„Super Express” przesłuchał Janusza Palikota. Żeby mieć pewność, że mówi prawdę, dziennikarze tabloidu podłączyli go do wariografu, czyli wykrywacza kłamstw. Rzeczywiście z zaufanie do Palikota jest nie najlepiej. Palikot był pytany: Czy ma pan tajny układ z Tuskiem? Jak relacjonuje PolskieRadio.pl Palikot najpierw się uśmiechnął i stanowczo stwierdził: nie! Po badaniu doprecyzowywał, że przed odejściem z PO długo rozmawiał z premierem. – I umówiliśmy się, że zbytnio nie będę atakował PO. Ale układu żadnego nie było i nie ma – dodać miał Palikot. Czy konsultował pan z Tuskiem ataki na Jarosława Kaczyńskiego? – Tak – odpowiedział Palikot. – Czasami tak, nie wszystkie – precyzował później.
Rzeczywiście w takie rewelacje to i bez wariografu moglibyśmy uwierzyć. Nie pokoi jednak standard nowy w polityce. Żeby w coś uwierzyć politykom, będą musieli chodzić po mediach z wariografami. Ten precedens pokazuje, że zaufanie do Palikota maleje do zera. Czy tak będzie z innym politykami?tk
Nie wiedziałam,ze wariograf to takie cenne urządzenie. Może na sali sejmowej też byłby przydatny?? Od zaraz wiedzielibyśmy kto kłamie. Redaktorzy w gazetach pisali by prawde, wiadomosci byłyby ciekawsze, A kto by to zauwazył,skoro do „papki” jestesmy przyzwyczajani.?