Gdy spojrzymy na historię Polski, dość łatwo zauważymy określone drogi, ścieżki, ogólnie mówiąc – korytarze, które zawsze gdzieś tam Polaków prowadziły. Na tym planie wyłaniają się korytarze główne (autostrady): piastowski, jagielloński, okresu zaborów, II RP… Wszystkie one mają swoją specyfikę, krajobraz, swoją logikę. Pomiędzy nimi są również drogi szybszego i wolniejszego ruchu, lepsze i gorsze. Są również ścieżki. Wszystko to jest częścią państwa, jest częścią nas, powinno żyć, służyć ludziom i kulturze, która tę sieć zorganizowała, powinno pracować dla człowieka. Niestety, to wszystko zostało porzucone, zarasta, niszczeje. Korytarze-autostrady są coraz mniej uczęszczane, drogami szybkiego ruchu też niewiele osób chce jeździć. Większość Polaków szuka nowych dróg „na skróty”, brnie na przełaj i bez celu, tracąc przy okazji energię i właściwą busolę. Młodzi ludzie wymyślili sobie nową zabawę, bawią się w błądzenie, błądzą, błądzą bez celu i to błądzenie przynosi im radość. Kiedy ono się skończy, tego jeszcze nikt nie wie.
Z lotu ptaka wygląda to fatalnie. Ludzie odwrócili się od dotychczas uczęszczanych szlaków, porzucili twarde drogi i brną na przełaj, poprzez chaszcze, lasy, piaski i z tego powodu mają do siebie nieustanne pretensje, kłócą się, obrażają, skaczą sobie do oczu – bez sensu. Ktoś zakłócił im błędnik, ktoś pomieszał zmysły, wyczyścił pamięć. Porzucili wszystko, niczego nie chcą budować, choć o budowaniu ciągle prawią. Na autostrady wyrzucają śmieci i zakazują dzieciom zbliżania się do nich. Zaparli się swoich starych dróg! A jak czasami znajdzie się jakiś śmiałek, który wejdzie tam z plecakiem i kijem, to jest publicznie wyśmiewany. Polacy nie wiedzą, że na takim etapie nie są w stanie niczego zbudować.
Skąd to wszystko się wzięło? PRL zaczął budować nowego człowieka, ale miał zaplecze – pracę wykonaną przez niepodległą II RP. Były to filary, na których mógł się oprzeć. Bez nich nie zrobiłby niczego. PRL sam siebie zbudował na plecach II RP. Dziś, gdy tamten dorobek pochłonął czas, pozostały już tylko trociny, bo pewna myśl tamtego czasu okazała się pożyczona – okazała się wekslem, który III RP musiała (?) zapłacić. W taki sposób pozbyliśmy się przemysłu, wojska, administracji, i wszystkiego, co stanowiło o sile państwa. PRL zaczął budować nowego człowieka i po marksistowsku do wszystkiego podszedł kompleksowo. To właśnie PRL zaczął budować nie tylko nowe sztuczne drogi, które prowadziły donikąd, ale również inżynierię która okazała się jednorazową technologią. Dziś błądzimy wszyscy. Trzecia RP jest dzieckiem PRL-u.
Dla odświeżenia dawnego obrazu, spróbujmy spojrzeć na te polskie korytarze. Nie będziemy odnosić się do całej historii Polski, lecz ograniczmy się do kilku z ostatnich lat. Jest ich wystarczająca dużo.
Korytarz pierwszy
Chyba najbardziej znanym korytarzem jest tzw. korytarz pomorski, który oddzielał Niemcy od Prus Wschodnich. Niech on na początku posłuży nam jako przykład. Wówczas miał znaczenie wybitnie symboliczne. Gdyby przedwojenne polskie władze zgodziły się na ów korytarz, a Hitler wygrał wojnę z Rosją, Polska zostałaby odcięta od morza, a następnie jej gospodarka zdławiona za pomocą cel i blokady handlu. W taki sposób przejęto by też część znacznych zysków z wybudowanej przez Polaków magistrali węglowej. Gdyby natomiast Armię Czerwoną przepuszczono przez nasze terytorium, PRL mielibyśmy znacznie wcześniej. Ten korytarz prowadził do klęski.
Korytarz drugi
Nie tak dawno dość często można było spotkać stwierdzenie, że świat jest globalną wioską. Skoro świat jest taki mały, to wczorajsze korytarze dziś muszą być większe. I tak jest w istocie. Polska, pomimo, że jest w Unii Europejskiej, coraz bardziej staje się korytarzem między Rosją a Niemcami. Ma się to za sprawą nowego pomysłu niemiecko-rosyjskiego: związku unii europejskiej i Rosji. Korytarz jest oczywiście tylko czasowy, ścianami granicznymi są dwie daty: 10.04.2010 i jesienne wybory w USA. Właśnie te dwa lata, które są podsumowaniem wcześniejszych prac i starań w tym kierunku, zadecydują o losie Polski, ale też i losie całego świata. Polska po raz kolejny znalazła się w centrum wydarzeń tego świata. Jeżeli w USA wygra Obama, świat pójdzie dalej wyznaczonym torem – w nieznane, jeżeli natomiast przegra, nowy prezydent może zdecydować się na pokrzyżowanie planów niemiecko-rosyjskich i zapobiec stworzeniu siły militarnej zdolnej do globalnej wojny. Jeżeli zdecyduje się na ten krok, Polska musi stać się tym, czym jest – obszarem i państwem, które ma nie dopuścić do połączenia się dwóch potęg w jedną. I nie ma co ukrywać, operacja ta może zapobiec najczarniejszym scenariuszom, jakie mogą przydarzyć się kuli ziemskiej. Oczywiście Polska samodzielnie nie może niczego zablokować, może to zrobić jedynie określony system kumulujący potrzebną siłę.
