Na to retoryczne pytanie, niestety, odpowiedź jest wciąż podobna. Zainspirowało mnie jednak do refleksji to, co wydarzyło się w Szczecinie (diecezji również jak Opole leżącej na trudnym duszpastersko terenie Ziem Odzyskanych, a więc gdzie od podstaw budowano struktury administracji kościelnej) oraz ostatnie dwa marsze, które przeszły przez Opole. Zanim jednak przejdę do naszego miasta, to warto raz jeszcze przypomnieć to, co się niespodziewanie wydarzyło w Szczecinie. Otóż ponad 15 tysięcy uczestników szczecińskiego Marszu dla Życia przeszło ulicami miasta i zgromadziło się na mszy w szczecińskiej katedrze pod wezwaniem św. Jakuba; i nie byli to wcale nawiedzeni dewoci, księża, siostry zakonne, babcie, ale głównie młodzież i rodziny z dziećmi. W tym roku – gdyż nie jest to jednorazowa impreza – szczeciński Marsz dla Życia odbył się pod hasłem „Marsz dla Życia – Dar Życia, Dzieci nasze anioły”. Organizatorom zależało, aby oprócz głośnego „tak” wypowiedzianego życiu poprzez m.in. podjęcie dzieła duchowej adopcji, promować właściwe podejście do rodzicielstwa i stosunek do potomstwa. Bardzo dobre i ambitne kazanie wygłosił ks. abp Andrzej Dzięga, ordynariusz kamieńsko-szczeciński, który podkreślił:
„…. w dzisiejszym pokoleniu nie ma sprawy ważniejszej i nie ma sprawy wydawałoby się trudniejszej, niż stanąć w obronie życia i głosić prawdę o wyjątkowości, świętości i o godności życia każdego człowieka od pierwszej sekundy jego istnienia pod sercem matki”.
Zwracał uwagę też, iż „od naprawy tego obszaru życia społecznego w kategoriach prawnych, politycznych, społecznych, edukacyjnych można zacząć naprawienie wielu innych obszarów życia […], jest to sprawa najważniejsza, ale równocześnie, jak się okazuje, z kilku powodów najtrudniejsza […] Obojętność to chyba dzisiaj w Polsce największa przyczyna, najbardziej istotna przyczyna trudności w postawieniu tematu życia. Ciągle zbyt dużo jest tych, którzy myślą: ktoś inny to załatwi za mnie. A przyszedł czas, że nikt tego ani za mnie, ani za ciebie nie załatwi, że musi każdy za siebie mówić głośno, czytelnie i odważnie – wezwał ksiądz arcybiskup”.
Wspaniałe słowa i zaangażowanie ordynariusza, o jakim my za czasów trudnych batalii o życie z lat 90-tych mogliśmy tylko pomarzyć. Fatalne bowiem skutki pewnej – powiedziałbym łagodnie – drugoplanowości w walce o życie, jego promocji, utrzymywane w naszej diecezji przez wiele ostatnich lat, doprowadziły również do erozji życia duszpasterskiego w tym względzie. Cóż nam po wielkich ekumenicznych deklaracjach i wyszukanych homiliach teologicznych, skoro aż strach pomyśleć, ile moglibyśmy zmobilizować w naszym mieście wiernych do tego, aby tak demonstracyjnie wyszli i zaświadczyli o istocie ochrony życia oraz młodych, dzietnych rodzin, jak to się stało w podobnym socjologicznie Szczecinie. Jest jednak nadzieja i świeżość w ordynariuszu biskupie Czai, oby tylko zapału starczyło.
