Transvaal, Oranje i Boerowie (część III): Uświęcona historia – Preludium

Niezależna Gazeta Obywatelska

Z chwilą przybycia angielskich okrętów do zatoki Stołowej Kolonię Przylądkową zamieszkiwało 13 830 wolnych osadników, zarówno osiadłych rolników związanych z centrum kolonii Kapstadtem, jak i trekkboerów, wędrujących hodowców bydła, dla których wszelkie formy administracji były zbędne i krępujące. Zwłaszcza ci ostatni stali się dla nowych władz niezwykle uciążliwi. Anglicy, którzy zaczęli w Kolonii Przylądkowej wprowadzać swoje prawodawstwo i modernizować skostniałą strukturę handlowo-administracyjną napotkali na zdecydowany opór trekkboerów.

Już w 1799 r. ponownie w Graaff-Reinet wybuchł bunt. Powodem było uwięzienie przez władze angielskie, Adriaana van Jaarsvelda, komendanta trekkboerów w wojnach granicznych z Xhosa, którego oskarżono o oszustwa.  Zbuntowani trekkboerowie pod wodzą Marthinusa Prinsloo w styczniu 1799 r. uwolnili swojego byłego komendanta i ponownie proklamowali, jak w roku 1795, niezależność Graaff-Reinet, tym razem od Korony Brytyjskiej.

Brytyjczycy szybko uporali się z buntem, który upadł już w kwietniu a buntowników, ku przestrodze całej społeczności burskiej, surowo ukarali.

Prinsloo razem z dziewiętnastoma przywódcami rebelii został przewieziony do Kapstadtu i osadzony na Zamku „Good Hope”, gdzie oczekiwał na wyrok. Przeciwko głównym liderom buntu wśród których znaleźli się Prinsloo i Jaarsveld zasądzono karę śmierci, którą w roku 1803 zamieniono na karę banicji. W marcu br. wszyscy skazańcy oprócz Jaarsvelda. który zmarł w twierdzy w 1801 r., zostali deportowani do Holandii. W czasie gdy buntownicy nadal więzieni byli w Kapstadskiej twierdzy w roku 1801 ponownie w Graaff-Reinet wybuchły zamieszki, które jednak błyskawicznie zostały stłumione.

Gdy Prinsloo w 1799 r. ponownie proklamował Republikę, farmy niedalekiego pogranicza kolejny raz stanęły w ogniu i tym samym rozpoczęła się trzecia z kolei wojna z Xhosa, w wyniku której biali farmerzy zajęli terytorium po Sunday River nad zatoką Algoa wypierając za graniczną rzekę wojownicze plemiona.

Wydarzenia na południowoafrykańskich pustkowiach przyćmiła dynamicznie rozwijająca się sytuacja w Europie, która miała decydujący wpływ na dalsze losy Przylądkowej kolonii.

W 1803 r. w Amiens został zawarty pokój, który przewidywał oddanie Holandii, przemianowanej w 1795 r. na Republikę Batawską, jej kolonii, wśród nich Kraju Przylądkowego. Tym samym została zakończona pierwsza, 8-letnia, brytyjska okupacja. Jednak już w 1805 r. w Europie wybuchła nowa wojna w której ponownie Republika Batawska i Anglia znalazły się w przeciwnych obozach.

W wigilię Bożego Narodzenia 24 grudnia 1805 r. u wybrzeży Kolonii Przylądkowej pojawiła się flota angielska złożona z 61 okrętów z których na brzeg wyszło aż 6700 żołnierzy.

Do rozstrzygającej bitwy doszło na przedpolach Kapsztadu w dniu 8 stycznia 1806 r. pod Blaawbergiem. Wynik bitwy był z góry przesądzony. Naprzeciwko ekspedycji brytyjskiej liczącej sobie 5400 żołnierzy stanęło nieco ponad 2000 holendrów. Pierwsza bitwa według zasad europejskich stoczona w Afryce Południowej pochłonęła ponad 500 ofiar po obu stronach.

10 stycznia zwycięski kontyngent brytyjski wkroczył do Kapsztadu i tym samym nastąpiła kapitulacja Kolonii Przylądkowej. Angielskie zwierzchnictwo nad byłą holenderską posiadłością zostało potwierdzone w 1814 r. w traktacie pokojowym kończącym wojny napoleońskie.

Nową kolonię angielską, nazywaną odtąd Kaplandem, zamieszkiwało wówczas 62 000 ludzi, z których 22 000 pochodzenia europejskiego, prawie wyłącznie Holendrów, 26 000 niewolników i 14 000 wolnych Hotentotów [1].

Władze angielskie zastały więc w Kraju Przylądkowym zasiedziałą od dziesiątków lat, zorganizowaną społeczność białych, różniących się od nowych właścicieli nie tylko pochodzeniem, językiem czy religią ale również odmienną mentalnością i metodą życia.

Mając za sobą 8-letni okres okupacji kolonii Przylądkowej, nowe władze z energią zabrały się za modernizację archaicznego kraju w pełnoprawną posiadłość zamorską Imperium Brytyjskiego.

Taktyka nowych władz w stosunku do największego wyzwania, jakim był wszechobecny żywioł holenderski, polegała na umniejszaniu jego roli w każdej dziedzinie życia oraz pozyskiwanie go lub pacyfikację opornych.

