Miecz to bodaj najbardziej znany przedmiot okresu średniowiecza – chyba żaden inny nie wywołuje tak silnych skojarzeń z okresem pełnego rozkwitu łacińskiej cywilizacji wyrosłej pod opiekuńczymi skrzydłami Matki Kościoła. Fascynujący ów przedmiot, jak i nie mniej fascynującą jego kulturotwórczą rolę w całym umownym okresie trwania średniowiecza, od upadku Cesarstwa Zachodniego po przełom XV i XVI wieku, ilustruje wystawa zatytułowana Miecz – sposoby użycia, mit i symbol dostępna dla zwiedzających w paryskim Musée de Cluny, czyli Narodowym Muzeum Wieków Średnich (Musée National du Moyen Âge) do 26 września 2011 roku.
A kto nie ma, niech sprzeda swój płaszcz i kupi miecz (Łk 22, 36)
Od kiedy tylko człowiek użył w walce narzędzia z krawędzią tnącą, zaczął szukać jego formy idealnej, która umożliwiłaby jak najskuteczniejszy cios. Ważnym aspektem każdej broni służącej do cięcia jest jej długość – im większym dysponujemy zasięgiem, tym szybciej możemy dosięgnąć przeciwnika i zminimalizować ryzyko otrzymania rany samemu. Długość ostrza bywa ograniczona na trzy sposoby: techniczną możliwością wykonania trwałego długiego ostrza, swobodą użycia i wyważeniem. Aby te potrzeby pogodzić, za rękojeścią dodać trzeba ciężar (głowicę), który przesunie środek ciężkości w pobliże dłoni. Aby móc zadać ranę możliwie szybko w każdym kierunku, który przeciwnik nieopatrznie odsłoni, przydatną rzeczą jest możność zadawania ciosów obiema krawędziami. Potrzeba zatem, aby broń była obustronnie ostrzona.
Ukoronowaniem możliwości, jakie powinna dawać biała broń, jest możliwość zadawania pchnięć. Służy temu odpowiednio ukształtowany sztych. A choć broń biała służyć ma przede wszystkim do zadawania ran przeciwnikowi, to przecież roztropnym jest zasłonić dzierżącą ją dłoń, ponieważ to ona właśnie znajduje się najbliżej nieprzyjaciela, wyznaczając zarazem naturalny kierunek jego kontrataku. Stąd też pojawia się jelec chroniący dłoń walczącego.
Oto przepis na klasycznie wyglądający miecz używany powszechnie przez średniowieczne rycerstwo. Jest to broń wszechstronna. Nadaje się do wygodnego użycia zarówno pieszo, jak i konno. Można jej używać samodzielnie bądź też z tarczą. Brak jej zasięgu włóczni czy siły topora, jest za to od nich trwalsza i bardziej uniwersalna. Rozszerza też wachlarz możliwych kierunków ataku.
Przez cały okres średniowiecza miecz był symbolem rycerstwa – trudno wręcz sobie wyobrazić rycerza bez miecza. I choć z czasem nadszedł renesans, kiedy to na pola bitewne wkroczyła broń palna, miecz bynajmniej nie został całkowicie wyparty z użycia. Z broni uniwersalnej – miecza rycerskiego – wykształciły się różne bardziej wyspecjalizowane formy białej broni: miecz dwuręczny, rapier, pałasz czy szpada. Miecz zaś na zawsze pozostał synonimem szlachetnego narzędzia walki.
Jeszcze w połowie XX wieku historycy uważali, że w wiekach średnich rycerstwo walczyło używając wyłącznie brutalnej siły. Dopiero stosunkowo niedawno odkryto na nowo ówczesne traktaty opisujące techniki walki, między innymi mieczem. Umiejętność sprawnego zastosowania broni białej uznawano w średniowieczu za prawdziwą sztukę.
Na omawianej wystawie znajdujemy przykład oryginalnego traktatu niemieckiej szkoły walki mieczem z końca XV wieku. Szkoła ta, znajdując swe źródła co najmniej w połowie XIV stulecia, trwała jeszcze w wieku XVII. W centrum jej zainteresowania znalazł się długi miecz – specyficzna gałąź rozwoju długiej broni białej szczególnie popularna w Europie środkowej: Cesarstwie Rzymskim, Królestwie Korony Polskiej i pobliskich krajach. Pośród eksponatów zebranych w Cluny ten typ mieczy reprezentuje wykonana na przełomie XV i XVI wieku broń należąca do regenta Szwecji Svante Nilssona Sture.
