Podobno prof. Stanisław Sławomir Nicieja, po nieudanej kampanii wyborczej w 2007 r. chce znów reprezentować opolan w Senacie RP. Ma zamiar startować z listy postkomunistycznego SLD. Kim chce być?
„Chcę być prawdziwym senatorem ziemi opolskiej pokroju Jana Edmunda Osmańczyka czy prof. Doroty Simonides, osób kojarzonych w całym kraju za to, co robiły. Bo mnie nie interesuje Senat, w którym odbywają się polityczne bijatyki” – informuje za pośrednictwem „Gazety Wyborczej”. Zastanowiło mnie dlaczego profesor Nicieja za wzór bierze Edmunda Osmańczyka. Poszperałam w sieci i znalazłam, że już w 8 sierpnia 2003 r. na 44 posiedzeniu Senatu RP wygłosił oświadczenie związane z rocznicą urodzin Osmańczyka. Czytamy w nim m.in.:
„Biografia Osmańczyka na trwałe wpisała się w dzieje powojennego polskiego parlamentaryzmu. Od 1952 r. był on posłem na Sejm. Z dumą mówił o sobie, że jest posłem ziemi opolskiej, której interesy reprezentował godnie i skutecznie. Mówił ciekawie i sugestywnie, o czym świadczą zgromadzone w archiwach protokoły posiedzeń komisji.(…) Edmund Osmańczyk jako poseł i senator RP budował mosty między krajem a emigracją. Był przewodniczącym senackiej Komisji Emigracji i Polaków za Granicą. Dowodził, że Polska jest ojczyzną dla wszystkich Polaków, niezależnie od miejsca zamieszkania i poglądów politycznych. Z tej mównicy wielokrotnie apelował, aby zakończyć absurdalne polsko-polskie wojny .(…) Oświadczam, iż jako senator ziemi opolskiej czuję się konytnuatorem działalności senatora Edmunda Osmańczyka, zwłaszcza w kwestiach dotyczących kraju i emigracji, problemów edukacji i nauki – chodzi tu o budowę silnego środowiska akademickiego w Opolu, Osmańczyk był wielkim zwolennikiem powstania uniwersytetu w Opolu – oraz kultury, a zwłaszcza ochrony śląskich zabytków”.
Do lektury rozmowy i innych tekstów na temat byłego rektora Uniwersytetu Opolskiego w „Gazecie Wyborczej” zachęca jej redaktor naczelny, Leszek Frelich. Nicieja może liczyć na wsparcie opolskich mediów, bo i NTO zapewne będzie go wspierać (poniekąd już to robi publikując teksty profesora o Kresach). My też chcemy mieć swój wkład i cegiełkę w wybór „Osmańczyka II” dlatego sprawdziliśmy, co takiego zrobił Edmund Osmańczyk. Pomocna w tych poszukiwaniach okazała się „Gazety Wyborczej”, która w 2004 r., w 15 rocznicę jego śmierci opisała działalność Osmańczyka w artykule „Z zawodu Polak” autorstwa Aleksandry Klich i Marka Bastera. My wybraliśmy jedynie kilka ciekawszych cytatów, które pozostawiamy bez komentarza. Przypominamy też, że Osmańczyk zanim został Posłem na Sejm w PRL, był twórcą prawd Rodła i głównym działaczem Związku Polaków w Niemczech.
„Osmańczyk lubi dobrą kuchnię i szybkie samochody, dobrze skrojone garnitury i eleganckie muszki. Wyłącznie do wiązania, kupowane w dobrych sklepach na Zachodzie lub na Brackiej w Warszawie. Nie cierpi zwrotu „towarzyszu”, do Ochaba mówi „panie sekretarzu”.
Prof. Lis: – Niedobrą przysługę oddają Osmańczykowi ci, którzy robią z niego męczennika. Jak słyszę, że władza go nie lubiła i chciała go wyrzucić na ambasadora, to chce mi się śmiać. W końcu doszedł do zaszczytów, jakie niewielu Polaków osiągnęło.
Po śmierci Stalina Osmańczyk podnosi w Sejmie rękę, gdy śląski pisarz Gustaw Morcinek proponuje, by przemianować Katowice na Stalinogród.
