W ludzkiej naturze leży potrzeba mitu i potrzeba baśni. Nie tylko zwykła ciekawość, ale dążenie do absolutu. I ciągle nam się wydaje, że my ten absolut, tę świętość już gdzieś widzieliśmy przez moment, u zarania dziejów. Nie pamiętamy nazwy, ani formy, majaczy nam się tylko, że to musiało być coś niezwykle cennego, co przez nieuwagę wypuściliśmy z rąk.
Można to nazwać pogonią za cieniem, poszukiwaniem Świętego Graal, ale nawet jeśli Graal jest tylko mrzonką, jego poszukiwania pochłonęły już tyle czasu i ofiar, że nie należy tej mrzonki całkowicie dezawuować. Można oczywiście nie wierzyć w bajki, ale za tym sekretnym, nieuchwytnym skarbem tęsknić będą nawet najbardziej niewierzący. Żaden człowiek nie jest w gruncie rzeczy odporny na urok takiej tajemnicy.
SKARB
Skarb nie dotknięty nawet a zaledwie przeczuwany
Kształtów jego poznać nie sposób,
jedynie poczuć zapachu ślady.
Skarb w ludzkiej wyobraźni urasta
do rozmiarów Arki
unoszącej rozbitków na falach bożego gniewu,
jak znak nadziei.
Wystrzelamy wszystkie nasze rakiety prosto w niebo
Szukamy między słowy Biblii nowych znaczeń,
bo dawne już znamy.
Zabijamy za diament, bo tak pięknie błyszczy,
że aż życia jest wart –
Choć to tylko pewien rodzaj węgla
Nie nasz utracony skarb.
Skarb nie dotknięty nawet a zaledwie pożądany
Choć nie ma ciała.
Maria