Niezależna Gazeta Obywatelska

Co można powiedzieć o dzisiejszej uroczystości na Wydziale Teologicznym UO? Gdybym mógł to, co widziałem, streścić w jednym zdaniu, to napisałbym tylko: „odbyła się i koniec”. Najchętniej zakończyłbym relacje z tego wydarzenia na tych słowach, jednak z kronikarskiego poczucia obowiązku muszę napisać kilka zdań.

Jeżeli chodzi o samo wydarzenie, to nic godnego uwagi nie zauważyłem, ot kolejne nadanie tytułu doctora Honoris Causa – standardowa uroczystość na każdym uniwersytecie, w której uczestniczy kadra naukowa, władze miasta i zaproszeni oficjele oraz „brać” studencka. Podobnie było teraz – wszystko odbyło się ułożonym już schematem – przydługie przedstawienie zaproszonych gości, mowa laudacyjna (wygłoszona przez profesor Teresę Kulak), czy też przemówienie samego laureata. Czyli nuda, nuda, nuda – wiem co piszę, gdyż będąc studentem sam kilkukrotnie uczestniczyłem w takich uroczystościach, kiedy kazano nam przychodzić na nie w ramach zajęć jako „wypełniacze” sali.

Z pewną nadzieją oczekiwałem na przemówienie samego Lecha Wałęsy spodziewając się, że wychwycę z niej kilka smaczków, które dałoby się zgrabnie wpleść w tę relację. Niestety nic z tych rzeczy. Były Prezydent nawet na tym polu traci już formę i nie ma w sobie już tej dawnej iskry „bojowego Lecha”. W jego przemówieniu nie było nic charakterystycznego, ani porywającego. Owszem powiedział kilka zwrotów, które wyrażają jego pogląd na obecną sytuację w Polsce i na świecie oraz na to, co może się z tego powodu wydarzyć, jak np.: „Idzie wielki bój” i, że brakuje nam teraz silnych przywódców gotowych wziąć w nim udział. Mogę się tylko domyślać, że Wałęsie chodziło o jesienne wybory i jego troskę o utratę władzy przez obecną ekipę. Czyli reasumując, Wałęsa nie powiedział niczego, za co by go potem można było „chwycić za język”, czyli dostosował się poziomem wypowiedzi do całej tej uroczystości oraz postaw, które propagują jako wzór władze Uniwersytetu Opolskiego, jakimi są uległość, bierność etc. W sposobie przemawiania były Prezydent zaczyna się chyba wzorować na obecnej „głowie państwa”.

Znudzony, podczas uroczystości postanowiłem się trochę pokręcić po korytarzach auli Wydziału Teologicznego i trafiłem tam na życiorys Lecha Wałęsy wyeksponowany specjalnie z tej okazji. Nie dowiedziałem się z niego niczego więcej ponad to, co już wiedziałem o Wałęsie, oprócz jednej rzeczy, której jakoś nigdy wcześniej nie zauważałem. Otóż ojciec byłego Prezydenta RP i legendarnego przywódcy „Solidarności” miał na imię…Bolesław!

Autor: Grzegorz Bieniarz