Jeżeli ów polski korytarz domknie się nad naszymi głowami i wzmocni Rosję w jej walce z Chinami, możemy mieć raczej pewność, że nasi synowie pojadą, jak dawniej w okolice Mandżurii… Chociaż pewności nie ma, bo nie możemy wykluczyć, że cała Eurazja (może bez Indii) zwróci się przeciwko Stanom po to, aby utorować sobie drogę do hegemonii. Ale to już prognozy wykraczające poza nasz obszar. Ten polski korytarz jest dla nas zupełną niewiadomą.
Korytarz trzeci
Euro 2012, to wydarzenie sportowe wymusiło na państwie budowę dróg, obiektów sportowych i miejmy nadzieję, że w niedalekiej przyszłości ożywi ono życie sportowe i jego infrastrukturę w całym kraju. Tak nagłośnione „Orliki” idą w dobrym kierunku, ale pojawia się wątpliwość, czy magia komputera i niepopularność wychowania fizycznego w szkołach nie staną tu na przeszkodzie? Stan kręgosłupów wśród młodzieży bije na alarm. Miejmy też nadzieję, że nadmiar wielkich stadionów nie wpędzi nas w podobny ambaras, jak za Gierka rozwój przemysłu ciężkiego, który szybko okazał się dla nas nadmiernym luksusem.
Nie stać nas na zmarnowanie tego, co wybudowaliśmy. Nie stać nas na jarmarczną powtórkę ze „Stadionu Tysiąclecia” z tysiącami straganów i składanych bud. Nie stać nas także na krzywe kręgosłupy naszych obywateli. Kibice bardzo się cieszą z tak wielkiego z wydarzenia sportowego, ale już dziś widać, że wymuszony trend pokazuje również słabość państwa: Polska samodzielnie nie jest w stanie zapewnić kibicom bezpieczeństwa w tym okresie. Były ochroniarz Goldy Meir Juval Aviv (Wirtualna Polska, 23.05.12) ostrzega Polskę przed ewentualnymi zamachami w czerwcu. Jeżeli tak, to czy ostatnie katastrofy i błędy w systemie zarządzania nie są przypadkiem formą testu na sprawność naszego kolejnictwa? Nie mniejsze obawy budzi zgoda na zainstalowanie kibiców rosyjskich w Hotelu „Bristol” koło Pałacu Prezydenckiego. Jeżeli ma być to recepta na mającą odbyć się comiesięczną rocznicę katastrofy smoleńskiej, to trąca ona bardziej strategią sołtysa, niż szeryfa. Czy po niemieckich antyfaszystach, tym razem demokracji będą uczyć nas kibice rosyjscy? Warto też zadać pytanie, w jakim stanie pozostanie hotel w razie przegranej ich drużyny? Nie mniejsze obawy też budzi UEFA, która jak się okazało (czy wcześniej o tym nie wiedziano?) jest swoistym państwem w państwie. Pytanie: jakie pieniądze należne Polsce, jak sądziliśmy, wywiezie z sobą poza nasze granice? To wszystko powoduje, że na końcu tego korytarza możemy zobaczyć kompromitujący nas festiwal słabości państwa i kompletnej ignorancji naszych polityków i włodarzy. I byłaby to wykładnia syntezy ostatnich 20 lat. Ten korytarz zamknie się po zakończonym Euro 2012.
Zakończenie
Polskich korytarzy (czy jak kto woli – polskich dróg) jest znacznie więcej. Może nim być także Unia Europejska a w niej wiele już utartych ścieżek, może być też model gospodarczy, czy edukacyjny. Ale my… we heve a dream, żeby Polska wreszcie przestała być korytarzem!! Nie mamy wyboru, musimy wrócić na swoje stare autostrady. To warunek wszelkiego powodzenia!
Autor: Ryszard Surmacz
Ryszard Surmacz (1950), historyk, przez 11 lat był dziennikarzem reportażystą w kilku polskich czasopismach. Na tematy śląskie publikował także w „Kulturze” paryskiej, za którą otrzymał nagrodę POLCUL-u. Autor pięciu książek (szósta w przygotowaniu). Obecnie, pracownik IPN O/Lublin. Mieszka w Lublinie, lubi NGO i postanowił na naszych łamach publikować swoje teksty, za co serdecznie dziękujemy!