Osmańczyk wie, kiedy, co i jak napisać. Nigdy nie komentuje wydarzeń na bieżąco, przeczekuje kilka miesięcy i wypowiada się tak, że nikt – ani władza, ani opozycja – nie może czynić mu zarzutów. Zawsze mentorski i spokojny, sprawiał wrażenie męża stanu. Ale pod tą maską czai się strach.
W kwietniu 1957 r., niemal pół roku po najeździe Rosjan na Węgry, pisze w „Przeglądzie Kulturalnym”: -Od trzech miesięcy prasa nasza nie podejmuje węgierskiej problematyki (…). Powściągliwość tę narzuciła nam narodowa rozwaga nakazująca uciszenie emocji”.
Gdy w grudniu 1970 r. na Wybrzeżu ginie z rąk milicji i wojska kilkudziesięciu manifestantów, jest przerażony. Po dwóch latach pisze zawoalowaną krytykę warszawskich władz: urzędnicy są aroganccy i wyalienowani ze społeczeństwa – ludzie bez określonych kwalifikacji, ze szczególnym talentem do porzucania odpowiedzialności.
Gdy w 1968 r. jest w Nowym Jorku, wszyscy mówią o antysemickiej nagonce w Polsce. Przerażony Osmańczyk odmawia wystąpienia na konferencji zorganizowanej przez amerykańskich Żydów. Kupuje bilet na wcześniejszy samolot do Warszawy. Zarazem krzyczy do przyjaciela: – Co oni wyrabiają? Wychodzimy na idiotów!Gdy w 1976 r. Stanisław Stomma samotnie wstrzymuje się od głosu w sprawie zmian w konstytucji, Osmańczyk jest za wpisaniem do niej „przewodniej roli PZPR”. Z mównicy tłumaczy: „Ma do tego święte prawo klasa robotnicza (…), skoro jest głównym budowniczym nowoczesnego ustroju państwa”.
[w 1977 r. ] „Osmańczyk publikuje „Rzeczpospolitą Polaków” znakomicie wpisującą się w gierkowską propagandę sukcesu. Nie używając nazwy PRL, cieszy się, że Polska jest „jednym z dziesięciu pierwszych państw przemysłowych świata”. Skąd ten rozwój? „Sprawiła to socjalistyczna industrializacja kraju, zainicjowana i kierowana przez partię”. Socjalizm też rozwija najszerzej „świadomość narodową i człowieczą” – socjalizm to także najczystszy internacjonalizm, a internacjonalizm to wolność wasza i nasza. I pokój, nasz i wasz”.
„Na początku 1979 r. Osmańczyk zostaje członkiem Rady Państwa. Jest pobudzony i aktywny. Rakowski notuje: „Janek nie ukrywa zadowolenia z wyróżnienia, jakie go spotkało. Będzie miał gabinet, sekretarkę i samochód służbowy, a zajęć chyba niewiele”. W Radzie Państwa był dziesięć miesięcy, wspominał ten czas niechętnie. Znajomym czasami rzucał, że był „w najlepszym miejscu w najgorszym czasie”. I że władze potrzebowały takich naiwnych chrześcijan jak on”.
„Bratkowski: – Rok 1980 olśnił Janka. Zmienił jego perspektywy, odbudował nadzieję. Odmłodniał po raz kolejny. Odtąd wiedział z niezachwianą pewnością, w którą stronę toczy się historia”.
„W 1980 r. Osmańczyk wszedł do komisji, która miała pilnować realizacji postulatów Sierpnia. Byli w niej również prof. Jan Szczepański i prof. Dorota Simonides”.
„W kwietniu 1981 r. atakuje z mównicy sejmowej Adama Michnika za wypowiedź dla „Le Matin”. Michnik pytał: – Dlaczego nawet we Francji nie widzi się tego, że Polacy gotowi są umrzeć za Gdańsk?”.
„Posiedzenie Sejmu, Osmańczyk głosuje za legalnością wprowadzenia stanu wojennego”.
„Martwi się o „Solidarność”. Że chciała wywrócić system, a nie zna się na konspiracji. – Dlaczego oni nie mają pseudonimów, nie posługują się hasłami? – pyta Dorotę Simonides. I dodaje: – Powinni byli stworzyć gabinet cieni!”.
