Wybacz, nie potrafię … Smutek uwiązł na ścieżce schodzenia, nie zdołał umknąć przed przed twardym dnem tej jednej bezmyślnej myśli, że wszystko już za tobą. A my ostatkiem sił! Brakuje nam pieniędzy … i wiary.
Powraca tylko jeden obraz, tych kilka chwil w spadającym samolocie, niespodziewanych jak wilczy jar. Skąd ta duszność? Jej palce kurczowo zaciśnięte na twojej dłoni. Pękający kadłub. Skąd ogień? Patrzycie sobie w oczy przez eksplozje iskier czytając rozpacz, znikąd ratunku. Dlaczego? Jakaś dzika siła rozrywa uściski, spojrzenia. Koniec, przejście … tak nagle. Dalej moja niewiedza nie sięga.
Dlatego myślę po prostu, dobrze, że z wami był, że w ostatniej chwili uniósł dłoń …
Dlatego wybacz, … nie potrafię. Żal uwiązł, nie zdołał się wzbić po ścieżce wschodzenia. Po prostu patrzę na te znicze na Krakowskim Przedmieściu, na ten Krzyż, na ten rysunek małej dziewczynki, wielkie czerwone serce dla Pana Prezydenta, dla lechickiego Prezydenta. Po prostu myślę, przyszłość drążę myślą: los tych, którzy wzniecili te tańczące płomyki na Krakowskim Przedmieściu, tej dziewczynki, która wtedy na Krakowskim Przedmieściu tę serdeczną kartkę … ich koniec, jej przeznaczenie, jakie będzie? Życie za bezcen? Elektryczne wysypisko? Odmrożone dłonie? Wszystkowidzące oczy wielkiego brata? Śmierć na śmietniku?…
Dlatego modlę się po prostu, gorączkowo powtarzam modlitwę: Daj, abym zdążył. Byśmy tylko zdążyli. Dlatego myślę, szukam po prostu, gorączkowo szukam Twoich śladów w myślach, … quo vadis. Quo vadis?! Jak zdobyć te mordercze stoki Monte Casino?
02. 04. 2011
Autor: dr Wacław Grzybowski