W przeciągu niespełna dwóch tygodni w sześciotysięcznym Lewinie Brzeskim doszło do dwóch samobójstw. W obu przypadkach byli to bardzo młodzi ludzie. Pierwszym samobójcą był dwudziestoparoletni Jarosław S. Mężczyzna powiesił się na klamce od drzwi. Był w pełni świadomy tego co robi. Wcześniej ubrał białą koszulę, garnitur i krawat, który przywiązał do klamki. Kilka dni później, zanim jeszcze mieszkańcy spokojnego miasteczka otrzęśli się z szokującego wszystkich wydarzenia, trzydziestojednoletni Marek M. rzucił się pod pędzący pociąg.
Świadkowie relacjonują, że mężczyzna przyjechał rowerem na staję. Na peronie rozmawiał z kolegą. Z chwilą gdy usłyszał nadjeżdżający pociąg pożegnał się z rozmówcą, wsiadł na rower i powoli podjechał na skraj peronu. Gdy pociąg był już blisko, mężczyzna wyskoczył z rowerowego siodełka i rzucił się na tory wprost pod nadjeżdżający Iner-City.
Siła uderzenia była tak silna, że jedynie znalezione dokumenty świadczą o tożsamości samobójcy a potwierdzenie tych danych ma nastąpić dopiero po analizie kodu DNA. Co pchnęło tych dwóch młodych mężczyzn do tak radykalnego kroku?
Obaj byli w pełni świadomi tego co robią. W zimny sposób zaplanowali swoją śmierć. Jeden ubrał się w garnitur, drugi logicznie rozmawiał z kolegą, „czekają” na pociąg. Dokładnie rok temu, także w okresie przedświątecznym, w podobnych okolicznościach pozbawiło się życia również dwóch młodych mężczyzn. W ciągu roku doszło jeszcze co najmniej do jednego samobójstwa.
Czy jest to statystyczna norma czy już poważny alarm dla socjologów?
Biorąc pod uwagę statystyki, małą gminę w Polsce wyprzedza jedynie Grenlandia zamieszkana przez nieco ponad 50 tysięcy mieszkańców rozrzuconych w małych osiedlach na ogromnym obszarze ponad 2 mln km2. Ta największa wyspa świata, pokryta w ponad 90% lodowcem, pozbawiona miast, położona na uboczu cywilizacyjnym stała się, zwłaszcza dla młodych ludzi, swoistym „więzieniem”, co doprowadza do depresji, a w konsekwencji popycha młodych mieszkańców wyspy do samobójstw.
Czy polskie miasteczka i wsie zamieniają się w Grenlandię? W odosobnione, położone gdzieś na dalekim, cywilizacyjnym uboczu wysepki? Lewin Brzeski od stolicy województwa – Opola dzieli zaledwie 30 km, co odpowiada 20 min jazdy pociągiem. Czy jest to faktycznie przepaść dzieląca podbiegunową wyspę od kontynentu Europejskiego?
Miasteczka w których szczytem kariery zawodowej są miejsca za kasą w supermarkecie, w których niepodzielnie panuje zawodowy nepotyzm, nie są miejscem dla ambitnych ludzi. Z czasem brakuje nawet na bilet do Opola, w którym można znaleźć pracę. Brak ofert pracy a w konsekwencji pogłębiające się bezrobocie połączone z brakiem jakiejkolwiek oferty kulturalnej sprawia, że młodzi ludzie z małych miast szukają taniej rozrywki dostosowanej do ich zasobów finansowych co objawia się picem w grupach tanich alkoholi. Kiedyś w grupach takich przeważali ludzie starsi, dziś coraz więcej widać wśród nich młode twarze.
