„Od wielkości do śmieszności tylko jeden krok” jak kiedyś powiedział Napoleon Bonaparte. Chyba nie ma w polskiej historii postaci, do której bardziej by pasowało to określenie jak do Lecha Wałęsy.
Co takiego stało się z byłym Prezydentem przez te wszystkie lata jego działalności, że teraz kiedy władze Uniwersytetu Opolskiego zamierzają mu przyznać szlachetny tytuł doktora honoris causa to ta decyzja wywołuje u większości szyderczy uśmieszek lub politowanie?
Wałęsę kiedyś popierali chyba wszyscy ludzie dawnej „Solidarności”. Ja jestem zbyt młody by na niego bezpośrednio głosować w wyborach 1990. ale pamiętam to gigantyczne poparcie, które mu udzielił obóz solidarnościowy w drugiej turze wyborów. „Wałęsiarzami” byli kiedyś jego wszyscy obecni antagoniści – i niech nikt teraz nie udaje, że było inaczej.Przecież Wałęsie nie można było odmówić ani charyzmy, ani autentyzmu, ani poczucia humoru, ani też tak potrzebnej w polityce przebiegłości. Jednak podstawowy problem z Wałęsą był i jest taki, że on te wszystkie cechy wykorzystywał do swoich własnych osobistych celów i w pewnym momencie odwrócił się z tego powodu od swoich dawnych przyjaciół z „Solidarności”.
Najlepszym przykładem na takie postępowanie jest zachowanie Wałęsy, jako Prezydenta, podczas wydarzeń z 3 i 4 czerwca 1992 r. zwanych potocznie „nocną zmianą”. Oglądając film Jacka Kurskiego pod tym samym tytułem widać doskonale te wszystkie cechy, które decydują o charakterze Wałęsy. Oczywiście jest to film o bardzo niecnych i nikczemnych wydarzeniach, które ostatecznie powstrzymały proces dekomunizacji w Polsce. Alej jeżeli skupić się, w tym filmie, jedynie na samej postaci Wałęsy to widać bijącą z jego zachowania silną osobowość – był jak boss, którego wszyscy się słuchają. To on ustawiał wtedy całą grę polityczną, on prowadził narady, on decydował o obsadzie stanowisk, a wyznaczony wtedy na Premiera Waldemar Pawlak wyglądał przy Wałęsie jak wystraszony chłoptaś. I w końcu tak pokierował całym tym „przewrotem pałacowym” by wyciągnąć z tej sytuacji jak największe korzyści. Jeżeli potraktować więc „nocną zmianę” jedynie w kategoriach rozgrywki czysto politycznej, to trzeba jasno przyznać, że Wałęsa tą rozgrywkę wtedy wygrał. Lecz niestety było to zwycięstwo krótkowzroczne i oparte na kruchych podstawach. Bo w imię swoich osobistych, doraźnych korzyści Wałęsa skłócił już do końca obóz byłej „Solidarności”, czego sam stał się później ofiarą przegrywając wybory prezydenckie w 1995 r., głownie przez brak poparcia swoich dawnych sojuszników.
Dlaczego tak bardzo skupiłem się na „nocnej zmianie”? Bo na podstawie tego wydarzenia najjaskrawiej widać motywy działania Wałęsy, którym był strach przed ujawnieniem jego agenturalnej przeszłości i zburzenie w ten sposób budowanej wokół niego legendy przywódcy „Solidarności”. Niestety problem z Wałęsą i jego przeszłością jest taki, że on sam nie chce sobie pomóc, i dalej mimo niezbitych dowodów wypiera się tego krótkiego epizodu, jakim była współpraca z SB w 1971 r.
Głównym dowodem oskarżenia w tej sprawie jest książka „SB a Lech Wałęsa…” Piotra Gontarczyka i Sławomira Cenckiewicza, gdzie w sposób kompleksowy opisali oni zachowanie Wałęsy w tamtym czasie oraz cyniczną postawę władzy komunistycznej, która wykorzystała tą jego krótkotrwałą słabość do prowadzenia z nim gry politycznej już w czasie kiedy był przywódcą NSZZ „Solidarność”. Atak medialny na książkę skupiał się tylko na tym jednym epizodzie z 1971 r. jako z gruntu fałszywym i podważającą wielkość Wałęsy. A przecież w tej książce jest opisany szereg wydarzeń, które stawiają go w korzystnym świetle. Na przykład to, że mimo, iż Wałęsa formalnie był zarejestrowany jako TW w latach 1971-76 to poza krótką intensywną działalnością z 1971 jego teczka była właściwie „martwa”. Co więcej od roku 1974 jako formalnie zarejestrowany TW był jednocześnie ofiarą donosów a w 1978 roku po próbie ponownego werbunku kategorycznie odmówił współpracy!
W zrozumieniu sposobu postępowania Wałęsy może pomóc tylko on sam wyjaśniając, na przykład, przyczyny wewnętrznego przewartościowania swoich poglądów – z zafascynowanego socjalizmem robotnika do zagorzałego przeciwnika tego systemu. Lecz Wałęsa woli dalej brnąć w to wykreowane przez siebie kłamstwo niż przyznać się do prawdy. Bo obecnie nie jest problemem to, że miał on agenturalną przeszłość tylko, że nie chce się do niej przyznać, bezpardonowo atakując wszystkich, którzy mu tą prawdę przypominają.