Nie bójcie się tych, którzy zabijają ciało (Łk 12, 4)
Miecz to dla rycerza najdroższy towarzysz bitew. Przy pomocy miecza rycerz zadaje śmierć, miecz rycerza od śmierci ratuje. Miecz jest pamiątką przeżytych bitew. Stąd ludzki stosunek do miecza jest silnie emocjonalny, nierzadko miecz nosi własne imię. Po śmierci właściciela stanowi pamiątkę jego dokonań. Stąd miecz przechowuje się z najwyższą czcią dostępną rzeczom świeckim.
Na wystawie możemy obejrzeć miecz Karola Wielkiego o wymownym imieniu Joyeuse – Radosny. Choć miecz koronacyjny przechowywany po nim był przez wieki przerabiany, to jednak jako symbol nie utracił nic ze swego przekazu.
Miecz Karola nie jest najstarszym egzemplarzem broni historycznej związanej z byłą najstarszą córą Kościoła. Najstarszy sięga znacznie głębiej. Miecz Childeryka uświadamia jak daleko sięgała pamięć przedrewolucyjnej Francji. Służył on wszak swemu panu przed rokiem 476. A więc w starożytności. Dopiero przecież syn Childeryka, Chlodwig jest założycielem Francji, poprzez przyjęcie chrztu w roku 496 po Chrystusie. Ów starożytny miecz uświadamia zatem następcom chwałę poprzedników, podkreślając też znaczenie spoczywającego na ich barkach brzemienia.
Głownię miecza nierzadko pokrywają inskrypcje – bądź to imię symbolizujące warsztat miecznika, bądź też inwokacje. Trudno o bardziej namacalny kontakt z realnym świadectwem ulotności naszego ziemskiego życia niż walka. Naturalnym więc wydaje się być pragnienie materialnego utrwalenia modlitw zanoszonych do Boga w potrzebie tak ciężkiej, jak walka. Świadectwo tego dają napisy, które możemy odczytać na zachowanych mieczach: In nomine Domini albo In nomine Dei. Często występował też jakże trafnie wybrany fragment Psalmu 144: Benedictus Dominus Deus meus, qui docet manus meas ad praelium, et digitos meos ad bellum (Błogosławiony Pan Bóg mój, który stworzył ręce moje do walki, a palce moje do wojny). Często występują skróty: DIC (Dominus Iesus Christus) lub czytany zarówno od lewej jak i od prawej strony: +INIOINI+ (In Nomine Iesu Ominipotentis In Nomine Iesu). Inskrypcje te stanowią żywe świadectwa wiary chrześcijańskiego rycerstwa. Jego świadomej służby Bogu.
In hoc signo vinces
Kształt miecza upodabnia go do najważniejszego symbolu chrześcijaństwa – Krzyża. Szczególnie wyrazista była ta symbolika w okresie wypraw krzyżowych. Bóg sam ogłosił turnieje pomiędzy piekłem a Niebem – jak śpiewa współczesny bard Jacek Kowalski. Krzyżowcy używali miecza, w formie podobnego do Krzyża Świętego, a Saraceni szabli zakrzywionej na kształt Półksiężyca – symbolu używanego przez kalifat i Turków. Oto realne świadectwo duchowego znaczenia walk toczonych w Ziemi Świętej.
Król był rycerzem. Dlatego też miecz stanowił symbol władzy królewskiej i jedno z regaliów używanych podczas koronacji. Miecz symbolizował gotowość użycia siły w służbie dobra. Przypasz do biodra swój miecz, mocarzu, chlubę twoją i ozdobę (…) w obronie wiary, prawa i ubogich (Ps 45, 4-5). Czyż to nie piękna definicja obowiązków spoczywających na prawowitej władzy? Przyczyna i cel jej istnienia. Miecz królewski to również gwarancja spokoju społecznego. Dzięki niemu poddani mogą bez obaw podejmować codzienny trud życia. To nie oni, a łamiący prawo są pod czujnym okiem władcy: Albowiem rządzący nie są postrachem dla uczynku dobrego, ale dla złego. A chcesz nie bać się władzy? Czyń dobrze, a otrzymasz od niej pochwałę. Jest ona bowiem dla ciebie narzędziem Boga, prowadzącym ku dobremu. Jeżeli jednak czynisz źle, lękaj się, bo nie na próżno nosi miecz (Rz 13, 4).
