Czy od czasu przegranej przez MN walki o tablice w Ozimku pojawiły się ponowne próby wprowadzenia tablic do gminy, czy MN dała sobie spokój?
Tuż po tej spektakularnej porażce działacze Mniejszości mieli wyraźny problem, żeby zaakceptować to co się stało. Zwykli członkowie mniejszości niemieckiej bardzo często wykazywali zupełnie obojętny stosunek do inicjatywy ustawienia tablic, a nawet znam takie osoby, które tego nie chciały.
Zakładam, że osoby decyzyjne w Mniejszości Niemieckiej nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Całkiem możliwe, że po kolejnych wyborach ponownie podejmą próbę, jeśli okaże się, że w Radzie Miejskiej znajdzie się odpowiednia liczba radnych gotowych poprzeć te starania. Nierozstrzygniętą kwestią pozostaje, czy należałoby ponownie przeprowadzać konsultacje, czy wynik ostatnich mógłby pozostać wiążący.
Jak pierwsi ujawnimy na łamach Arcan, że udało się tobie zablokować wprowadzenie tablic dwujęzycznych na kolei? Doszło do spotkania z PKP co udało się osiągnąć?
Precyzując na trasie kolejowej Ozimek – Opole, kilka lat temu doszło do bezprawnego umieszczenia na stacjach kolejowych nazw tychże w języku niemieckim. Te tablice już wiszą, a niebawem, mam nadzieję, będą ściągnięte. Umieszczone są na stacjach kolejowych położonych na terenie gminy Chrząstowice. Oczywiście odbyło się huczne ich odsłonięcie. Jakiś czas temu jako na problem zwrócił mi uwagę przedstawiciel „Biało-Czerwonego Opola”. Po analizie przepisów doszedłem do przekonania, że nie ma podstaw, aby wisiały one przy szlakach kolejowych. W związku z tym wystąpiłem do władz odpowiedniej spółki kolejowej z prośbą o zajęcie stanowiska i podjęcie stosownych działań. PKP Linie Kolejowe, zgodziły się z moim poglądem, iż brak jest podstaw dla tych tablic, a więc będą musiały one być ściągnięte. Z moich ustaleń wynika, że nastąpi to przy okazji remontu tej linii kolejowej, który ma się zakończyć do połowy czerwca br.
Może trzeba było odpuścić te tablice, co takiego złego. Pokażemy się jako kraj tolerancyjny bardziej niż Niemcy, którzy nie oddali majątku Związku Polaków w Niemczech nie mówiąc o stosunkach polsko-litewskich czy białoruskich?
Dla mnie ta asymetria jest niepojęta. Nie raz słyszałem, pogląd działaczy mniejszości niemieckiej, że przecież Polacy w Niemczech to nie mniejszość… W codziennym funkcjonowaniu Polaków w Niemczech cóż to za argument. Niestety polskie rządy nic w tej sprawie nie zrobiły, a po rządach Tuska, nawet nie ma co oczekiwać jakichkolwiek gestów w tym zakresie. Stosunki w tym zakresie powinny być oparte na wzajemnym szacunku i życzliwości. Natomiast przy tej postawie polskich władz my na szacunek nie zasługujemy, bo nie bronimy naszych interesów i spraw ważnych dla naszych rodaków w Niemczech. Tablice nie są, żadnym objawem tolerancji czy nawet elementem promocyjno-historycznym. One mają wymiar jedynie propagandowy! W codziennym funkcjonowaniu nie ma żadnych problemów pomiędzy ludźmi pochodzenia niemieckiego a Polakami, pierwszą, od niepamiętnych lat, próbą zakłócenia społecznego spokoju było dążenie za wszelką cenę do postawienia tych tablic, nawet tam, gdzie większość ich nie chce. Odwoływanie się do analogii w traktowaniu Polaków na Litwie, jest celowym zabiegiem, ale on nie wytrzymuje próby w konfrontacji stanu faktycznego, prawnego, finansowego, etc.
Dziękuję za rozmowę.
Szkoda że pan Strzałkowski (sekretarz gminy pod Świdnicą) nie walczy z tym samym uporem o miejsca pracy, lepszą infrastrukturę, szkolnictwo, etc., etc.