Wulgarni rodzice

Zastępca Naczelnego

Jerzy Bukowski

Coraz częściej jestem świadkiem ordynarnych odzywek rodziców do dzieci w miejscach publicznych.

Rozumiem, że każda matka lub ojciec może zdenerwować się na swoje potomstwo. Jeżeli córka czy syn zachowuje się w sposób wysoce naganny, należy zareagować, ale na pewno bez używania wulgaryzmów i bez szarpania za ręce lub za ubranie.

Nawet zwolennicy wychowania bezstresowego muszą przyznać, że w pewnych okolicznościach konieczne i jedynie skuteczne jest mocne słowo, ale nigdy ordynarne. Co do dawania dyscyplinujących klapsów opinie są podzielone i od dawna toczą się dyskusje na ten temat.

Osobiście uważam, że większą krzywdę wyrządza się dziecku obrzucając je wulgaryzmami, aniżeli lekko uderzając w pupę. Słowa potrafią bardziej zranić i głębiej zapaść w pamięć. Poza tym nie wystawiają one dobrego świadectwa stosującym je ludziom.

Skoro z takimi metodami strofowania dzieci mamy do czynienia na ulicy, w sklepie, w tramwaju, w autobusie, czy w pociągu, to łatwo sobie wyobrazić, co słyszą one od najbliższych sobie osób w domu.

 

Jerzy Bukowski*

 

 

*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju

Komentarze są zamknięte
X
Serwis wykorzystuje pliki cookies: Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies w celach reklamowych, statystycznych oraz w celu dostosowania serwisu do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też korzystać z nich współpracujący z nami reklamodawcy oraz firmy badawcze. Jeśli wyrażasz zgodę na używanie cookies, to będą one zapisane w pamięci twojej przeglądarki.
W przeglądarce internetowej możesz zmienić ustawienia dotyczące cookies. Instrukcje dla poszczególnych przeglądarek znajdziesz tutaj