Od dnia 1 stycznia do 30 czerwca 2025 r. Polska sprawuje tzw. prezydencję w Unii Europejskiej. Krótko mówiąc, kieruje pracami Rady Unii w sposób ogólny z uwzględnieniem własnych narodowych priorytetów. Dla Polski są nimi: bezpieczeństwo i zdolność do obrony granic; ochrona ludzi i bezpieczeństwo zdrowotne; bezpieczeństwo i swoboda w działalności gospodarczej; transformacja energetyczna i konkurencyjne rolnictwo.
Przewodnictwo w UE jest rotacyjne. Każdy kraj członkowski przez pół roku sprawuje taką odpowiedzialność. Przewodniczenie pracom Rady Unii polega na kierowaniu posiedzeniami na wszystkich szczeblach merytorycznych. Rada Unii razem z Parlamentem Europejskim sprawuje funkcje prawodawczą i budżetową oraz koordynuje właściwe funkcjonowanie UE zgodnie z literą Traktatów (art. 16 Traktatu o Unii Europejskiej – TUE). To znaczy, że państwo, które sprawuje prezydencję w danym okresie przewodzi i prowadzi różnego rodzaju negocjacje w gronie państw członkowskich oraz w ich imieniu na scenie międzynarodowej. Wynika stąd wielka odpowiedzialność i prestiż państwa. Dla Polski jest to druga prezydencja. Sprawowanie prezydencji jest ogromną promocją państwa i narodu na arenie międzynarodowej. Prezydencja to nie tylko sprawa naszego rządu, ale także nas samych, zwykłych obywateli państwa.
Jak w świetle naszej prezydencji wygląda zamieszanie wokół zaproszeń międzynarodowych gości na uroczystości wyswobodzenia obozu zagłady Auschwitz-Birkenau na dzień 27 stycznia br.?
Po pierwsze takie zaproszenia rząd powinien wysłać kilka miesięcy wcześniej, a nie dwa tygodnie przed uroczystością. Po drugie takie zaproszenia muszą być uzgodnione i zweryfikowane przez Protokół Dyplomatyczny naszego państwa i państw, z których mają do nas przyjechać goście. Po trzecie, przewodniczący Unii Europejskiej (UE) kraj powinien w sposób kryształowy przestrzegać Traktatów UE oraz prawa międzynarodowego. Oczy UE oraz całego świata są zwrócone na politykę, którą kraj prowadzi w okresie prezydencji.
Rząd dał się „wkręcić w konflikt”?
Z zawstydzeniem obserwuję, jak nasz rząd na samym początku prezydencji w UE dał się „wkręcić w konflikt”, który ma znamiona łamania prawa międzynarodowego. Dlaczego nasz rząd upierał się, żeby zaprosić na 80. rocznicę wyzwolenia obozu Auschwitz-Birkenau premiera Izraela Benjamina Netanjahu?
Prezydent, rząd i ministrowie zagwarantowali bezpieczeństwo głowie państwa izraelskiego, gdyby zechciała na uroczystości przylecieć. Wiemy, że premier Izraela objęty jest nakazem aresztowania wydanym przez Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK) w Hadze. To jest Decyzja MTK z 21 listopada 2024 r., uzasadniona jest art. 5 i innymi Statutu Rzymskiego.
Rząd Polski jest członkiem MTK i wiąże go ratyfikowana umowa międzynarodowa (art.12 Statutu).
Parę dni temu wiceminister MON Cezary Tomczyk wypowiedział się ponownie ws. uchwały rządu, która dotyczyła zapewnienia ochrony premierowi Izraela, gdyby ten przybył do Polski. Uchwała rządu polskiego ma mniejszą rangę prawną niż umowa międzynarodowa z MTK. Zapraszając premiera Netanjahu, nasz rząd narażał się na złamanie umowy międzynarodowej, którą Polska podpisała. Min. Cezary Tomczyk beztrosko oświadczył publicznie, że ta ochrona rządu ma dotyczyć „tylko jednego dnia” – 27 stycznia 2025 r. Oznacza to, że nasz rząd chce (chciał) złamać umowę międzynarodową tylko na jeden dzień, a później znów będzie jej przestrzegał. To tak, jakby jakaś dziewica oświadczyła: „normalnie to jestem dziewicą, ale tylko na jeden dzień, wyjątkowo, przestanę nią być, jednak później znów będę dziewicą”. Trochę to śmieszne, ale słowa idą na cały świat i prestiż naszego państwa i nas, Polaków, jest podważony. Te słowa to intencje, ale mogą nieść za sobą ewentualne międzynarodowe konsekwencje prawne.
