Prześladowania chrześcijan w Państwie Środka, pomimo rzekomych przemian, wcale nie zelżały. Jednak po raz kolejny potwierdza się obserwacja Tertuliana, iż krew chrześcijan stanowi zasiew pod nowy, żywy Kościół.
Prześladowania katolików w Chinach rozpoczęły się jeszcze w dwudziestoleciu poprzedzającym zdobycie władzy przez Mao Zedonga. W listopadzie 1927 roku czerwoni wymordowali 600 mieszkańców małej wioski Jiesheng w Guandong – niemal samych katolików. W lutym 1940 roku oddziały Mao z wyrafinowanym okrucieństwem pozbawiły życia dwunastu chińskich zakonników ze Zgromadzenia św. Jana. W 1947 r. w całych Chinach zamordowano 82 księży, zakonników i sióstr zakonnych.
Po przejęciu władzy przez Komunistyczną Partię Chin prześladowania przybrały formę masową. Męczenników chińskiego Kościoła katolickiego liczymy w tysiącach. Jest wśród nich kardynał Kung Pin Mei, więziony przez trzydzieści dwa lata w laogai, czyli w obozach koncentracyjnych, ojciec Beda Zhang, który zmarł wskutek tortur po dziewięćdziesięciu czterech dniach pobytu w więzieniu, ojciec Saverio Cai (Tsai), który spędził w laogai trzydzieści pięć lat. Ojciec Mathew Koo dziesięć lat przebywał w więzieniu, po czym jeszcze dziewiętnaście w laogai. Przedłużono mu wyrok, gdyż został przyłapany w więzieniu na modlitwie. Ilu z najgorszych kryminalistów odbyło tak długą karę?
W obliczu upadku komunistycznego modelu gospodarki w Europie, chińscy komuniści zdecydowali się na kosmetyczną zmianę, prezentując światu „socjalistyczną gospodarkę rynkową”, czyli wypaczoną formę niepohamowanego i skorumpowanego kapitalizmu, zdominowanego przez najwyższych funkcjonariuszy partii – uprzywilejowanych wyzyskiwaczy ludu. Obecny chiński system gospodarczy to połączenie najgorszego wydania kapitalizmu z najgorszym wydaniem socjalizmu.
Państwo wciąż pozostaje totalitarne: w trosce o utrzymanie władzy i własne przetrwanie partia wciąż posługuje się narzędziami typowymi dla komunistycznych reżimów, wszelkie próby liberalizacji systemu są wykluczone.
Mimo szykan i prześladowań…
Nadal też trwają prześladowania katolików, zwłaszcza hierarchii duchownej. Biskupi znikają bez wieści, jak na przykład siedemdziesięciosześcioletni biskup Giacomo Su Zhimin, aresztowany w 1997 roku, o którym od listopada 2003 roku nie ma żadnych wiadomości, czy osiemdziesięciosiedmioletni biskup Cosma Shi Enxiang, aresztowany 13 kwietnia 2001 roku, a wcześniej więziony przez trzydzieści lat. W chińskich więzieniach i obozach koncentracyjnych tortury są na porządku dziennym. Po śmierci biskupa Hana Dingxiana w obozowym szpitalu (w roku 2007, po spędzeniu w laogai co najmniej trzydziestu pięciu lat) jego zwłoki natychmiast poddano kremacji, aby ukryć ślady tortur. Ciało zmarłego w więzieniu biskupa Liu Difena wydano krewnym, którzy odkryli na jego plecach dwa otwory na długość i szerokość palca – ewidentne ślady tortur.
Prześladowania spadają również na wiernych. Za wzór niech posłuży niewielka wspólnota z Fanzhi (region Shanxi). Z trzech tysięcy wiernych (w roku 1949) do dziś przetrwało osiemdziesięciu. Domagają się oni zwrotu budynków o charakterze religijnym, odebranych im przez władze w latach pięćdziesiątych na cele społeczne. Wspólnota nie ma kościoła, a na mocy prawa powinna wejść z powrotem w posiadanie tych dóbr. Tymczasem miejscowe władze odsprzedały ten teren stowarzyszeniu buddyjskiemu na budowę pagody. Wspólnota nie może niestety okazać dokumentów poświadczających prawo własności, zagubionych z powodu wywłaszczenia i zniszczeń w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat. Delegacja wiernych, która 2 czerwca 2008 udała się na pole budowy, żeby porozmawiać z kierownictwem, została bestialsko pobita, odnosząc rany i złamania. Później wiernym grożono, że gdyby prace budowlane zostały wstrzymane, nie mogliby spotykać się już na modlitwie.