„Osmańczyk nie był taki zły w tamtym czasie. To „słynny” obrońca wolnych mediów. W Sejmie krytykuje telewizję i radio za manipulowanie opinią publiczną. Żąda, by wypowiedzi posłów w całości publikowano w gazetach. Podaje przykład własnych wypowiedzi ocenzurowanych przez PAP: „Poważnie utrudnia to dialog tak potrzebny w obecnej chwili”. Pod koniec marca 1982 r. pełne wystąpienia posłów zaczęły ukazywać się w diariuszu sejmowym, który można było kupić w każdym kiosku”.
„Jesienią tego roku razem z 11 posłami głosuje przeciwko delegalizacji „Solidarności”.
Przekonywał Dorotę Simonides, wówczas ze Stronnictwa Demokratycznego: – Ja jestem bezpartyjny i starszy, mnie nic nie zrobią. Ale ty, Dorotko, uważaj, nie rzucaj się na druty pod prądem. Powiedz to samo swojej młodszej koleżance [Hannie Suchockiej – red.]. Simonides: – Głosowanie przeciw delegalizacji „Solidarności” to było autentyczne samobójstwo polityczne”.„Gdy nadchodzi czas wyborów w 1985 r., w jednej z opolskich gazet przedstawia swój program: nowa Polska musi postawić na młodych ludzi i fachowców, a parlament musi przestać być dekoracją. Nie odnajduje swego nazwiska na liście kandydatów do Sejmu.
Prof. Michał Lis: – Przeżył to bardzo źle, ale poczuł się zwolniony z tych wszystkich wieloletnich zależności. Przyszło mu to co prawda z trudem, ale został wolnym człowiekiem”.„Jeździ do kościoła św. Brygidy w Gdańsku. W Warszawie chodzi do kościoła przy Żytniej, gdzie zbierają się doradcy Lecha Wałęsy. (- Uwielbiał wprost Wałęsę – mówi żona). Ktoś proponuje, by to gremium nazwać „radą”. Osmańczyk protestuje: rada znaczy „sowiet”. Już lepiej: komitet. Tak powstał Komitet Obywatelski przy Lechu Wałęsie. – To nie naród jest chory, lecz nasze państwo zniewolone obcym systemem politycznym – pisze w 1988 r. w podziemnym „Tygodniku Mazowsze”. O stosunkach polsko-niemieckich: my, Polacy i Niemcy, skazani na dalsze ileś setek lat sąsiedztwa, musimy wyciszyć swe urazy i emocje, odniemczyć i odpolszczyć problem Europy, aby żadne resentymenty nie utrudniały porozumienia”.
„Na plakacie wyborczym z 1989 r. obok Wałęsy stoi stary, wychudzony i schorowany mężczyzna. Tylko pod szyją ta sama nieśmiertelna muszka.
– To kolaborant – szeptano o Osmańczyku. Odpowiedział: – Nie można kolaborować z własnym państwem”.
O Osmańczyku mówi się „pieczeniarz Polski Ludowej”. Dorota Simonides, na której prof. Nicieja również chce się wzorować, broniła Osmańczyka:
„On ciągle mi mówił, że tę książkę trzeba czytać między wierszami. Pokazuje w niej, co jest dla Polaków, co dla partii, a co dla ZSRR. Co jest polską racją stanu, co koniecznością historyczną, a co geopolityczną”.
Poza tym ciągle pamiętam słowa Nicieji jak pisał o Feliksie Dzierżyńskim, że „jest człowiekiem moralnie czystym”. Na cóż, gdy o tym wszystkim myślę czuję duży „bul” w sercu. Pozostaje być przy „nadzieji” [jak pisał klasyk] na mądry wybór opolan w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Autor: Tomasz Kwiatek
Doskonały artykuł! Z pana Osmańczyka taki patriota jak i z pana Nicieji. Nie dajmy się zwariować!
