Dobroczynność na zielonej wyspie

Niezależna Gazeta Obywatelska2

Janusz Sanocki, fot. T.Kwiatek]W Krakowie – jak co roku – z inicjatywy znanego restauratora Jana Kościuszko – odbyła się kolejna „wigilia dla ubogich”. Organizatorzy w ubiegłym roku rozdali ponad 50 tys. posiłków przygotowanych w restauracjach Jana Kościuszki z  darów, które złożyli ofiarni krakowianie. Krakowska wigilia jest rekordowym, największym tego typu wydarzeniem w Europie – informuje nas telewizja. Przy czym nie chodzi o to, że gdzie indziej nie ma biednych. Są nawet w bogatych krajach – takich jak np. Wielka Brytania czy Stany Zjednoczone. Wszędzie tam funkcjonują Banki Żywności oraz liczne organizacje społeczne zbierające i rozdzielające pomoc wśród ludzi, którzy zostali dotknięci ubóstwem.

To bardzo szlachetna działalność, zasługująca na szacunek. Ludzi dotykają różne nieszczęścia – choroba, kalectwo, utrata pracy, samotność. Wielu ludzi dotkniętych nieszczęściem nie jest w stanie sobie pomóc i elementarny odruch serca sprawia, że większość ludzi chce innym pomóc. Przykład krakowskiego restauratora Jana Kościuszko, który zainicjował przed laty wigilię dla bezdomnych na krakowskim rynku jest tego dowodem.

O ludzkiej ofiarności świadczą także liczne – nagłaśniane przez telewizję, przypadki – a to chorób dzieci, a to różnych przypadków klęsk, które dotknęły poszczególne rodziny. Zawsze po takim reportażu płyną hojne ofiary od nieznanych zupełnie osób. Świadczy to o tym, że dobro jednak nie umarło w sercach żyjącego w kapitalizmie społeczeństwa.

W całym tym zjawisku niepokoi mnie wszak kilka spraw. Po pierwsze dlaczego to wigilia zorganizowana dla bezdomnych w Krakowie jest największym tego typu wydarzeniem w Europie?  Polska jest wszak – jak głosi oficjalna propaganda – „zieloną wyspą” rozwoju gospodarczego w dotkniętej kryzysem Europie. Mamy gospodarczy wzrost, mamy „rozwój” a tu zamiast ubogich ubywać – ich liczba rośnie. Wigilie dla ubogich dobywają się wszak nie tylko w Krakowie – ale praktycznie w każdym większym polskim mieście. Jakby tak zliczyć ich uczestników, mogłoby się okazać, że wraz z rozwojem dobrobytu, rośnie liczba bezdomnych. To tak jak za Stalina wraz z postępami socjalizmu, walka klasowa ciągle się zaostrzała, zamiast maleć i znikać.

Niepokoi mnie jeszcze inne zjawisko. Co drugi dzień telewizyjne „Wiadomości” pokazują wielominutowy reportaż o jakimś dotkniętym chorobą dziecku, i jego rodzinie, która oczywiście bez pomocy i ofiarności społecznej nie ma szans na sfinansowanie leczenia, operację za granicą i w ogóle na przeżycie.

Są to oczywiście tematy chwytające za serce każdego – trudno nie litować się nad losem biednych, chorych dzieci. Zastanawiam się wszakże nad intencjami szefów telewizji, którzy z pokazywania nieszczęść, zwłaszcza nieszczęść dzieci,  zrobili już stały punkt polskiego programu telewizyjnego. Nie spotykam tego typu reportaży ani w telewizji BBC,  którą oglądam ani w CNN, ani w RT. Więc po co polska telewizja co drugi dzień pokazuje chore dzieci? Czy zadaniem telewizji jest organizować ogólnokrajowe akcje charytatywne? Czy dziennikarze mają ambicję rozwiązać w Polsce problem finansowania leczenia dzieci chorych na rzadkie choroby?

Gdyby tak było to dziennikarze po każdym takim reportażu powinni zapytać  ministra zdrowia dlaczego nie daje pieniędzy na leczenie np. mukowiscydozy czy Zespołu Turnera? Ale nie pytają ministra. Tak samo nie pytają premiera zielonej wyspy, jak to jest że w jego kraju jest tylu bezdomnych potrzebujących pomocy, że krakowska wigilia jest największą w Europie. Jest interesujące czy nasz premier chwali się np. na międzynarodowych spotkaniach – „Wiesz Angela, mam tylu bezdomnych, że kiedy ich karmią w Krakowie, to jest to europejski rekord!”

I jakoś brakuje mi w telewizyjnych reportażach o biedzie, o ciężkim losie chorych dzieci, tej puenty, pytania do polityków czy nie wstydzą się, że za nich, rozwiązywaniem poważnych problemów społecznych zajmują się dziennikarze.

Autor: Janusz Sanocki

  1. Irena
    | ID: 6ad554e4 | #1

    Męzow Stanu nie mamy.Politycy wstyd maja nie zawsze przykryty,Chetnie odwiedzaja te „bogate” Wigilie dla biednych rodaków. /Krakow/
    Autor ,dziennikarz – dwa w jednym , swietnie ujał problemy społeczne i wyrecza – nie pierwszy raz tych, którzy maja płacone za rozwiazywanie konkretnych spraw.Ale te sprawy, ani polityków nie grzeja ani tez nie ziębią. Swoim trybem biegnac -upadamy.pozdrawiam

  2. Eleonora
    | ID: f036e714 | #2

    Może i mamy bezdomnych, ale…
    – mamy wolność!!!!
    Hurraaa!!!
    Każdy patryjota czy zwolennik PO czy PISu powie Panu, że

    ” Bogu dzięki nie jesteśmy Białorusią Łukaszenki”

Komentarze są zamknięte