Na ekranach kin widzowie mają okazje obejrzeć animowany film Disneya o emocjach „W głowie się nie mieści”. Bohaterką filmu jest 11 letnia Riley, która wraz z rodzicami zmuszona jest to przeprowadzki z pięknej Minnesoty do ohydnego San Francisco. Trauma związana z przeprowadzką burzy jej emocjonalną stabilność.
Głównymi bohaterami filmu jednak nie jej dziewczynka, ale emocje kłębiące się w jej mózgu – radość, smutek, strach, odraza, gniew. Emocje są przez twórców filmu przedstawione jako osoby, dbające w centrali mózgu o emocjonalne reakcje dziewczynki.
Choć personifikacje emocji, odebrałem z niepokojem jako rozpad osobowości na czynniki autonomiczne, nie związane ze sobą, to mam pełen szacunek dla twórców filmu, za próbę opowiedzenia dzieciom o teoriach psychologicznych dotyczących pracy mózgu i tego jak funkcjonują emocje.
Próba opowiedzenia młodym widzom o tak abstrakcyjnej dziedzinie jak emocje i praca mózgu to ogromne wyzwanie, któremu w oczach dorosłych widzów na pewno twórcy filmu podołali. Film nie tylko edukuje co do emocji i mózgu, świadomości, podświadomości, aktywności w śnie i na jawie, ale także ukazuje jak w procesie dorastania rozpada się dotychczasowa tożsamość dziecka i tworzy się nowa, w której dotychczasowy potencjał zanika, a powstaje nowy.
Obok wartości edukacyjnej, ważna jest też, wartość terapeutyczna, film ukazuje protest dorastania w którym nie ma powrotu do dzieciństwa, a także potrzebę smutku dla zachowania równowagi emocjonalnej. „W głowie się nie mieści”, to również kino przygodowe, z wartką akcją i dużą ilością humoru.
Jan Bodakowski
Zwiastun nr 1
http://youtu.be/OvotPsfqV7k
Zwiastun nr 2
http://youtu.be/p8iZzIg9yos