Od trzeciego kwietnia do dwunastego maja 1940 r, do lasu katyńskiego pod Smoleńskiem przyjeżdżały transporty z jeńcami z obozów w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie. Dopiero ostatni pociąg dwunastego maja, został z niewiadomych przyczyn cofnięty na stację Babyniewo i ci więźniowie ocaleli. Właściwie cały kwiecień i prawie dwa tygodnie maja, to jedna wielka rocznica. Siedemdziesiąta druga rocznica mordu katyńskiego.
Dlatego dzisiaj wiersz o tym właśnie bestialskim zbiorowym morderstwie dokonanym przez NKWD na polskich oficerach, policjantach, urzędnikach. Także o tych wszystkich kobietach, których mężowie nie wrócili z wojny a które całymi latami czekały na jakiekolwiek od nich wiadomości. Bo usłyszeć coś w rodzaju – twój mąż (syn, brat, ojciec) zaginął na wojnie i nie znamy miejsca jego pobytu, to jest wybitnie mało informacji dla kogoś, kto musi zostać. I żyć.
Dziura u podstawy czaszki
I na wylot, przez czoło, przestrzelina
Proszę przytul, sponiewieraną głowę tą
Do serca, jak głowę syna.
Taki jest los kobiet: matek i żon
Mężów, których zabrała wojna
I nie ma takich przeproszenia słów
Żałości czarnej, ani łez na tyle ciężkich,
Byś mogła, na tej ziemi, być spokojna.
Bo nie ma dokąd pójść
Po ukojenie a zapomnieć – niepodobna.
Musisz więc zostać skarbnicą pamięci
O nich.
Jesteś kobietą, jesteś silna
Musisz zostać.
7 maja