W październiku 2010 r. został aresztowany szef Centrum Projektów Informatycznych przy Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji – Andrzej M. Został oskarżony o przyjmowanie łapówek i ustawianie przetargów. Wcześniej kierował CPI przez 2 lata, został ściągnięty do ministerstwa z Komendy Głównej Policji. Według warszawskiej prokuratury M. przyznał się do przyjęcia 211 tys. zł łapówki.
Z kolei Prokuratura Apelacyjna w Katowicach w ramach afery, w którą zamieszany jest generał Gromosław Czempiński, wzięła pod lupę renomowane firmy doradzające zarówno Ministerstwu Skarbu, jak i z drugiej strony firmom zainteresowanym zakupem STOEN oraz PLL LOT. Dotychczas w całej sprawie zarzut przyjmowania łapówek usłyszało pięć osób mecenas Michał Tomczak, gen. Gromosław Czempiński – były szef urzędu Ochrony Państwa, Andrzej P. – prezes spółki telekomunikacyjnej i doradca byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka (SLD). Wg prokuratury przy prywatyzacji STOEN wręczono 1,4 mln euro łapówek, z czego gen. Czempiński miał dostać 600 tys. euro. Pieniądze miały być wpłacane pod pozorem umów doradczych. W sprawie oskarżeni są też inni wysocy urzędnicy Ministerstwa Skarbu m.in. Jan Sz. Były dyrektor Departamentu Prywatyzacji.
Dziennik „Rzeczpospolita”, który pisze o tych aferach, zajął się także funkcjonowaniem fundacji prowadzonych przez polityków próbując ustalić czy przypadkiem fundacje nie są – podobnie jak firmy doradcze – przykrywką dla zwykłej korupcji.
Temat został wywołany przez sprawę Wandy Nowickiej, obecnej marszałek Sejmu i jej fundacji, która jak się okazuje otrzymuje wsparcie finansowe od firm propagujących aborcję i produkujących środki antykoncepcyjne, oraz narzędzia chirurgiczne służące do przeprowadzania aborcji.
Inna fundacja – „Zamek Chudów” założona przez Andrzeja Sośnierza, w czasach kiedy kierował on Śląską Kasą Chorych otrzymała ponad 800 tys. zł od koncernów farmaceutycznych Eli Lilly, Schering Plugh i innych. Potem kiedy Sośnierz był szefem NFZ, podpisał zarządzenie, w wyniku którego leczenie reumatoidalnego zapalenia stawów, możliwe stało się tylko przy zastosowaniu leku produkowanego przez Schering Plugh. Amerykańska Komisja Papierów Wartościowych i Giełd nałożyła za to na Schering Plugh karę 500 tys. dolarów, uznając ze doszło do korupcji. Polska prokuratura sprawę umorzyła.
Fundacja byłego ministra obrony Klicha (Instytut Studiów Strategicznych), otrzymywała pieniądze od amerykańskich i włoskich firm zbrojeniowych w czasie gdy decydowały się zakupy uzbrojenia dla polskiej armii.
Natomiast ukraiński oligarcha Wiktor Pińczuk hojną ręką wpłacił na rzecz fundacji Jolanty Kwaśniewskiej (Amicus Europae) milion dolarów. Potem ten sam Pińczuk kupił Hutę Częstochowa.
Głośno było też o fundacji „Bezpieczna Służba”, która miała działać na rzecz policji. Okazało się że jej założycielką była żona gangstera „Baraniny”. W czasie zakładania fundację wspierał znany polski prawnik prof. Jan Widacki.
Biografia tego profesora prawa i adwokata zasługiwała by zapewne na przybliżenie opinii publicznej. Widacki dał się poznać jako reprezentant Jana Kulczyka przed sejmową komisją ws. Orlenu. Już mniej osób wie, że jako adwokat bronił m.in. gangstera Mirosława D. ps. „Malizna”, ale także funkcjonariusza SB oskarżanego o matactwa w sprawie zabójstwa Stanisława Pyjasa. W „mrocznych” czasach rządów kaczystów, prokuratura w Białymstoku oskarżyła Widackiego o nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań w sprawie gangstera „Malizny”, a także o próbę zastraszania „lobbysty” Marka Dochnala sypiącego elitę III RP.
