„Catholicissima evangelica dicta” czyli słowa ewangeliczne najbardziej katolickie

Niezależna Gazeta Obywatelska1

XXXI Niedziela zwykła: Ml 1,14b-2,2b.8-10; Ps 131,1-3; 1 Tes 2,7b-9.13; Mt 23,9a.10b; Mt 23,1-12

Dziś, gdy flesze chwały tego świata skierowane są znowu na niektóre, te „odświeżone” twarze totalitarnej władzy (tej która obiecała, że „władzy raz zdobytej nigdy nie odda”) ktoś przypomniał anegdotę, być może z długą brodą. Oto na szkoleniu partyjnym prelegent mozolnie referował zadany temat, obficie czerpiąc z mętnej krynicy autorytatywnych dla ustroju cytatów. Zakończył, myśląc, że mimo potów – poszło nieźle. Innego zdania był przewodniczący: “Co wy tu same cudze zdania? Że towarzysz taki powiedział to, towarzysz owaki tamto, a jeszcze inny towarzysz owo… Czy wy, Szmaciak, to już nie macie własnych poglądów?!” – zapytał surowo, przewiercając biedaka rewolucyjnym wzrokiem. A wiadomo było, że wrócił ze szkolenia wyższego rzędu. To było wiadomo. Tylko wiadomo nie było, co tam właśnie mówiono, jaka jest aktualna linia partii, jaka jest najświeższa „prawda epoki”. Słowem – czy cytaty dobrane właściwie. „Czy wy, Szmaciak, nie macie własnych poglądów?” – „A… a, poglądy to mam, tylko się z nimi najczęściej absolutnie nie zgadzam”.

Plaga wszystkich elit. Prawdziwych i rzekomych, naturalnych i narzuconych, prawomocnych i terrorystycznych. Rozziew pomiędzy głoszonymi i wpajanymi innym zasadami a własnym… nie, nie postępowaniem, najpierw własnym myśleniem. Postępowanie jest owocem – zdrowym albo pełnym robactwa. Obłuda.

Jak wypadnę? Wszystko zrobię, żeby wypaść jakoś, no najlepiej. Obłuda. Jak odbiorą mnie ludzie, władze, media? Sprzedam się? Nie dziś się już tak nie mówi… po prostu będę na czasie. Obłuda. Jak mnie ocenią? Jak mnie zakwalifikują, wynagrodzą, opłacą?

Krzyż na pierś czy krzyż na grób? Tym bardziej boli, gdy zawodzi człowiek, któremu powierzona władza jest święta, bo jest potęgą Nieskończonego i Najpokorniejszego Boga. Gdy zawodzę ja – ksiądz: „uczynków ich nie naśladujcie”. Paradoksalnie boli boleścią tem więcej gorzką, że nie od mej osobistej nieskazitelności zawisły moc i prawda.

VERITAS EST ADEQUATIO REI ET INTELLECTUS – w świecie „prawda jest zgodnością rzeczywistości i myślenia”, a prawdomówność – uzewnętrznieniem jej w wypowiedzi.

Prawda ukrzyżowana i zmartwychwstała, odrzucona a zwycięska, dopadnie każdego z nas tak samo skutecznie przez świętego jak przez faryzeusza. Zgromi i pocieszy. Poprowadzi przez swą śmierć i olśni zmartwychwstaniem. Bóg się stał człowiekiem. Prawda – jednym z nas. Jedyny raz w historii. Zapłacił cenę najwyższą, a wyobrażenia jego udręk, te najprawdziwsze malowane, rzeźbione, filmowane krzyże i męki – są nie do oglądania. Jeśli to tylko wyobrażenia – to jak było na-prawdę… Pan Jezus za bycie Prawdą wcieloną zapłacił cenę najwyższą: zajął pierwsze miejsce w synagodze wzgardzonych – na szubienicy za miastem. Był i jest Prawdą w człowieczeństwie. I chce to powtarzać! W każdym z chrześcijan. Najbardziej w księdzu. I zaprasza, aby Mu w tym dopomóc. Ile to może kosztować… – do końca nie wiem.

Żyć jednym życiem. Jednym sumieniem. Jednym myśleniem i działaniem. Jeśli się zbłądzi – to się nawracać. Pozwolić nawracać się Prawdzie ukrzyżowanej i zmartwychwstałej. I wynagradzać błędy, nieprawości, grzechy.

Dobrze iż słuchając kazań, nauk, rekolekcji przywykliśmy, że nawrócenie to głównie μετανοια – znana nam starochrześcijańska METANOIA czyli „przemiana (meta) umysłu (nous)”, czyli podniesienie najbardziej osobistego myślenia z kłębowiska piętrowych czasem zakłamań na poziom Prawdy, choćby to był poziom Kalwarii. Oto dziedzictwo biblijnej i patrystycznej greki chrześcijańskiego Wschodu. Ale nawrócenie ma także nazwę łacińską, a my jesteśmy zagubionym potomstwem łacińskiej chrześcijańskiej cywilizacji. To POENITENTIA – od POENA –po prostu „kara”, „zadośćczyniące wynagrodzenie”. „Nawracajcie się!” – pierwsze kazanie Nowego Testamentu dla łacińskiego ucha brzmi także: „Karzcie osobiście sami siebie, zanim przyjdzie Prawda na sąd”. Myślę o tym, modląc się o taką prawdę w sobie, o dar zobaczenia i naprawienia wyrządzonych przeze mnie bliźnim krzywd, smutków, zgorszeń, o nawrócenie osobiste i społeczne. Stając nad płonącymi mogiłami sponiewieranych przez władzę, ocierając łzy oplutych przez media.

Autor: ks. Sebastian Krzyżanowski

  1. Eleonora
    | ID: d10a787e | #1

    Marek Aureliusz
    ( przed którym Herbert rozdzierał duszę
    ” I twoja wielkość zbyt ogromna i mój bezradny Marku płacz”)
    mawiał te słowa

    Panie, daj mi cierpliwość,
    abym umiał znieść to czego zmienić nie mogę;
    daj mi odwagę,
    abym umiał konsekwentnie i wytrwale dążyć do zmiany tego,
    co zmienić mogę, i daj mi mądrość,
    abym umiał odróżnić jedno od drugiego.

    Musimy się tego nauczyć, od nowa rozpoznawać Triadę: Dobro, Piekno i Prawdę…
    Pozdrawiam.

Komentarze są zamknięte