Niezależna Gazeta Obywatelska

Okazuje się, że jedynym kandydatem Prawa i Sprawiedliwości do Senatu na Opolszczyźnie jest Sławomir Brzeziński startujący z Opola. Ordynacja jest okrutna, jednak ważna jest też decyzja regionu o tym kto w wyborach wystartuje. Lider PiS w regionie Sławomir Kłosowski nie potrafił przez cztery lata zadbać o wykreowanie silnej osobowość, która mogłaby powalczyć w okręgach jednomandatowych. Nie próbował powalczyć o prof. Marka, dra Ciecierskiego, czy prof. Roznocha.

Zdzisław Krzysztofka nie może kandydować, ponieważ służba cywilna jaką pełni mu na to nie pozwala. Człowiek, który jest zatrudniony w Kuratorium Oświaty, traci prawa demokratyczne nadane mu przez państwo i zabrane zarazem. Jednak, kto dobrał kandydata i umożliwił mu start? Lider regionu.

Przepisy w demokratycznym kraju praktycznie utrudniają demokratyczne funkcjonowanie. Albo urzędnik jest zastraszany przez swojego przełożonego, albo nie może z powodów prawnych kandydować. Chora sytuacja, która nadaje się do komisji „Przyjazne Państwo” prowadzonej przez specjalistów, a nie przez ludzi przyjaznych PO lobbujących własne pomysły.

Janusz Sanocki, to natomiast inny przypadek. Partia wycofała swoje poparcie dla jego kandydatury, przez co nie może on prowadzić kampanii, ponieważ nie posiada swojego komitetu wyborczego. Jednym słowem paranoja. A wszystko przez nagłośnione przez media słowa jakie wydawca „Nowin Nyskich” wypowiedział o Białorusi. Zadam więc jeszcze raz podstawowe pytanie, kto udzielił i rekomendował poparcie Januszowi Sanockiemu? Oczywiście lider Kłosowski doskonale wiedział o poglądach Sanockiego i o jego wycieczce na Białoruś (pisaliśmy o tym zresztą nie raz). Niestety, Kłosowski zamiast stanąć w obronie Sanockiego, któremu zaproponował start z listy PiS do Senatu, po medialnej nagonce wycofał się daleko w kąt, aby tylko przypadkiem jakaś zabłąkana kulka propagandy nie trafiła go.

Prawo i Sprawiedliwość ma więc nikłe szanse na zdobycie mandatu senatorskiego na Opolszczyźnie w tych wyborach. Potrzebne są zmiana lidera partii, potrzebne są zmiany w zarządzaniu partią w regionie tak, aby w przyszłości podobne sytuacje się nie powtarzały. Sławomir Kłosowski jest zdecydowanie liderem o słabej pozycji w partii, a po zamieszaniu z listą do Sejmu  pozycja ta jeszcze bardziej osłabła. Czy dziwić się więc można, że tylko ludzie mocno zmobilizowani tacy jak Sławek Brzeziński kandydują? Dlatego całą winą za obecną sytuację obarczył bym szefa regionu Posła Sławomira Kłosowskiego, który po odejściu z biura Patryka Jakiego nie potrafi zorganizować prezentacji kandydatów na wielkiej konwencji wyborczej jak to miało miejsce podczas wyborów samorządowych. Jednak idą wybory, i być może wraz z nimi idą również zmiany?

Autor: Łukasz Żygadło