Na szczęście dla elity III RP, ponure czasy IV RP, się skończyły i Widacki sam został członkiem słynnej komisji ds. nacisków, pochylającej się z troską nad zepsutym laptopem Ziobry. W tym czasie Bronisław Wildstein zaproponował, żeby nazwisko słynnego prawnika czytać z angielską wymową jako „Łajdacki”. Obawiam się, że tego typu określenie odnosi się do całej tzw. „elity” politycznej i „intelektualnej” III RP.
Autor: Janusz Sanocki, wydawca „Nowin Nyskich”
Janusz Sanocki i Jerzy Czerwiński to jest MOCNA EKIPA ! ! ! SZACUN
Niestety kłania się brak lustracji i odsunięcia od władzy ludzi związanych z PZPR i służbami specjalnymi-specjalnego znaczenia , inaczej SB potem WSI.Kto dokładnie obserwuje scenę polityczą ten doskonale widzi ile jest zakłamania i oszukiwania {jak to nazwał Kurski-Głupi lud to kupi} nas Polaków.Pisze nas Polaków bo niestety jestem coraz bardziej rozczarowany jak coraz mniej ma znaczenie dla naszych mieszkańców słowo POLSKA. Liczy się mamona z telewizorni -czyli – igrzyska-oraz portfwel. Mam trochę kasy to co mnie obchodzi jutro i kto rządzi.Jest to nie tylko smutne ale wręcz antyPolskie.Oczywiście już niedługo moim zdaniem te lemingi się obudzą jak zobaczą jak ich Tuskmatoł porabiał przez ostatnie 4 lata i nadal to robi. A teraz to robi jeszcze bardziej otwarcie. Janusz Sanocki kiedyś mi powiedział że władza degeneruje a władza absolutna korumpuje i niszczy co jej jest niewygodne – inaczej mówiąc nawet morduje.Przykład – proszę sprawa morderstwa w Łodzi o Smoleńsku nie wspomnę. A każdy prawdziwy Polak powinien sprawę Smoleńską uznać za priorytet w swoim życiu. Inaczej już się zglobalizujemy jak mówi mój były góru Wałeńsa i hahaha my będziemy skansenem europy.Daje temu rządowi dwa lata i Pomatoły się obudzą i wyjdą na ulice jak w grudniu 70r. Niestety bez ofiar się nie da.A dlaczego – ano dlatego ze nie osądziliśmy tych co wcześniej nas sprzedawali Moskwie a dzisaj Brukseli.
To warto zobaczyć’
O kilku takich z Solidarności, którzy wzięli z banku 80 milionów. „Najlepsze historie pisze samo życie”
opublikowano: 2 Grudnia 2011 13:53:18
http://www.80mln.pl/
Byłem wczoraj w kinie na filmie “80 milionów” w reżyserii Waldemara Krzystka. Jego akcja dzieje się we Wrocławiu, w czasach tzw. pierwszej Solidarności. Historia rozpoczyna się w momencie podpisania porozumień sierpniowych, a jej głównym wątkiem jest słynna sprawa brawurowego podjęcia z banku przez liderów dolnośląskiej Solidarności, tuż przed wybuchem stanu wojennego, pieniędzy związkowych, czyli owych tytułowych 80 milionów. W tej pasjonującej rozgrywce SB depcze im cały czas piętach, a młodym związkowcom pomagają różne osoby: od duchownych poprzez dyrektora banku, lekarkę po… cinkciarzy. Pieniądze, zdeponowane w Pałacu Arcybiskupim, posłużyły później – jak mówią historyczne przekazy – do niesienia pomocy działaczom Solidarności, represjonowanym w stanie wojennym.
