Grabież mienia publicznego w Polsce po 1945 r

Niezależna Gazeta Obywatelska

Opowieści o masowych grabieżach dokonywanych przez wojska sowieckie na terenie Polski po zakończeniu wojny obrosły już legendą. Zwycięscy sołdaci rabowali domy, budynki użyteczności publicznej, wywozili w głąb ZSRR całe wyposażenie fabryk, instalacje przemysłowe, a nawet tory kolejowe i mosty, dokonywali przy tym bezmyślnych aktów wandalizmu, zazwyczaj otępiali alkoholem. Relacje zwykłych osób oraz przekazy urzędników polskich pokazują ich jako okrutników. Prawda o dokonanych dewastacjach zachowała się w historycznych dokumentach i archiwalnych nagraniach filmowych.

Opowieści o masowych grabieżach dokonywanych przez wojska sowieckie na terenie Polski po zakończeniu wojny obrosły już legendą. Zwycięscy sołdaci rabowali domy, budynki użyteczności publicznej, wywozili w głąb ZSRS całe wyposażenie fabryk, instalacje przemysłowe, a nawet tory kolejowe i mosty, dokonywali przy tym bezmyślnych aktów wandalizmu, zazwyczaj otępiali alkoholem. Relacje zwykłych osób oraz przekazy urzędników polskich pokazują ich jako okrutników. Prawda o dokonanych dewastacjach zachowała się w historycznych dokumentach i archiwalnych nagraniach filmowych.

Każda armia po przebytej wojnie dokonywała kontrybucji traktując zdobyty obszar jako łup wojenny, jednak to co zdziałała Armia Radziecka było bez precedensu. Ich poczynania osiągnęły jakiś krańcowy etap barbarzyństwa. Powszechnemu rabunkowi towarzyszyły morderstwa ludności cywilnej, również masowe, połączone ze stosowaniem okrutnych tortur. Opustoszałe i zdewastowane domy na koniec zazwyczaj puszczano z dymem jakby na ukoronowanie dobrej „zabawy” zdobywców. Przykładem takiej działalności są Prusice na Dolnym Śląsku, gdzie pijany żołnierz podpalił jeden z budynków w rynku miejskim. Spłonęły wówczas zabytkowe kamienice i przylegające do nich domy, w sumie około pięćdziesiąt budynków. Miasto nie ucierpiało w wyniku starć zbrojnych, dopiero po wkroczeniu zwycięskiej armii legło w gruzach. Taki los podzieliła większość miast i miasteczek z obszaru tzw. Ziem Odzyskanych.

Formalnie grabieży dokonywano na podstawie ukazu z lutego 1945 gdy sowieci sformułowali uprawnienia swojej administracji wojskowej w strefie przyfrontowej, sprowadzające się do zalecenia do korzystania z zasobów miejscowej gospodarki, o ile uzasadniały to względy wojenne. W praktyce oznaczało to masowe demontaże wyposażeń zakładów i innych obiektów gospodarczych i komunalnych. Był to proceder nie do opanowania. Czasem również ludność cywilna próbowała mu przeciwdziałać, siekierami i kosami broniąc dobytku. Szacuje się, że w samym tylko 1945 roku wywiezione z Polski urządzenia przemysłowe miały wartość około pół miliarda ówczesnych dolarów. A wywózki trwały prze następne lata, aż do pocz. lat 50-tych XX w.

Niszczenie i grabież nie omijały dóbr kultury. Przykładem wielokrotnie okradanego zabytku jest klasztor pocysterski w Lubiążu. Ten jeden z największych zespołów klasztornych w Europie krył w sobie bezcenne wyposażenie. Istniejące od XIII opactwo posiadało dzieła sztuki z okresu od średniowiecza poprzez kolejne okresy historyczne aż do schyłku baroku. Najcenniejszymi były przykłady rzeźb średniowiecznych, a tym słynna Pieta aż po wielką galerię kilkudziesięciu obrazów „śląskiego Apellesa” czyli Michaela Willmanna a także wspaniałe przykłady snycerki rzeźby barokowe, z których najcenniejsze były tzw. anielskie stalle projektu Matthiasa Steinla, a także inne rzeźby autorstwa tego znakomitego austriackiego artysty i jego współpracowników.

Proces niszczenia Lubiąża rozpoczął się w 1943 roku. Klasztor zagrożony nalotami bombowymi, decyzją ówczesny konserwatora zabytków, Günthera Grundmanna, został objęty ewakuacją. Najcenniejsze zabytki, będące na jego wyposażeniu, zostały wywiezione, a pozostałe elementy wyposażenia – pozbawione obrazów ołtarze, ambona, płyty nagrobne i kraty – pozostały na miejscu,stając się z czasem przedmiotem postępującej dewastacji oraz grabieży. Najwięcej szkód poczyniono w latach 1945-1947, kiedy to w opactwie znajdującym się pod administracją Armii Czerwonej ulokowano szpital wojskowy. Proces dewastacji trwał jednak dalej, przez cały okres PRL-u, również po przejęciu zespołu klasztornego przez władze polskie. W efekcie, gdy w 1989 roku cały dawny klasztor stał się własnością Fundacji Lubiąż, kościół klasztorny p.w. Wniebowzięcia NMP był już prawie pusty, jeśli nie liczyć uszkodzonych średniowiecznych płyt nagrobnych Piastów śląskich, architektonicznego wystroju rzeźbiarskiego i fresków – zapewne dlatego ze nie dało ich się zdjąć i zniszczyć bądź wywieźć. Ogrom zniszczeń wprost uderza każdego, kto wkroczy w klasztorne mury. Wprawdzie prowadzone były przy nim pewne prace konserwatorskie i remontowe ale na zbyt małą skalę w stosunku do rzeczywistych potrzeb. Co dalej z zabytkowym klasztorem? Od wielu lat trwa projekt badaczy lat prowadzony przez Uniwersytet Wrocławski, nad jego inwentaryzacją, jednak brak zdecydowanych działań ze strony administracji państwowej skazuje ten jeden najcenniejszy zespół klasztornych na powolna lecz nieuniknioną degradację.

Autor: Kazia, za: pomniksmolensk.pl

Kościół klasztorny Wniebowzięcia NMP w Lubiążu, Historia, stan zachowania, koncepcja rewitalizacji

Pod redakcją Andrzeja Kozieła, Wrocław 2010

Komentarze są zamknięte