Sierpień w sadzie, sierpień na polu… no dobrze, w naszych warunkach bardzo często po prostu na działce ma w sobie wiele z Żywotu człowieka poczciwego. To pora zbierania, taszczenia zbiorów do domu i całych wieczorów poświęconych na przetwarzanie. A potem zapełniania przetworami piwnic. Już sama nazwa „przetwory” brzmi na poły tajemniczo a na poły strasznie, bo utrwalono w niej coś z samego procesu, którego arkana znane są jedynie wtajemniczonym. Wtajemniczenie przychodzi z wiekiem. Wprawdzie nigdy nie mogłam pojąć, po co tych słoików i butelek jest aż tyle, ale być może jeszcze do tego nie dojrzałam. Przyjdzie i mój czas.
ZBIORY
Czy nie lepiej siedzieć tam,
Gdzie w zadumaniu owocuje sad
A drzewa snują swą dziejbę na wietrze
Gdy na babie lato jest jeszcze za wcześnie?
Pracowicie brzęczy pszczeli ród
Będzie, będzie gęsty spadziowy miód
Radośnie tańczy na łodyżce zielony liść
Będzie, będzie ciężka fioletowa kiść
A na sylwestra już domowe wino.
Wieczorem dziadek do orzechów
Będzie miał co robić
Na stole w kuchni trzeba będzie
Tę dziejbę zakończyć
Łupinka z trzaskiem odda orzechowe serce
Renkloda z jabłkiem przesmażona, żeby było więcej
i dla każdego, kto poprosi było dość.
Dlaczego nie opisać tego, co jest piękne
Co ziemia ukochana daje człowiekowi,
Kiedy już czas przychodzi rodzić?
Maria, 2008.
Piękny wierszyk!Przypomina dzieciństwo i te wszelkie zabiegi śp. Rodziców przy zbiorach i przetwarzaniu aby zapasy na zimę były wystarczające !!Atmosfera, tych wieczorów, szatkowanie kapusty, wdeptanie do beczek, oczywiście było to zadanie dzieci, wkładanie ogórków,śliwek,czereśni do słoików, ,gotowanie, kopanie ziemniaków/wcześniej sadzenie/,to była niebywała nauka przygotowująca do życia.!! W każdym domu był też zapas po worku = 50
kg – soli, kaszy ,mąki i cukru na wypadek wojny /było to pokolenie ,które pamiętało wielki głód/, oraz ubity świniak,/ z własnej hodowli/, wędzony w prowizorycznej wędzarni! Dzisiaj podobno, nic się nie opłaci, a bezrobotnych przybywa!