Poza wystawą z drastycznymi ujęciami szczątków płodów, sprowadzonych przez Marka Wróbla i Jacka Sapę, poprawnie działającą Fundację Obrony Życia z Domem Samotnej Matki (z którymi próbowałem współpracować) w Opolu trudno jednak mówić o jakiś spektakularnych osiągnięciach, czy stworzeniem środowiska, lobby, które moglibyśmy określić duszpasterstwem pro life. Być może nieco zwiększyła się świadomość oraz sprawy konfesyjne związane z duchową adopcją dzieci nienarodzonych, jednak wciąż sporo na tym polu do zrobienia. Absolutnie nie chciałbym ciężaru sprawy zrzucać na duchowieństwo czy Kościół, ale z tej strony powinien zawsze wypływać klarowny, zdecydowany i entuzjastyczny sygnał zachęcający laikat do działania. Brakowało go, gdy w 2007 roku w parlamencie próbowaliśmy zagwarantować życiu pełną gwarancję ochrony („od poczęcia do naturalnej śmierci”) poprzez nowelizację artykułu polskiej konstytucji; brakuje go tym bardziej od lat w naszej, opolskiej diecezji. Bo kto ma nas inspirować do działania, jak nie Kościół, najbardziej wiarygodny propagator i znawca „kultury życia”. Niestety nie ma już z nami fizycznie bł. Jana Pawła II – wielkiego teologa, duszpasterza i orędownika ochrony życia, ale podobno pozostawił on po sobie pokolenia księży, biskupów i kardynałów, których często osobiście wynosił do tych godności, a także – na ile wirtualne – pokolenie JP2, czy w końcu nas, którzy tak chętnie skandowaliśmy na jego cześć. Stąd, jak widzimy, wielu powinno znaleźć się spadkobierców jednego z najbardziej fundamentalnych przesłań wielkiego pontyfikatu JP2.
W Opolu czy diecezji opolskiej jest wciąż wiele do zrobienia na polu ochrony „życia od poczęcia aż do naturalnej śmierci”, wciąż brakuje tutaj powiewu wiosny chrześcijaństwa, jakie choćby ujrzeliśmy w Szczecinie, podczas tego imponującego marszu życia. U nas, mam wrażenie, przez lata zaniedbań i protestantyzacji naszego opolskiego Kościoła, potrzebna jest misyjna praca u podstaw zwłaszcza w mierze pro life. Zainfekowała nas obojętność – przed którą tak bardzo ostrzegał arcybiskup Dzięga.
Osobiście ucieszyły mnie słowa szczecińsko-kamieńskiego metropolity, zachęcające parlamentarzystów do inicjatywy, którą podjęliśmy w Sejmie V kadencji, a która spotkała się z takim niezrozumieniem kolegów i koleżanek również partii konserwatywnych, a nawet w niektórych przypadkach – duchowieństwa:
„Wołam do was, parlamentarzyści: nie lękajcie się otworzyć dla Chrystusa i w Chrystusie dla daru życia drzwi parlamentów i także kart i norm ustawowych i konstytucyjnych. Czas nadszedł, zwłoka kosztuje coraz więcej!”.
Ta zwłoka naprawdę codziennie kosztuje wiele niewinnych ofiar zabijanych, nienarodzonych dzieci, również w naszej diecezji. Niestety te okrutną prawdę mogę potwierdzić osobiście, kiedy jeszcze jako poseł osobiście powiadamiałem odpowiednie służby śledcze o nielegalnym procederze upadłych ginekologów również w naszym regionie dla których liczą się tylko pieniądze, a nie życie. Przed nami więc tyle do zrobienia, obyśmy przynajmniej kiedyś zaimponowali Polsce tak, jak szczecińscy wierni.
Autor: dr Marek Kawa, Radny Miasta Opola
powinniśmy zrobić taki marsz. Nie ma znaczenia, że przyszłaby garstka. Trzeba też policzyć dokładnie ile w woj. opolskim i w Opolu wykonuje się aborcji. Trzeba zmusić Kościół aby w Opolu powstało okno życia. 14 maja w TVP 2 „Eugenika” Grzegorza Brauna!
a co z poronieniami, jest tego miliony?
Szczecin ma ten plus , że mógł ugościć naszego Papieża a Opole, chyba jako jedyne duże miasto w Polsce nie miało tej radości i łaski ugościć bł.Jana Pawla II. Moze dlatego wielu Opolanom brakuje tego ducha do walki o poszanowanie podstawowych wartosci chrzescijanskich i poczucia patriotyzmu. Ale jak mowil sw.Ojciec PIO , „ze z gory wiecej wam pomoge niz bedac tutaj ” ufam ,iz teraz bl.Jan Pawel II zrekompensuje nam te braki i szczegolnie temu miastu bedzie blogoslawil.