Z wejściem Polski do Unii Europejskiej Polacy obiecywali sobie zmianę swojego losu na lepsze. Rodzice głosujący w referendum za akcesją, tak naprawdę głosowali w imieniu swoich dzieci, ponieważ rząd obiecywał im, że integracja z bogatą Unią Europejską to inwestycja w przyszłość, a przyszłość to dzieci. Gdy okazało się, że ta „przyszłość” czeka na młodych na wyspach brytyjskich, rodzice, zaciskając zęby, wysyłali swoich wykształconych synów i córki na zmywaki w Irlandii. Z nową nadzieją słuchali kolejnych obietnic rządu jakoby masowy exodus młodych i wykształconych za granicę w poszukiwaniu pracy to etap przejściowy, do czasu gdy Polska stanie się „drugą Irlandią”. Pod tym, wielce obiecującym, sloganem kolejny rząd zachęcał młodych, wykształconych i zmęczonych pracą na zmywakach do powrotu do kraju gdzie czekają intratne posady od zaraz. Rodzice w niemej rozpaczy często zapożyczali się żeby ich dzieci miały na bilet powrotny do kraju w którym, według niekończących się obietnic rządzących, czekają biurowce pełne dobrze płatnych stanowisk.
Co prawda stanowiska się znalazły ale za kasą w supermarkecie lub za ladą w galerii handlowej, stanowiska biurowe zostały dawno zarezerwowane, w końcu dzieci rządzących i ich urzędników też muszą gdzieś pracować. Rodzice poczuli się oszukani widząc jak ich kiedyś ambitne dzieci, nadzieja na lepszą przyszłość, popadają w bierność i marazm.Małe miasteczka stały się „pułapkami” w których młodzi, wzorem rodziców, żyją z dnia na dzień nie licząc już na lepszą przyszłość. Głodowy zasiłek ma starczyć za wszystkie ambicje. Kiedyś pobieranie zasiłku przez młodych było wstydem, dziś ubiega się o niego każdy.
Czy tego typu pobudki popychają młodych ludzi do najbardziej desperackich czynów? Czy rząd po odebraniu rodzicom nadziei odbiera dziś w tragiczny sposób ich dzieci?
Autor: Tomasz Greniuch
Koszmarne nadużycie!!!
Obrzydliwość
Niestety też tak to widzę jak autor.
POLAKOM ŻYJE SIĘ GORZEJ ! ! ! ! ! ! ! ALE DEBIL CZYSTEJ KRWI – GUGAŁA MÓWI ŻE „POLAKOM ŻYJE SIĘ NAJLEPIEJ OD DWUDZIESTU LAT” – HAŃBA
NAJNIŻSZA KRAJOWA W NOWYM ROKU ZOSTANIE PODNIESIONA Z 1386 BRUTTO NA 1500 BRUTTO, ALE TO I TAK MAŁO – BIORĄC POD UWAGĘ TO ILE TRZEBA BYŁO WALCZYĆ O TĄ PODWYŻKĘ.
MUNDUROWE KÓR.. ONI TO MAJĄ BUTĘ – NIE DOŚĆ ŻE ZARABIAJĄ 2500 NETTO – TO JESZCZE IM MAŁO – TO TRZEBA BYĆ CHAMEM.
„POLITYKĘ NALEŻY ZACZYNAĆ OD NAJNIŻSZYCH” – MĄŻ STANU JAROSŁAW KACZYŃSKI
BARDZO DOBRY TEKST PANIE GRENIUCH
POKAZUJE NAPRAWDĘ JAKIE JEST ŻYCIE
DZIECI STARYCH PZPR-OWCÓW I OBECNYCH POstkomunistów (PO= ŻYDOKOMUNA UNIA WOLNOŚCI + UNIA DEMOKRATYCZNA + PZPR) PRACUJĄ PO URZĘDACH PAŃSTWOWYCH.
POLSCE POTRZEBA FABRYK – NARÓD NIE WYŻYWI SIĘ ANI Z HANDLU ANI Z USŁUG.
WIELE O TYM MÓWIŁ PAN PROFESOR POSEŁ JERZY ŻYŻYŃSKI.
CZESI BUDUJĄ FABRYKI , A U NAS NIESTETY NA CAŁEJ OPOLSZCZYŹNIE ANI WIDU ANI SŁYCHU O NOWEJ FABRYCE !
greniuch nie pieprz farmazonow o zmywakach w irlandii i anglii jak nie masz pojecia o rzeczywistosci ludzie powyjezdzali tam i poznajdywali sobie naprawde dobre posady i duza czesc do dzisiaj tam zyje i nie narzeka nie bede pisal o marku ze wzgledu na szacunek jak i o jego poprzedniku, ty natomiaiast przestan wypisywac bzdury i lepiej sam sie spakuj i wyjedz na 'zmywaki’