Kiedy na świat przychodzi nasza pociecha staramy się zrobić wszystko, by zapewnić jej komfort i możliwość prawidłowego rozwoju. Każda mama stara się wychowywać swoje dziecko tak, aby w przyszłości wyrosło na pewnego swej wartości, samodzielnego i kochającego człowieka. Jak powiadają nasze babcie: „Dziś to młodzi mają dobrze! Pampersy, chusteczki, poradniki, zabawki – wszystko na wyciągnięcie ręki”. Wynikać z tego powinno, że rodzicielstwo w obecnych czasach jest łatwiejsze niż 50 lat temu. Jednak czy jest to prawdą?
Zgodzę się z tym, że dostępność wielu produktów na rynku z pewnością jest wygodą dla rodzica. Jednak ucieka nam kilka ważnych spraw, co zatem jest lepsze dla naszego potomka? Drogi Rodzicu to, co przeczytasz poniżej to jedynie namiastka – przykład. Zanim zaczniemy używać czegoś w codziennej pielęgnacji malucha powinieneś rozważyć wszystkie za i przeciw.
Pampersy. Są one jednym z największych odkryć naszych czasów. Kamieniem milowym! Zaoszczędzają rodzicowi tyle czasu i roboty. Wystarczy ściągnąć dziecku gatki, przetrzeć pupę chusteczką nawilżającą i założyć nowego pampersa. Nie trzeba ciągle myć pupy pod kranem lub w wanience, prać śmierdzących pieluch, prasować ich i wiązać tak, aby się nie ześlizgnęły. Nie ma też problemu z przemakaniem, szczególnie w nocy i wynikającym z tego obowiązkiem prania obsikanej (oby tylko) odzieży i pościeli. Uff i mogło by się zdawać: po problemie… Jednak wszelka związana z pampersami wygoda jest tylko pozorna.
Dzieci pampersowane używają pampersów zazwyczaj do 2,5 – 3 lat a nawet dłużej. Pampersy, które wchłaniają bardzo szybko wilgoć kształtują u dziecka nawyk posikiwania. Maluch nie czując dyskomfortu związanego z wilgocią nie jest świadom tego, że zrobił siku, dlatego też zamiast wysikać się posikuje do pampersa. Przy użyciu pieluch wielorazowych malec czuje wilgoć zatem zdaje sobie sprawę z tego, że spełnił swoją potrzebę, a ponieważ to uczucie jest mu nie na rękę szybko sygnalizuje to rodzicom. Dzieci „tetrowane” dużo szybciej zaczynają korzystać z nocnika i są bardziej świadome swych potrzeb i ciała. Jeszcze przed ukończeniem roku sygnalizują i spełniają potrzeby fizjologiczne do nocnika. Nie możliwe? A jednak. Trzeba też dodać, że ich pupy dużo rzadziej się odparzają.
Oczywiste są też finansowe korzyści. Chcąc kupić dziecku lepsze jakościowo pampersy miesięcznie wydajemy między 70-100 zł czyli nawet 4000 zł zanim nauczy się w miarę samodzielnej toalety. Do tego dochodzą jeszcze koszty chusteczek nawilżających, które mimo, że wygodne to nasączone są w pewnej mierze chemią i nie są najlepszą formą higieny. A cena za opakowanie waha się między4 a15 zł! Czysta matematyka. A wystarczy umyć pupę. Tak więc jeśli zainwestujemy konsekwentnie swój czas w pieluchy wielorazowe to po ukończeniu przez dziecko 1,5 roku będziemy wolni od pieluch, a zaoszczędzone pieniądze możemy wydać na porządne wakacje. Chcę dodać, że obecnie na rynku znajduje się wielu producentów oferujących wygodne, nie przemakające pieluchy wielorazowe w różnych wzorach i fasonach – nawet z możliwością skomponowania obrazków i napisów. Koszt pełnej wyprawki lepszych firm to ok. 1000 zł – pieluchy są tak wykonane, że można ich używać od noworodka do końca okresu pieluchowania.
Oczywiście pisząc ten artykuł nie chcę urazić rodziców używających pampersów – wiadomo, że jeśli brakuje wiedzy i czasu to pampersy są konieczne i oczywiście nie są żadną krzywda dla dziecka. Jednak polecam naukę nocnika nawet od pierwszych miesięcy życia! U dzieci starszych warto pożegnać pampersy w okresie wiosennym, jednak jeśli maluch skończył już 1,5 roku może być ciężko – i gdy wszystko idzie opornie najlepiej poczekać, gdyż 2 – 2,5 letniemu dziecku można wytłumaczyć dużo więcej. Chodzi o to, by nauka higieny odbywała się bezstresowo dla dziecka i w miarę komfortowo dla rodzica.
Zanim zdecydujemy się na pożegnanie pampersów musimy sobie zadać poważne pytanie. Czy będziemy na tyle twardzi i konsekwentni by nie wrócić do dawnych przyzwyczajeń? Im dziecko starsze tym powinno być łatwiej, lecz często okazuje się, że trudno odzwyczaić nasze pociechy od swoich nawyków. Wymaga to czasu i wiele uwagi. Powinniśmy obserwować nasze dziecko. Już kilkudniowe niemowlę daje znać „językiem swego ciała”, że zaraz będzie spełniać swą potrzebę fizjologiczną. Im baczniej będziemy obserwować naszego malucha tym szybciej wychwycimy te momenty (choć czasem jest już za późno) i będziemy mogli wykorzystać nocnik. A konsekwencja w naszym działaniu w końcu przyniesie wyczekane rezultaty. Warto też pamiętać o tym, żeby zbytnio nie naciskać na dziecko i jeśli okazuje ono niezadowolenie odłożyć nocnik na jakiś czas i spróbować ponownie.
Co do samego nocnika. Polecam te najzwyklejsze i najtańsze. Bez odgłosów fanfar i braw oraz setek światełek migających ku uciesze naszego bobasa. Dlaczego? Pewien radziecki fizjolog o wdzięcznym nazwisku Pawłow odkrył na początku XX wieku warunkowanie klasyczne. Polega ono na wytwarzaniu się związku między wrodzoną skłonnością do reagowania a sygnałem, który współwystępuje wraz z celem reakcji. Czyli najprościej tłumacząc: nasze nie do końca świadome pociechy podczas nauki nocnika za każde „trafienie” będą np. słyszały brawa wydawane przez nocnik. Z czasem brawa zaczną mu się nieświadomie kojarzyć z pewną oczywistą czynnością. I chyba można się już domyślić co się stanie gdy np. wybierzemy się z naszym maluchem na wesele i przemowa świadka wywoła huczne brawa? Oczywiście nie zdarza się to zawsze, lecz jest bardzo prawdopodobne.
Kończąc chciałbym polecić raz jeszcze pieluchy wielorazowe oraz nocnik – czyli „powrót do korzeni”.
Autor: Joanna Fąferko