Akcja zbierania podpisów przeciwko obowiązkowemu wysyłaniu sześciolatków do szkół nabiera tempa. Zebrano ich o wiele więcej niż wymagane 100 tys. Skąd taka determinacja rodziców? – portal Fronda.pl pyta Karolinę Elbanowską z akcji „Ratuj Maluchy”.
„Ratuj Maluchy” zabrało już 166 tys., ale akcja się rozkręca. Nazywana jest przez media buntem rodziców.
Prawda jest taka, ze rodzice nie chcą tej reformy ponieważ w obecnych warunkach reformy nie da się wprowadzić. Rodzice są realistami, widzą co się dzieje w szkołach.
„Jeśli reforma wejdzie w życie, to dzieci urodzone w 2006 r. będą szły w skumulowanym roczniku z dziećmi o rok starszymi. A tymczasem coraz więcej szkół jest likwidowanych. Dziś mieliśmy kolejny sygnał z Gdańska. Co będzie z tymi dziećmi? Powstaną 40 osobowe klasy? Lekcje do godz. 20.00? Świetlice w namiotach? Gdzie jest granica absurdu, którą musimy osiągnąć by nasze władze oświatowe obudziły się z PR-owego letargu?”
Sam gorący orędownik reformy, czyli rzecznik praw dziecka sam alarmuje, że mamy w Polsce ponad 50 nieskanalizowanych szkół.
Rodzice więc sami z siebie już zaczęli pisać do posłów. Na stronie znajduje się list przysłany przez jedną z matek, jako wzór dla innych. „Ratuj maluchy” stara się dotrzeć do polityków na wszystkie możliwe sposoby. Ale póki co zbiera podpisy, akcja się dopiero rozkręca..
Projekt ustawy ma być złożony przez was 4 lipca marszałkowi sejmu Grzegorzowi Schetynie.
Za: „Aspekt Polski”
Choćby nie wiem, ile podpisów zebrali, to i tak to nic nie da. Jak ktoś ma jeszcze wątpliwości, że w demokracji rządzi naród swą masą, a nie sitwa, to powinien się ich pozbyć. Przyszedł rozkaz z Brukseli, żeby obniżyć dzieciom wiek obowiązkowego pójścia do państwowej szkoły, to posłowie i rząd w Polsce (i nie tylko) grzecznie to wykonują. Chodzi o to, żeby tresować dzieci na europejsów od jak najwcześniejszego wieku:
http://www.youtube.com/watch?v=hAgWmyI3K2A&feature=player_embedded