Nie przyszedłem przynieść pokój, ale miecz (Mt 10, 34)
Jak zboże wzrasta zmieszane z kąkolem, tak dobro współistnieje w nas ze złem. Piękna symbolika miecza wydaje się być zbrukana poprzez uniesienie go przez grzesznych ludzi na świętość. Jednak paradoksalnie nie stanowi to skazy na jego znaczeniu, ale jest „błogosławioną winą”. Podkreśla ona znaczenie heroicznej służby prawdzie przez świętych Pańskich. Narzędzie zbrodni staje się niejako relikwią, symbolem męczeństwa. Tak było w przypadku św. Tomasza Becketa czy mniej znanej w naszym kraju ściętej mieczem św. Łucji z sycylijskich Syrakuz. Tak było również ze świętym biskupem Stanisławem.
Mieczem kreowało się rycerza poprzez trzykrotne uderzenie płazem po barkach. Symbolizowało to ostatnią zniewagę zniesioną przez pasowanego bez reakcji. Od tej pory miał czynnie reagować nie tylko na osobistą urazę, ale też zawsze stawać w obronie wdów, sierot i osób niemogących samodzielnie bronić swych praw. Nie przypadkiem rycerzem zostawał najczęściej syn szlachecki. Fakt dziedziczenia stanu rycerskiego nie świadczy tylko o chęci zagwarantowania potomkom pozycji społecznej. Męską szlachetność charakteru wyrabia się w domu. Rycerskość trudno ukształtować w szkole, nawet dobrej. Wyrabia się ją patrząc na ojca, słuchając o dziadkach, dalszych krewnych, którzy swoją krwią i odwagą dali świadectwo właściwej postawy mężczyzny w trudnych czasach.
Wybrałem dyktaturę szpady, ponieważ jest szlachetniejsza
W języku angielskim i francuskim główną broń białą nadal nazywa się „mieczem”, nie tylko w sensie historycznym. Szlachcic francuski i angielski gentleman wieku XVI, XVII i później nadal posługiwali się bronią o tej samej nazwie, co ich szlachetnie urodzeni przodkowie z czasów wypraw krzyżowych. Szpada dla Anglika jest po prostu „małym mieczem” – small sword, a we Francji szpada to epée – miecz. Choć wyglądają inaczej, symbolicznie są tym samym. Szpadę nosi arystokracja i oficerowie. Podobnie jak miecz wyróżnia ona osobę jako honorową, rycerską.
Jak podkreślił półtora wieku temu hiszpański myśliciel Juan Donoso Cortés, wybierać można wyłącznie pomiędzy dwoma rodzajami sprawowania władzy. Chodzi wreszcie o wybór między dyktaturą sztyletu a dyktaturą szpady – ja wybrałem dyktaturę szpady, ponieważ jest szlachetniejsza. Może być władza używająca siły w sposób jawny i szlachetny do zapewnienia porządku moralnego i zasad sprawiedliwości w społeczeństwie, albo władza dysponująca siłą używaną skrytobójczo wyłącznie dla podtrzymania własnego istnienia. Jakże wymowna to różnica.
Rycerz dzierży miecz dumnie, przedstawiając się wrogom herbem na tarczy. Nie wstydzi się sprawy, dla której broń wznosi na wroga, nie uchyla się od poniesienia odpowiedzialności za otwarte bronienie religii, suwerena i ojczyzny. A dzisiejszy członek „elitarnych” oddziałów specjalnych – czyż nie przypomina bardziej tego, który kryjąc twarz pod maską bez własnej tożsamości, przy pomocy sztyletu spełnia zadania zlecone mu przez przełożonych, nie wnikając w ich moralną słuszność, rozkazem zasłaniając się przed odpowiedzialnością moralną za własne czyny? Która z tych postaw wzbudza nasz szacunek? W jaki sposób powinno się kształtować młodych ludzi pragnących służyć ojczyźnie?
Rycerz to chrześcijański wojownik. O byciu rycerzem nie stanowi rodzaj noszonej przy boku broni, ale zasady noszone w sercu. Sposób traktowania zarówno osób, które się chroni, jak i nieprzyjaciół z którymi się walczy. Warto o tym pamiętać, oglądając przedmioty służące dawnemu rycerstwu.
Autor: Jacek Hoga, rtykuł udostępniony za zgodą redakacji dwumiesięcznika „Polonia Christiana”, nr 21, lipiec-sierpień 2011 r.