Polakiem się nie czuł. Podpisał by pozostać w rodzinnych stronach. Może i skłamał ale Polska Ludowa nie była państwem prawa więc dlaczego jej obywatele mieliby te prawo i państwo szanować? Czyż nie wszyscy służący w Wojsku Ludowym składali przysięgę na wierność PRL? Większość miała to jednak w głębokim poważaniu. Taj jak wy sami albo wasi ojcowie.
„czy też chcą coś trwale zmienić w swoim 1000-letnim losie i ostatecznie pozostać w Polsce – tej lepszej Polsce, do której dążymy? Prawdziwych przyjaciół macie bowiem jedynie w Polsce, niezmiennie od niepamiętnych czasów.”
Niestety ten polski przyjaciel nie akceptuje wszystkich odcieni śląskości. A bez szacunku trudno o zaufanie i wspólny wysiłek.
Do Svatopluka
Wybierzcie Niemcy, tam szanują wszystkie odcienie śląskości. Powodzenia. Svatopluk, kiedy Ty pójdziesz po rozum do głowy? żyjesz z tego pisania na forach?
To Ślązacy na Śląsku nie są już u siebie? Muszą wyjeżdżać do Niemiec?
Nie żyję ale ktoś wam musi uświadomić że świat (Śląsk też) nie jest tylko czarno-biały:)
„Z punktu widzenia prawa i moralności nie można wypędzenia Niemców nazwać inaczej jak tylko bezprawiem.”
Co za bzdura. Trzeba było nie głosowac na Hitlera. Odpadnięcie terenów od Niemiec w 1945 to była kara za zbrodnie dokonane przez naród niemiecki w II wojnie światowej. Przypomnę, że Niemcy nie zapłaciły Polsce za zniszczenie Warszawy (które to zresztą zniszczenie tak się podoba tak wielu ślązakowcom). Kara za wywołanie wojny, prowadzenie jej na podstawie chorej ideologii hitlerowskiej, czystki etniczne w Polsce na Polakach i innych narodach, traktowanie Polaków jak podludzi, mordy na ludności cywilnej, kradzieże dzieł sztuki i dorobku cywilizacyjnego Polaków, burzenie miast, 6 lat straszliwej okupacji, obozy koncentracyjne i obozy pracy itd. I nagle Niemcy przestali odczuwać wstyd za to wszystko i butnie podnieśli głowę.
A niby dlaczego Polska i naród polski maja akceptować ten odcień śląskości, który jest wrogi Polsce i narodowi polskiemu, który otwarcie szydzi z Polski i Polaków? Które państwo na świecie pozwoliło by na to? My i tak juz jesteśmy za dobrzy a to się niedługo skończy.
@P.Adam Lutostański! Podzielam Pański punkt widzenia.
My,Polacy jesteśmy dobrzy, a nawet zadobrzy i tolerujemy złe , wręcz wrogie, zachowania w stosunku do narodu polskiego i Polsce.
Tak nie musi być, tak nie może być
.Niestety, Niemcy nadal nas poniżają, a że opanowali na dodatek spory procent nakładów prasowych,więc piszą co chcą,robią co chcą, bo pseudo-rząd polski im pozwala.
Macie rację! Bić Niemców, Szwedów, Ukraińców o Ruskich już nie wspomnę, Czechom za Zaolzie też by się coś należało, Litwini też nie złe ziółka a „My Polacy jesteśmy narodem wybranym”
To raczej pański odcień polskości jest wrogi różnorodności śląskiej.
To co było powodem zabranie Polsce Kresów Wschodnich? Powrót do Macierzy Rusi? Według mnie Pomorze, Śląsk i Mazury to była rekompensata za utracone Kresy. Ideologia i tłumaczenie tow. Wiesława jakoś mnie nie przekonują.
Tylko zgoda,wzajemny szacunek winien dominować.
Wszyscy jesteśmy ludżmi,! Polacy, w Niemczech nie mają żadnych przywilejów, nie mają posła, nie mogą swoich dzieci uczyć ojczystego języka, są przykłady ograniczania władzy rodzicielskiej Polakom,
Tak jest w kraju Niemiec. Natomiast w Polsce, rozszerza się naukę obcych języków, kosztem języka polskiego, ogranicza się lekcje historii w szkołach aby dzieci tej historii Polski – nie znały,zakłady pracy dochodowe przejmują obce firmy w tym większość niemieckich,większość gazet w tym dla dzieci i młodzieży wydają firmy niemieckie i tym sposobem kształtują Swoją Wizję Kształtowania Postaw i Sumienia Naszego Narodu. Wszelkie komentarze w/w artykułu trzeba przyjąć i spokojnie wyjaśniać, aby wszystkie narody, których obywatele żyją w Polsce, byli dobrze traktowani,a przepisy prawne winny zabezpieczać interesy Polski i Polaków!
Co za bzdury! Dlaczego polscy emigranci mają mieć posłow w bundestagu i takie same prawa co „rdzenna” ludność MN na Śląsku?
Pomyśleć a pózniej pisać!
Emigranci zazwyczaj nie są uważani za mniejszość etniczną (z dziada pradziada). Tak jest i w Polsce (Wietnamczycy) i w Niemczech (n.p. Polacy). W Bundestagu zasiada 2 Polaków. I to urodzonych w Polsce. Trudno jest zorganizować lekcje języka ojczystego gdy dana grupa jest rozsiana po całym kraju. Ale zgadzam się że państwo niemieckie mogłoby się trochę postarać. Kiedy to liczba lekcji jęz. polskiego została zredukowana? I to kosztem innych języków. Historia magister vitae est. Ale nie wtedy gdy uczy się jej na pamieć. Trzeba uczyć wyciągać wnioski z procesów historycznych.
@P.svatopluk! Historia nauczycielką życia ,więc uczenie jej na pamięć , nie ma sensu
.Słusznie zauważyłeś,że trzeba wyciągać wnioski z procesów historycznych.
Ja nie wierzę w dane z Narodowego Spisu Powszechnego ,gdzie ustalono,że mamy 200 tysięcy mniejszości etnicznej niemieckiej,uważam,że należałoby ponownie te dane przeliczyć.
Oficjalnie nie mówi się o ograniczaniu lekcji języka ojczystego, ale tak się dzieje przez organizowanie „apeli” o różnej tematyce właśnie na lekcjach polskiego.W Bundestagu zasiada 2 Polaków,to optymistyczna wiadomość,i oby takich było jaknajwięcej. Pozdrawiam!
Warto też zauważyć że historia się zmienia. Nie można wyciągać prostych analogicznych wniosków.
Co do spisu to też mam wątpliwości. Nadal nie znamy metodologii.
A mniejszości powinno się tak traktować jakby się samemu było mniejszością. Po prostu „nie rób drugiemu co tobie nie miłe” i „szanuj bliźniego jak siebie samego”.