Do zamachu doszło w niedzielę 15 listopada 1620 r., gdy król Polski Zygmunt III Waza wraz z orszakiem przechodził istniejącym wówczas gankowym przejściem z Zamku Królewskiego do Katedry Św. Jana, by udać się na Mszę św., ukryty tam niezrównoważony psychicznie szlachcic Michał Piekarski herbu Topór rzucił się na niego z czekanem i ranił go w plecy i w głowę. Ujście z życiem król zawdzięczał synowi Władysławowi, który przytomnie wystąpił w obronie ojca i zdołał ranić zamachowca. Raniony przez królewicza Władysława i przytrzymany przez marszałka koronnego Piekarski natychmiast trafił do więzienia. Niecałe dwa tygodnie później obradujący właśnie sejm polecił woźnemu koronnemu generalnemu poddać go karze. Zamachowiec został obwołany infamisem – czyli człowiekiem wyjętym spod prawa – i skazano go na śmierć, którą miały poprzedzić wyszukane tortury z rozdarciem ciała na cztery części włącznie. Ponadto skazany został na wieczną niepamięć, a jego posiadłość miała zostać zrównana z ziemią. Do dziś w pamięci zbiorowej Polaków przetrwało przysłowie – „Plecie, jak Piekarski na mękach”.
Jak się okazało zamachowiec Piekarski działał pod wypływem głośnego w Europie zamachu na króla Francji Henryka IV, którego zamordował w 1610 r. François Ravaillac, francuski szlachcic. Scenariusz jego egzekucji został zastosowany również w przypadku Piekarskiego, który próbował zabić króla Polski.
Oprac. TK