Społeczność holenderska zamieszkująca kraj Przylądkowy na przestrzeni dziesięcioleci uległa wewnętrznemu podziałowi na dwie grupy. Pierwszą stanowili byli urzędnicy Kompanii Wschodnioindyjskiej, urzędnicy administracji oraz przedstawiciele wolnych zawodów – kupcy, rzemieślnicy, nauczyciele mieszkający w Kapsztadzie i jego okolicy a więc we właściwym Kraju Przylądkowym. Drugą grupę tworzyli farmerzy i hodowcy bydła, ludzie niemal samowystarczalni a więc nie oczekujący opieki od jakiejkolwiek władzy a w zamian nie tolerujący nad sobą jakiejkolwiek formy przymusu czy nakazu administracyjnego. Anglicy mając za sobą 8-letni okres obserwacji społeczności burskiej umiejętnie wykorzystali panujące wśród niej podziały. Pierwszą grupę, zdecydowanie ciążącą ku zachodnioeuropejskiej cywilizacji, pozyskali dzięki sprawnej polityce gospodarczej, charakteryzującej się wolnością handlu i liberalizacją przepisów co pociągnęło za sobą ożywienie i rozkwit skostniałej dotąd gospodarki. Niepoślednią rolę odegrała również oferta kulturalna czyniąca z Kapsztadu miasto o charakterze Europejskim a jego mieszkańców zrównująca niemal z mieszczanami stolic Starego Kontynentu. Jednocześnie z eksponowanych stanowisk administracyjnych rugowano przedstawicieli społeczności holenderskiej zastępując ich nowoprzybyłymi urzędnikami angielskimi. Proceder ten usprawiedliwiano niedostatecznym wykształceniem tych pierwszych, przy czym zmieniano przepisy dotyczące piastowania stanowisk urzędniczych poprzez podnoszenie kwalifikacji które były niemożliwe do zdobycia, w pozbawionym wydziałowych uczelni, Kaplandzie.

Drugą grupę, którą przeważnie stanowili trekkburowie, z miejsca zakwalifikowano jako nie do pozyskania. Pozostało więc spacyfikować tą część burskiego społeczeństwa.

Hotentoci, będący co prawda wolnymi ludźmi ale bez praw obywatelskich zaczęli dzięki nowej administracji pozyskiwać te prawa które w konsekwencji miały ich zrównać z białymi, stając się poważną a nade wszystko równoprawną przeciwwagą dla burskiego żywiołu. Administracja angielska zaczęła również ograniczać proceder niewolnictwa, stanowiący dotąd główne źródło funkcjonowania wielkich, liczących sobie setki hektarów, farm. Burscy farmerzy otrzymywali nakaz zwalniania ze służby przedstawicieli plemienia Xhosa oraz nie zasiedlania ogromnych obszarów na wschód od Sunday River, które miały odtąd stanowić strefę buforową.

Przykładem polityki władz angielskich w stosunku do trekkburów jest czwarta wojna z Xhosa prowadzona w latach 1811-1812.

W przeciwieństwie do poprzednich wojen Burowie nie byli już w tym konflikcie stroną. Komanda Burskie zastąpiło regularne wojsko brytyjskie wsparte nowo sformowanym pułkiem składającym się z Hotentotów. Po wyparciu wojowników Xhosa za Great Fish River nowo zdobyty obszar nie zasiedlono jak po poprzednich wojnach, wciąż głodnymi ziemi, Burami ale wysiedlono już tam mieszkających i utworzono strefę buforową która rozciągała się od Sunday River po Great Fish River. Obszar ten, nazwany Zuurveldem, miał odtąd stanowić nieprzekraczalną granicę zarówno dla Burów jak i dla Xhosa. Gwarantem tego stanu rzeczy miały być wybudowane na nowym terytorium forty z załogą składającą się z regularnych brytyjskich żołnierzy.

Burowie z pogranicza poczuli się upokorzeni. Ich komanda zostały zrównane z wojownikami Xhosa.

Anglicy jednakowo potraktowali Burów i plemiona Bantu oddzielając ich pasem buforowym z którego wysiedlono obie grupy. Nowe władze nie liczyły się ze zdaniem Burskiej społeczności, której naturalną dotąd ekspansję na wschód zatrzymali za pomocą ufortyfikowanych posterunków wojskowych.

Czwarta wojna z Xhosa stała się dla Burów gorzką pigułką, którą jednak przełknęli pod groźbą angielskich karabinów.

Stopniowe wypieranie Burów z zajmowanych przez nich uprzywilejowanych pozycji kasty panującej w Kraju Przylądkowym przybrało gwałtownie na sile gdy władze kolonialne uznały język angielski za jedyny język urzędowy. Posunięcie to uderzyło boleśnie we wszystkich Afrykanerów.

Urzędnicy nie władający językiem angielskim byli zwalniani. Każdy dokument urzędowy czy zmiany prawne nie były tłumaczone na niderlandzki, jedyny język którym posługiwali się Burowie, stąd nie możność uregulowania podstawowych czynności administracyjno-prawnych  przez Afrykanerów spychała ich na pozycję obywateli drugiej kategorii. Anglicy uderzyli również w kolejny, obok języka, fundament burskiej tożsamości, w religię. Mianowicie miejscowemu Kościołowi Reformowanemu zakazano sprowadzania duchownych z Holandii, co było dotąd powszechną praktyką, gwarantującą nienaruszony rozwój kościoła. W ich miejsce pojawili się szkoccy kaznodzieje, nie mający pojęcia o specyfice kraju i ludności. Posunięcia władz angielskich miały doprowadzić w konsekwencji do wynarodowienia holenderskich potomków a tym samym zahamowania procesu kształtującego nowy naród burski.

 Autor: Tomasz Greniuch



[1] A. Seidel, „Transvaal i Boerowie”, ss. 12-13, Warszawa 1899

Komentarze są zamknięte