Jestem Waszym sympatykiem dlatego czuję się w obowiązku by to napisać. Uważam, że popełniacie błąd, który nie pozwoli Wam ani całej prawicy na większy sukces w Opolu i całej Polsce! Zbyt ostro zawężacie środowiska prawicy i rezygnujecie z centrum! Popełniacie błąd J. Kaczyńskiego, który zbyt łatwo mówił, kto jest patriotą a kto nie.( Ja nie godzę się, aby ujmować patriotyzmu Edmundowi Osmańczykowi, czy nawet prof. Nicieji)
Zbyt ostrą i jednostronną robicie politykę. Brakuje mi u Was tekstów mniej politycznych, informacyjnych, kulturalnych. Warto skorzystać z doświadczeń i sukcesu nielubianej przez Nas Gazety Wyborczej, w której pojawia się szereg neutralnych artykułów i polityka między wierszami. Ziemkiewicz często przytacza anegdotę o starym złodzieju, który aby ukraść dukata z tacy księdza, najpierw kładzie grosza.
Pozdrawiam!
Czy to autor odmawia patriotyzmu Osmańczykowi czy Niciei? Proszę przeczytać jeszcze raz uważnie artykuł. Tu są same cytaty. Fakty mówią same za siebie.
Marcin Praski – Marcinie chyba nie czytałeś tego tekstu. Przeciez tam sa zywcem cytaty z …Gazety Wyborczej. Po drugie – moim zdaniem patriotami byli nie co którzy wysługiwali się komunistycznemu okupantowi (np. Osmańczyk) a Ci którzy walczyli o wolną Polskę jnajpierw w lasach potem np. w Solidarności. Gdzieś się ta busola przesunęła chyba Marcinie – nioe nazywajmy kolaborantów patriotami!
To dla przypomnienia
Zwłaszcza realistom czytaj początkującym makiawelistom
(mowa Twoja niech będzie tak tak nie nie, co nadto jest od złego pochodzi) czy jakoś tak
Senatorowie SLD przeciw wyjaśnianiu zbrodni katyńskiej?
Joanna Pszon 28-12-2004 , ostatnia aktualizacja 27-12-2004 20:01
Opolscy senatorowie z SLD: Stanisław Nicieja i Apolonia Klepacz głosowali przeciw przyznaniu IPN-owi pieniędzy na wyjaśnienie zbrodni katyńskiej
Dlaczego tak głosował prof. Nicieja, który zasłynął publikacjami o zabużańskich nekropoliach, nie udało nam się dowiedzieć. Kiedy zadaliśmy mu to pytanie, połączenie telefoniczne nagle się urwało. A potem telefonu już nie odbierał.
Klepacz tłumaczy, że nie powinno się dofinansowywać IPN, bo ta instytucja ma już wystarczająco dużo pieniędzy. – Nie chodzi o to, by instytut likwidować, bo tam rzeczywiście jest jeszcze wiele materiałów do opracowania przez historyków, ale też, czy jest to potrzeba pierwszej chwili? – zastanawia się. – Ja bym dała więcej pieniędzy np. organom ścigania, wymiarowi sprawiedliwości, by ludzie poczuli się bezpieczniej w kraju – mówi.
Senator podkreśla także, że jej zdaniem IPN jest w pewien sposób upolityczniony. – Opozycja zaś już z zasady walczy o przyznanie mu pieniędzy – dodaje.
Z kolei Dorota Simonides z UW była za przyznaniem większej puli IPN-owi.
Dla studentów
Senat głosował też ostatnio za zwiększeniem o pięć milionów zł wydatków na działalność dydaktyczną wyższych uczelni, kosztem wydatków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów. Poparli tę poprawkę Simonides i Nicieja. Klepacz była przeciw. – Zrobiłam to w pełni świadomie. Obcinanie pieniędzy kancelarii to już demagogia. Przypomnę, że nie ma już rozbudowanego Urzędu Rady Ministrów, lecz okrojona do granic możliwości kancelaria, której odbieranie czegokolwiek to uniemożliwianie pracy. Wiem to, ponieważ jestem w komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej.
Czy Joanna Pszon to przypadkiem nie dziennikarka Gazety Wyborczej? Czy to nie przepisany żywcem artykuł z GW? Od kiedy GW jest autorytetem na portalu NGO?
Autorytetem dla GW jest Nicieja, Osmańczyk i Simonides. Jak się okazuje sama GW daje argumentów do zaprzeczenia tym autorytetom. Wszak Gazeta Wybiórcza.
To Joanna Pszon jest taka stara? Skoro pisała w 2004 r