Przegląd sportowy: polscy pływacy w szczytowej formie, Real na kolanach, Śląsk Wrocław mistrzem, ZAKSA i Zawadzkie porażkę zaliczyły

Niezależna Gazeta Obywatelska

Mistrzostwa Europy w pływaniu w Szczecinie na krótkim basenie (25 metrów) dobiegają końca. W ciągu tego turnieju Polacy spisali się fantastycznie, zajmując obecnie 4 miejsce w klasyfikacji medalowej. Polakom udało się zdobyć 8 medali, z czego 5 z najcenniejszego kruszcu, zaś pozostałe to brązowe. Ustępujemy Duńczykom, Niemcom i Hiszpanom. Największą gwiazdą z polskiego obozu stał się Konrad Czerniak, który mimo 22 lat jest już światowej sławy zawodnikiem. Już teraz wymienia się Konrada jako jednego z najgroźniejszych rywali Michaela Phelpsa na imprezach międzynarodowych . Na obecnych mistrzostwach Konrad zdobył 2 złote medale, na 100 metrów stylem motylkowym i 50 metrów stylem dowolnym. Drugą wielką gwiazdą stał się Radosław Kawęcki, który na 100m i 200m stylem grzbietowym wywalczył również dwa złote medale. Ostatni medal złoty zdobył Mateusz Sawrymowicz na dystansie 1500m stylem dowolnym. Brąz przypadł Konradowi Czerniakowi, Pawłowi Korzeniowskiemu i Sztafecie kobiet, w której występują Aleksandra Urbańczyk, Ewa Ścieszko, Anna Dowgiert i Katarzyna Wilk. Jest to jeden z najlepszych występów na tej rangi zawodach.

Real Madryt po raz kolejny na kolanach

W sobotni wieczór Na stadionie Santiago Bernabeu odbył się klasyk piłkarski przez wielu ludzi na świecie traktowanym jako najważniejsze piłkarskie wydarzenie w roku. Mecze pomiędzy Realem Madryt a F.C. Barceloną elektryzują piłkarski świat od niemal 90 lat. Do tej pory rozegrano 216 meczów, a wynik tego ostatniego to 1-3 dla przyjezdnych z Katalonii. Już po 22 sekundach gry Karim Benzema strzelił bramkę na 1-0 po fatalnym kiksie bramkarza Barcelony, Valdesa. Do około 12 minut Real miał optyczną przewagę, jednak stopniowo piłkarze Pepa Guardioli rozpracowywali obronę i jedyne na co było stać Królewskich to wysoki pressing, niemal pod polem karnym Valdesa. W 30 minucie nastąpił zwrot sytuacji, kiedy do siatki po akcji Leo Messiego trafił Alexis Sanchez. Później już tylko było dla Realu gorzej. W drugiej połowie padły jeszcze dwa gole, najpierw po strzale Xaviego piłka odbiła się od obrońcy Marcelo i wpadła do siatki. Gol został zapisany jako samobójcze trafienie Brazylijczyka. Trzecia bramka autorstwa Cesc’a Fabregasa to zasługa Dani Alvesa, któremu rzadko kiedy zdarza się tak idealnie dośrodkować jak w tym momencie. Po meczu Jose Mourinho mówił, że jego zespół ze spuszczonymi głowami siedział w szatni. Oczywiście nie obył się bez krytyki sędziego, który według wielu obserwatorów sędziował spotkanie w sposób bardzo dobry. Trener Realu zarzucił sędziemu, że nie dał czerwonej kartki Leo Messiemu za faul w środkowej części boiska (pierwszą żółtą kartkę gwiazdor Barcelony dostał za niestosowne słowa skierowane w stronę arbitra). Jednak jakbyśmy się przypatrzyli dokładnie całej sytuacji, to nie był to faul na drugą żółtą kartkę. Po tym spotkaniu Barcelona przeskoczyła w tabeli Real odbierając jednocześnie „Królewskim” pozycję lidera. Mimo wszystko Katalończycy mają rozegrany jeden mecz więcej od piłkarzy ze stolicy, mając tyle samo punktów, po 37.

Śląsk Wrocław mistrzem na półmetku

Na przerwę między rundą jesienną i wiosenną piłkarze z Wrocławia schodzili po meczu z ŁKS-em jako mistrzowie jesieni. Mimo słabego początku meczu i straty bramki Wrocławianie pokazali, że w tym sezonie liczy się tylko mistrzostwo strzelając dwa gole. Jednocześnie Śląsk powiększył przewagę nad Legią Warszawą, która zaliczyła potknięcie w meczu z autsajderem ekstraklasy, Cracovią remisując 0-0. Obecnie przewaga ta wynosi 4 punkty. Niebezpiecznie natomiast do Legii zbliżają się Czarne Koszule, które nie zwolniły tempa przed zbliżającą się przerwą wygrywając z Wisłą Kraków na wyjeździe 0-1. Jeżeli idzie o tabelę króla strzelców to od samego początku na czele jest Artjoms Rudvens, który obecnie ma na koncie 15 bramek i aż o 6 wyprzedza największe objawienie tego sezonu Dudu Bitona. 9 bramek również ma jeden z najlepszych polskich napastników na boiskach ekstraklasy, Tomasz Frankowski.

ZAKSA odniosła pierwszą porażkę

Po przerwie spowodowanej turniejem Pucharu Świata na parkiety swoich hal wrócili siatkarze Plusligi. Liderująca ZAKSA mierzyła swe siły „w domu” z Jastrzębskim Węglem. Niestety świetna passa Opolskich graczy została przerwana, bo Jastrzębianie wygrali spotkanie 3-2. Po pierwszym secie nic nie wskazywało na to, by w tym meczu przyjezdni mieli coś do powiedzenia, zważywszy, że w pewnym momencie było 20:10 dla Kędzierzynian, a cały set zakończył się wynikiem 25:14. Druga odsłona grana była do dwupunktowej przewagi, którą to dopiero przy 27 punkcie zdobyła ZAKSA. W tak komfortowej sytuacji zawodnicy lidera tabeli po prostu wygrać 3-go seta i cieszyć się z kolejnej pełnej puli punktów. Wtedy odrodzili się zawodnicy Jastrzębia i kolejno wygrali najpierw dwa sety (do 18 i 23), by w tie breaku po wyrównanej grze w końcówce odskoczyć rywalom i ostatecznie wygrywając do 13, a cały mecz 2-3.

ASPR Zawadzkie – Gwardia Opole 22:34 (10:15)

Wynik spotkania naszych szczypiornistów wskazuje, że nie mieli oni problemów z pokonaniem w derbach swoich rywali. Od samego początku mecz przebiegał pod dyktando Opolan. Radzili sobie świetnie tak w obronie, jak i ataku. Po przerwie nie zwolnili tempa, a wręcz odwrotnie, przyspieszyli aby dobić swoich przeciwników, czego dowodem jest rzucenie 19 punktów w drugich 30 minutach. Najwięcej bramek dla Opolan rzucił Wojciech Knop, którego licznik zatrzymał się na szczęśliwej tego dnia liczbie 7. W tabeli ciągle zajmujemy 4 miejsce, tracąc 2 punkty do lidera z Przemyśla, którzy zgromadzili ich 21.

Autor: Adam Kolański

Komentarze są zamknięte