Sytuacja w Fanzhi jest modelowa dla całych Chin. Wspólnoty chrześcijańskie nie odzyskują praw własności do odebranych kościołów i terenów. Szerokim echem odbił się przypadek z roku 2005, kiedy to doszło do pobicia do krwi w Xian szesnastu sióstr broniących szkoły przed zburzeniem, podobnie jak pobicie pięćdziesięciu księży i sióstr w Tianjin za usiłowanie obrony własności Kościoła. Inny bulwersujący przypadek wydarzył się w czerwcu 2004 roku: trzydziestoczteroletnia kobieta, Jiang Zongxiu, zmarła w więzieniu wskutek obrażeń doznanych w dniu zatrzymania, a zatrzymano ją za rozpowszechnianie Biblii w prowincji Guizhou – wiadomość tę zamieścił państwowy dziennik Legal Daily.
Po igrzyskach olimpijskich w Chinach nic się nie zmieniło – prześladowania katolików trwają w najlepsze. W marcu 2009 roku dwóch napastników skatowało księdza wezwanego przez wójta w celu omówienia sprawy terenu, z którego Kościół został wywłaszczony. Do pobicia doszło w biurze władz gminy.
Szczególnie silnej presji poddawane są podziemne wspólnoty w Hebei – prowincji zamieszkanej przez największą liczbę katolików. Zabrania się im nawet spotykania się na Mszy Świętej.
30 marca 2009 roku, dokładnie w tym samym czasie, gdy w Watykanie trwała sesja plenarna Komisji do spraw Kościoła w Chinach, ponownie aresztowano siedemdziesięcioczteroletniego biskupa Jia Zhiguo, który po dziś dzień pozostaje w rękach policji. Biskup Jia cierpi na różne dolegliwości z powodu wcześniejszych pobytów w więzieniu, a także z racji podeszłego wieku; wierni z jego diecezji obawiają się, że to uwięzienie zagraża życiu ich biskupa. Aresztowanie to podcina podejmowane w Watykanie próby pojednania Kościoła oficjalnego z podziemnym, czego pragną biskupi obydwu Kościołów.
Niższe duchowieństwo w Chinach na każdym kroku spotyka się z szykanami. Księża zostają aresztowani podczas sprawowania Eucharystii (jak pięćdziesięciopięcioletni ksiądz Paolo Ma z Dung Lu) i napadani na ulicach (jak trzydziestodziewięcioletni ksiądz Francesco Gao Jianli z diecezji Fengxiang, w regionie Shanxi, który trafił do szpitala w Baoji z powodu obrażeń ciała doznanych od „nieznanych sprawców”), a także karani za rozmaite inicjatywy, co stało się udziałem choćby trzydziestodziewięcioletniego księdza Giovanni Battista Luo, aresztowanego 3 marca ubiegłego roku za zorganizowanie zimowego obozu dla grupy studentów.
…wiara jednak rośnie
Zmysł religijny tkwi w człowieku tak głęboko, że całkowite wykorzenienie go okazało się niemożliwe nawet w systemie tak represyjnym, jak chiński komunizm. W ponad tysiącu funkcjonujących obecnie laogai więzi się przypuszczalnie trzy do sześciu milionów ludzi, z czego wielu przebywa w owych łagrach wyłącznie z powodu wyznawanej wiary. Badania przeprowadzone przez Tong Shijuna i Liu Zhongyu – profesorów z uniwersytetu w Szanghaju, ujawniły, że religie rozwijają się w nieoczekiwany sposób, a liczba wierzących wciąż rośnie, zwłaszcza wśród młodych. Badania wykazują, że w Chinach żyje co najmniej trzysta milionów wierzących, czyli trzykrotnie więcej niż według szacunkowych oficjalnych obliczeń władz chińskich sprzed paru lat, ale pełne i aktualne dane mogą okazać się znacznie wyższe.
Coroczne sprawozdanie China Aid także sygnalizuje znaczący wzrost religijności. Prowadzona przez kilkadziesiąt lat materialistyczna indoktrynacja nie zdołała zaspokoić pragnienia Dobra i Prawdy wpisanego w ludzkie serce ze swej natury zwrócone ku transcendencji. Wszechobecna korupcja i rozpowszechniona niemoralność wywołują poczucie egzystencjalnego niesmaku. W tej sytuacji tylko religia jest w stanie przezwyciężyć postępujący upadek. Chińscy katolicy zdają sobie z tego sprawę. Zacytujmy fragment modlitwy do Matki Bożej z Shenshan: Matko Boża z Shenshan, wspieraj zaangażowanie tych wszystkich ludzi w Chinach, którzy pośród codziennych trudów nadal wierzą, mają nadzieję i kochają, aby nigdy nie lękali się mówić światu o Jezusie i Jezusowi o świecie. Na posągu wzniesionym nad sanktuarium unosisz do góry swojego Syna, ukazując Go światu z ramionami szeroko otwartymi w geście miłości. Pomagaj katolikom, aby byli wiarygodnymi świadkami tej miłości, trzymając się razem Piotrowej skały, na której zbudowany jest Kościół. Matko Chin i Azji, módl się za nami teraz i na wielki.
Autor: Toni Brandi, artykuł udostępniony za zgodą redakcji dwumiesięcznika „Polonia Christiana”, nr 23, listopad-Grudzień 2011 r.