Od dłuższego czasu możemy obserwować tzw. „przełożenie wajchy”. Zabetonowana scena polityczna zaczyna się gwałtownie kruszyć. W kilku polskich miastach zbierane są podpisy w celu odwołania prezydentów miast, czy całych rad miejskich. Dlaczego teraz? Przecież już wcześniej dochodziło do dużo poważniejszych afer, a jednak poparcie dla PO nie spadało.
O „przełożeniu wajchy” mówiło się w kontekście coraz bardziej krytycznych artykułów na łamach tygodników opinii dotychczas przyjaznych premierowi. Nie był to jednorazowy wybryk, ale taka krytyka w miejscach, w których jeszcze kilka miesięcy temu nie mogłaby się pojawić, zaczyna się na dobre zadamawiać. Dziś na łamach portalu natemat.pl można przeczytać wielce wymowny tekst Tomasza Lisa.
Zacytuję dwa najciekawsze fragmenty: „Krótko mówiąc, gdy dziennikarze z Newsweeka piszą o ochronie Kaczyńskiego, to jest to prawdziwe dziennikarstwo ujawniające ważne informacje. Gdy zaś dziennikarze Newsweeka piszą o tym na co idą pieniądze podatników, których dysponentem staje się PO, to stają się oni „towarzystwem z Newsweeka”…; „Jeszcze jedno. Jeśli poseł Niesiołowski będzie dalej manifestował swoją arogancję, to wcześniej niż zakończona klęską randka w sądzie z „Newsweekiem”, czeka go i jego partię zakończona klęską randka z wyborcami przy urnach wyborczych”. Nie tylko media jednak zmieniają postawę. Patrząc na to co ostatnio wyczynia Hanna Gronkiewicz-Waltz można odnieść wrażenie, że do perfekcji opanowała umiejętność zrażania do siebie wyborców. Wypowiedź o tym, że trzeba przyzwyczaić się do zmian klimatu, zamiast modernizować system odpływowy jest tego najlepszym dowodem. Ale nie ma co się czepiać pani prezydent, skoro przykład dla niej idzie z samej góry. Dziś Donald Tusk tłumaczył się z wykorzystywania przez PO subwencji budżetowych. Mówił: „W odniesieniu do wydatków na piłkę chcę powiedzieć, że oprócz tego, że znany jestem jako miłośnik, a czasami ofiara tego sportu, wynajęcie boiska nie było dla mnie. W piłkę gra się nie w pojedynkę. To przedsięwzięcie przeznaczone dla parlamentarzystów, pracowników, klubu i Platformy. Także dla tych, którzy są poza elitą przywódczą Platformy. Środki nie są duże, ale uważam, że wydatkowanie tych pieniędzy tak jak w wielu firmach, na wspólne uprawianie sportu jakoś się broni. Chciałbym dalej w ten sposób organizować czas wolny pracownikom PO”. Przecież to jawna kpina z Polaków. Jak na coś takiego mogli pozwolić słynni piarowcy PO? Coraz słabsze dla władz sondaże są tylko efektem tych wszystkich, opisanych przeze mnie, spraw.
Ale dlaczego dopiero teraz? Mieliśmy przecież aferę hazardową, stoczniową, Amber Gold, a przede wszystkim tragedię smoleńską i ani jedno z tych wydarzeń nie wpłynęło znacząco na wysokie notowania PO. Dziś, poza kompromitacją władz Warszawy w kwestii ustawy śmieciowej nie mieliśmy przecież do czynienia z żadną spektakularną aferą. Co jest więc przyczyną tej wspomnianej już „zmiany wajchy”?
Według mnie, Donald Tusk zdaje sobie sprawę do jakiej katastrofy gospodarczej doprowadziły jego rządy w duecie z wicepremierem Rostowskim. Nie robi się nic w kwestii naprawy finansów publicznych. Wiele można Tuskowi zarzucić, ale nie to, że nie jest wytrawnym politycznym graczem. Zapewne wie, że jeśli teraz nadal będzie robił wszystko by w 2015 roku PO znowu wygrała wybory parlamentarne to najpewniej już nigdy do władzy nie wróci. W kolejnej kadencji Sejm będzie zmuszony zaostrzyć politykę fiskalną i Tusk nie chce być z tym kojarzony. Woli by teraz wybory wygrał PiS i to Jarosław Kaczyński wziął na siebie tę niewdzięczną rolę naprawy finansów publicznych. Wtedy, według Tuska, najpóźniej w 2019 roku ponownie zasiądzie on na fotelu premiera. Podobne wydarzenia mają obecnie miejsce Hiszpanii, gdzie prawicowy rząd Mariano Rajoy’a zbiera cięgi za katastrofalny stan państwa odziedziczony po rządach lewicowego premiera Zapatero.
Czy plan Tuska się powiedzie? Tutaj wiele zależy od Jarosława Kaczyńskiego, ale i od mediów, zwłaszcza tych, które dziś „przełożyły wajchę”. Jeżeli w trakcie ewentualnych rządów Jarosława Kaczyńskiego wajcha nie wróci za szybko na swoje jeszcze ciepłe dziś miejsce to jest szansa, że plan Tuska spali na panewce i już niedługo nastąpi definitywny koniec tych fatalnych dla Polski rządów.
Tomasz Miller
Rzecznik Prawicy Rzeczpospolitej
Zadnemu nie wierzę.Trudno mi się pogodzić z ich polityką.A jednak muszę.