1. Gazeta Wyborcza opublikowała blisko tydzień temu tekst „Jak PiS i PO wydają pieniądze z budżetu” i dwa dni temu kolejny „Eksperci, spa i artyści-na to wydają partie” o wydatkach SLD, Ruchu Palikota i PSL pochodzących ze środków budżetowych.
Szczególnie tekst sprzed tygodnia był pomyślany jako kolejna próba uderzenia w Prawo i Sprawiedliwość. Wiem coś na ten temat, bo sam zostałem zaproszony aż do dwóch audycji (radiowa Trójka i program Tak jest w TVN 24), w których to szczegółowo zostałem odpytany z wydatków mojej partii.
Dziennikarze w sposób szczególny skupili na wydatkach na ochronę Jarosława Kaczyńskiego i widziałem po ich twarzach, że nie przekonuje ich tłumaczenie, że to właśnie nasz prezes był celem mordercy z Łodzi, który zamordował asystenta europosła Janusza Wojciechowskiego, a drugiemu poderżnął gardło i tylko natychmiastowa interwencja strażników miejskich, uratowała mu życie.
Ba nie przekonywało ich także i to, że ten człowiek (jak zeznał w czasie prokuratorskiego dochodzenia), wcześniej 10 kwietnia był na Krakowskim Przedmieściu i chciał zastrzelić Jarosława Kaczyńskiego, a od tego zamiaru odstąpił, tylko ze względu na solidną ochronę prezesa.
2. Byłem odpytywany szczegółowo z wydatków na ekspertów i przygotowane przez nich opracowania, specjalistów od marketingu politycznego, a także wydatków na zakup usług od firm którymi kierują znani dziennikarze.
Także i w tym przypadku, prowadzących wywiady w mediach nie interesowało specjalnie to, że dziennikarze pomagali nam w przygotowaniu i prowadzili kilka najważniejszych paneli dyskusyjnych poświęconych gospodarce, rynkowi pracy i systemowi ubezpieczeń społecznych i mocno sugerowali, że takie zaangażowanie oznacza utratę wiarygodności dziennikarskiej.
I tym razem nie dawano wiary moim wyjaśnieniem, że w związku z ograniczonym czasem debat i dużą liczbą ekspertów biorących w nich udział, ich prowadzenie trzeba było powierzyć profesjonalistom i dziennikarze najlepiej nadawali się do tej roli.
3. Minęło parę dni i okazało się, że to nie w wydatkach Prawa i Sprawiedliwości, można doszukać się sensacji ale właśnie w wydatkach rządzącej Platformy.
Platforma i tak jest w zdecydowanie lepszej sytuacji niż partie opozycyjne, bo jej emanacja w rządzie czyli poszczególni ministrowie są wpierani merytorycznie i PR-owo, przez tabuny ludzi zatrudnianych na etatach w poszczególnych resortach ale także przez firmy którym zleca się takie usługi.
Do tej pory pamiętana jest decyzja premiera Tuska i jego najbliższego otoczenia, który już na początku swojej pierwszej kadencji wyrzucił ze swojej Kancelarii bibliotekę, żeby tylko znaleźć miejsce dla armii PR-owców.
4. Mimo tego ogromnego rządowego marketingowego wsparcia dla Platformy, okazuje się, że także wydatki partyjne opiewające na miliony złotych, są przeznaczone na wsparcie PR-owe.
Ale w ostatnich dniach pojawiły się w mediach informacje, że wydatkach partyjnych pojawiła się kwota 250 tys. zł na luksusowe i drogie ubrania, jak można się domyślać dla prominentnych członków tej partii i kolejne dziesiątki tysięcy na stylistów, którzy im radzili jak je nosić.
W roku 2012 blisko 100 tys. zł trafiło do znanej firmy warszawskiej zajmującej się dostawami dobrych win i jeszcze lepszych cygar i dopiero teraz okazuje się jak wartościowym ministrem był były szef resortu sportu Mirosław Drzewiecki, bo to on wcześniej zajmował się aprowizacją w Platformie.
Jeszcze bardziej bulwersujące są wydatki partyjne na rzecz nocnego erotycznego klubu czy też wydatki na 30-krotne wynajęcie boiska piłkarskiego dla premiera i jego kolegów na uprawianie ulubionego sportu.
Doniesienia medialne o wydatkach partyjnych które miały uderzyć w Prawo i Sprawiedliwość, jak się wydaje dobijają Platformę.
Zbigniew Kuźmiuk
Poseł PiS
Ja bym też tak chciała. Suknie i buty finansowane z budzetu państwa. A może i zegarek z brylantami,??…….. Wino i cygara też sfinansowane z budzetu państwa. ?? Wizaż i stylista też???…..
Posłowie całą pensje odkładają na konta. .Odsetki im rosną .Zabezpieczyli siebie i rodzinę na wieki. Sensacja goni sensacje.