Niebawem skończy się VI kadencja Sejmu i warto przy tej okazji zwrócić uwagę na pewien interesujący fakt. W tej kadencji pojawiła się w parlamencie rekordowa liczba tak zwanych ludowych inicjatyw legislacyjnych, czyli propozycji ustaw przedłożonych przez samych obywateli. W lasce marszałkowskiej było łącznie 17 takich projektów. Ostatnio głośna to inicjatywa Stop Aborcji, która w krótkim czasie zebrała 600 000 podpisów.
Przypomnijmy, że inicjatywa ludowa (rozwiązanie znane wielu w państwach demokratycznych) pojawiła się w polskim porządku wraz z nową Konstytucją w 1997 roku. Jednak w praktyce, można było jej użyć trzy lata później, bo dopiero w 1999 roku w życie weszła ustawa o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Była to już końcówka III kadencji Sejmu, mimo to do parlamentu trafiło wówczas 5 obywatelskich projektów ustaw, z których uchwalono dwa. W kolejnej kadencji rozpatrywano już 12 tego rodzaju projektów, z czego uchwalono 5. W V kadencji z kolei, projektów obywatelskich w Sejmie było 8, a uchwalono zaledwie jeden (ta kadencja Sejmu trwała jednak tylko dwa lata).
To pobieżne podsumowanie pokazuje, że instytucja inicjatywy ludowej nie jest bynajmniej nadużywana przez obywateli. Dwanaście, czy nawet siedemnaście projektów na średnio ponad tysiąc rozpatrywanych zwykle przez parlament w jednej kadencji to niewiele. W dodatku, jak widać, większość projektów obywatelskich nie ma szans na uchwalenie (uwzględniając nawet to, że nie podlegają one zasadzie dyskontynuacji, tzn. jeśli nie zostaną odrzucone lub uchwalone w danej kadencji przechodzą na następną). Cóż z tego, że w obecnej kadencji pojawiła się ich rekordowa liczba, skoro jednocześnie najwięcej, bo aż cztery odrzucono, a uchwalono tylko dwa.
Większa niż zazwyczaj liczba projektów obywatelskich w obecnej kadencji parlamentu niekoniecznie świadczy więc o tym, że poprawia się działanie i efektywność inicjatywy ludowej. Projektów obywatelskich wciąż jest relatywnie mało. Dokładniejszy wgląd w sposób, w jaki procedowane są te przedłożenia ujawni też, że większość z nich jest co prawda uchwalana, ale najczęściej dochodzi do tego po „zmiksowaniu” ich z kontrprojektami poselskimi lub rządowymi.
Na niemrawe działanie inicjatywy ludowej składa się kilka czynników. Po pierwsze, cały mechanizm złożenia projektu obywatelskiego do laski marszałkowskiej, a później procedowania go w parlamencie jest dość skomplikowany i wymaga dużego wysiłku projektodawców, na co nie zawsze są przygotowani. Po drugie, odrzucenia i kompilacje projektów obywatelskich z innymi przedłożeniami, wynikają po części z niechęci posłów i senatorów do zajmowania się tymi inicjatywami, a po części z ich niekoniecznie najlepszej jakości. Po trzecie, nikt Polaków specjalnie nie zachęca do wychodzenia z własnymi inicjatywami.
Podsumowując, z punktu widzenia idei partycypacji publicznej byłoby dobrze, gdyby obywatelskich projektów ustaw było więcej. Obecna, większa liczba tego rodzaju inicjatyw cieszy, ale wzrost nie jest przełomowy. Należy jednak mieć nadzieję, że w przyszłości rozwiązanie to stanie się bardziej popularne. Do jego rozpropagowania może się przyczynić na przykład inicjatywa ustawodawcza Prezydenta RP, która zmierza między innymi do przeniesienia tego mechanizmu na poziom samorządów (przy czym trzeba zaznaczyć, że w niektórych samorządach jest on już praktykowany).
Oprac. TK, Źródło: ngo.pl, Sejm RP, PAP