Najkrótsza recenzja po obejrzeniu filmu jest taka, że jeszcze raz potwierdziło się, iż najlepsze historie pisze samo życie. Historię wyprowadzenia 80 milionów Krzystek opowiedział, zgodnie z regułami współczesnego kina, wartko, w klimacie kina sensacji. I nawet jeżeli niektóre wątki wydają się nazbyt podkoloryzowane (np. postać “Kmicica” czy wątek, gdy demoniczny kapitan SB Sobczak, jak się okazuje – pozbawiony wiary w komunizm cynik, żąda od sekretarza arcybiskupa, w zamian za milczenie, swojej “działki” z tych 80 milionów), to i tak całość ogląda się znakomicie.
Warto zwrócić uwagę na interesująco podane tło. Oto Polska roku 1981: coraz trudniejsza codzienność, brak towarów, kolejki… Młodzi związkowcy z Solidarności, walczący z “czerwonym” o poszerzenie sfery wolności… Brutalność esbecji wobec członków legalnej, bądź co bądź, organizacji… Kłamstwa komunistycznej propagandy (znakomity wątek zniszczenia nagrobków żołnierzy sowieckich, będącego esbecką prowokacją)… Narasta atmosfera zagrożenia. Solidarnościowcy zaczynają zdawać sobie sprawę, że konfrontacja z “czerwonym” jest nieunikniona. Z tego, że trzeba ratować, co się da. Stąd ostatecznie szef regionu Władysław Frasyniuk (w tej roli Filip Bobek), początkowo sceptyczny, ostatecznie przystaje na pomysł Józefa Piniora (w jego postać wcielił się Krzysztof Czeczot), by podjąć z banku pieniądze ze związkowego konta, zanim położy na nich łapę esbecja.
Kiedy wychodziłem z kina, przyszło mi do głowy takie skojarzenie, że film jest – szanując proporcje – sienkiewiczowski. To znaczy w niektórych momentach podkoloryzowany, ale nakręcony “ku pokrzepieniu serc”. Ukazuje bowiem piękną twarz pierwszej Solidarności – młodych, dynamicznych związkowców, którzy mają jasny pogląd na PRL-owski system zakłamania. A przy tym są zdolni nie tylko do gadania, ale i do czynu: akcja podjęcia pieniędzy z banku jest tego przykładem.
Warto, aby ten film obejrzała młodzież. Może wtedy lepiej zrozumie, dlaczego Solidarność, która dziś budzi tyle złych emocji, w tamtym czasie miała taką siłę, że była zdolna UWIEŚĆ kilka milionów Polaków. Końcowa scena solidarnościowej demonstracji, w której Frasyniuk wyjeżdża z zajezdni tramwajem, uderza z całym impetem w wojskowy transporter przewracając go, a tłum skanduje “Solidarność, Solidarność!”, jest symboliczną sceną triumfu.
Historia potoczyła się dalej. Dwaj z głównych bohaterów tej historii – Pinior i Stanisław Huskowski (Wojciech Solarz), funkcjonują w polityce do dziś. Ten pierwszy był europosłem SdPl, a obecnie jest senatorem PO. Ten drugi – posłem PO. Jedynie zmarły w 2009 r. Piotr Bednarz (Maciej Makowski) w wolnej Polsce usunął się w cień.
Szczególną sympatię poczułem do filmowego Huskowskiego, młodego solidarnościowego zawadiaki. Gdy czytam jego obecne wypowiedzi, widzę, że różnimy się w większości spraw. Doświadczenie sprzed 30 lat nas połączyło, obecna rzeczywistość – dzieli. To była siła tamtej Solidarności, że jednoczyła ona tak różnych ludzi.
Na dnie duszy pozostaje jednak żal. Nie o to, że się poróżniliśmy, bo to uznaję za rzecz naturalną. Raczej – że poróżniliśmy się tak brzydko, jakby niepomni tamtego doświadczenia.