W obronie tego stanowiska pomagają teraz Wałęsie jego dawni wrogowie widząc, w tym korzyści dla swoich środowisk. Grupą, która ma niewątpliwe korzyści z bronienia legendarnego wizerunki Wałęsy są też środowiska naukowe i uniwersyteckie, bo bardzo często przedstawiciele tych kół sami mają za sobą agenturalną przeszłość z której wyciągali profity w poprzednim systemie. Stąd właśnie „wkupywanie” byłego Prezydenta w te kręgi poprzez nadawanie mu rożnych tytułów, które łechcą ego i ambicje Lecha. I właśnie taką imprezę będziemy mieli 10 marca na Uniwersytecie Opolskim.
Autor: Grzegorz Bieniarz
PS: Dochodzą do nas słuchy, że planowane jest zamanifestowanie przez opolan nadanie tytułu doktora honoris causa przez UO. Jak będzie zobaczymy i napiszemy. Proszę nas informować.
..podstawową zaletą Wałęsy była jego „robociarskość”..to nie żaden „jajogłowy” stanął na czele rewolucji..tylko robotnik z „sojuszu robotniczo-chłopskiego”..w jednej chwili runął dogmat PRL…wszyscy byliśmy „wałęsowcami”…”przeciekające” z Wybrzeża informacje o niejasnej roli Wałęsy..odrzucaliśmy,uważając je za element walki z „Solidarnością”..przy pomocy wypróbowanego sposobu „czerwonych”..intryg i planowej destrukcji..Ale wyszło szydło z worka..to nie żadne potknięcie,grzech młodości..etc..etc jak się próbuje relatywizować donosicielskie działania
„Bolka”..to świadome działanie i pobieranie zapłaty w „judaszowych srebrnikach”…Pózniejsze kroki „Bolka”..to tylko konsekwencja wcześniejszych wyborów…pomiędzy PRAWDĄ,a KŁAMSTWEM..wybrał świadomie to drugie..i tyle..wiele by mówić..nie był „Bolek” osamotniony w tym politycznym draństwie..było i jest ich wielu..znamy ich imiona i nazwiska..I niech już tak zostanie..póki się nie pchaja „na afisz”..niech sobie pozostają z własnym sumieniem..o ile go oczywiście …mają….
Jak mawiał Szekspir ” Z czego się śmiejecie? z siebie się śmiejecie”
Właśnie tak! Nasz towar eksportowy, nasz przywódca solidarności, ten co obalił Mur,wygrał z komuną i wszelkie podobne hagiograficzne ceregiele…. To my, naiwni Polacy daliśmy się wpuścić w maliny… Któż z nas nie był za Wałęsą…. Żal tylko, że ci, co wiedzieli( choćby niektórzy hierarchowie) głośno o tym nie mówili! Żal Polski, żal…
Pani Anno, to nie Szekspir, tylko Gogol (w „Rewizorze”). A artykuł jak zwykle ciekawy, napisany „z pazurem”, i tym bardziej szkoda, że zredagowany najwyraźniej w pośpiechu i z błędami interpunkcyjnymi.
nieznajomość zasad interpunkcji razi po oczach. wstyd
Skupiając się na mało istotnych szczegółach dowodzi się jedynie ale swojej małości. Wstyd w ogóle o czymś takim wspominać , gdy ma się do czynienia z takim indywiduum ..
@agnes
racja proszę Pani, racja! Przepraszam, pomyliłam się.
Jednakże smutne jest to, że dzisiaj śmiejemy się z człowieka, którego jeszcze ćwierć wieku temu nosiliśmy na rękach….
Jak mam rozumieć ten fragment artykułu: „Dochodzą do nas słuchy, że planowane jest zamanifestowanie przez opolan nadanie tytułu doktora honoris causa przez UO”. Nic z tego nie rozumiem. O co chodzi w tym fragmencie? Manifestacja za czy przeciw? Może ktoś wyjaśni?
..@ Andruch..interpunkcja jest niezwykle istotna..można spokojnie pominąć agenturalną przeszłość „Bolka..podwyżkę VAT,zabranie 81 mln.zł z Funduszowi Rehabilitacji Niepelnosprawnych,zniszczenie polskich stoczni..totalną kompromitację w sprawie śledztwa smoleńskiego(jesli tylko o to chodz)..aferę hazardową….i można by tak pisać do rana…ale interpunkcja..ważna rzecz..co do tego nie ma wątpliwości…”Andruch”..to juz ich koniec..tylko nie bardzo wiadomo co dalej….
A może właśnie o to chodzi Panie Marianie , by zepchnąć dyskusję na ślepe tory , byle daleko od meritum ..
nocna zmiana czyli lewy czerwcowy-FILM-cały
http://www.youtube.com/watch?v=8BwRDIEDwvU