O co tu chodzi? Dlaczego nasz prezydent i rząd wystawiają Polskę i nas na pośmiewisko? Bardziej dbają o prestiż premiera Izraela niż o prestiż państwa i narodu polskiego. Oczywiście, że trzeba mieć dobre relacje ze wszystkimi krajami świata, ale najpierw polska racja stanu.
W nocy 15 stycznia br. zawarto porozumienie o zawieszeniu broni między Izraelem i palestyńskim Hamasem, który występuje w imieniu Palestyny. Porozumienie weszło w życie w niedzielę 19 stycznia br. Jest zatem nadzieja na pokój w tym rejonie świata. Tymczasem inny nasz wiceminister, tym razem Spraw Zagranicznych, oświadczył kilka dni temu, że „nie ma czegoś takiego jak Palestyna”. Domyślam się, że Ambasada Palestyny w Warszawie wystosowała protest do naszego ministerstwa. Palestyna ogłosiła swoja niepodległość w 1988 r. Rząd Polski w tym samym roku uznał formalnie państwo palestyńskie. Palestyna jest oficjalnie uznawana przez 146 państw spośród 193 które są członkami ONZ. Palestyna funkcjonuje w bardzo trudnej rzeczywistości, ale istnieje. Znowu mijamy się z prawdą historyczną i osłabiamy naszą dyplomację.
Co zatem z uroczystościami w Oświęcimiu w dniu 27 stycznia 2025?
Przypomnę, że 21 listopada 2024 r. Międzynarodowy Trybunał Karny wydał nakaz aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu i byłego ministra Obrony Izraela Joawa Galanta oraz dowódcy Brygad Hamasu Mohammeda Diaba Ibrahima Al-Masriego, znanego jako Mohammed Deif (jeśli jeszcze żyje) za zbrodnie wojenne popełnione w czasie wojny, która się zaczęła w październiku 2023 r., sprowokowana brutalnym atakiem Hamasu na Izrael. Nakaz aresztowania wydał Główny prokurator MTK. Nakaz jest ważny i objęty sankcjami umowy międzynarodowej. Ważny dla wszystkich krajów sygnatariuszy, w tym także dla Polski.
Od momentu nakazu aresztowania przez MTK premier Netanjahu jest człowiekiem oficjalnie poszukiwanym i wszystkie państwa członkowskie powinny w swoim zakresie prawnym spowodować, aby oskarżony stanął przed bezstronnymi sędziami MTK w Hadze.
Premier Izraela Benjamin Netanjahu to wytrawny polityk i dobrze rozumie istotę prawa międzynarodowego i z pewnością nie przyleciałby teraz do Polski. Natomiast rząd Polski powinien negocjować zaproszenie któregoś z innych ważnych polityków Izraela. Międzynarodowy Trybunał Karny działa na podstawie tzw. Statutu Rzymskiego z 17 lipca 1998 r. Statut oparty jest na zasadach Karty Narodów Zjednoczonych oraz Konwencjach Genewskich. Sygnatariuszami Statutu jest 137 państw, ale nie wszystkie go ratyfikowały. Nie ratyfikowały go USA, Rosja i również Izrael. Polska jest stroną Statutu Rzymskiego i Międzynarodowego Trybunału Karnego. W imieniu Rzeczypospolitej Polskiej Statut podpisał prezydent państwa w 2001 r. Podpis jest uhonorowany prestiżem pieczęci Rzeczpospolitej. Zatem „Pacta sunt servanda”, czyli umów trzeba dotrzymywać. Obliguje on państwa, by powstrzymywały się od używania siły w relacjach między sobą i uznaje, że zbrodnie wagi międzynarodowej nie mogą być bezkarne, gdyż zagrażają pokojowi i muszą być skutecznie ścigane. Sprawcy zbrodni nie mogą być bezkarni.
Obowiązkiem każdego państwa sygnatariusza jest wykonywanie jurysdykcji karnej MTK w stosunku do osób objętych nakazem aresztowania. Wynika to bardzo klarownie z art. 86 Statutu Rzymskiego, który zobowiązuje państwa strony do „ścigania i osądzania zbrodni podlegających jurysdykcji Trybunału”. Gdyby, co się raczej nie zdarzy, premier Izraela Netanjahu przyleciał teraz do Warszawy lub Krakowa, nasz Prokurator Generalny, czyli Minister Sprawiedliwości musiałby wszcząć procedurę nakazu aresztowania na podstawie art. 59 Statutu Rzymskiego, wysyłając zawiadomienie do Sądu Okręgowego w Warszawie lub w Krakowie w zależności od miejsca przylotu, aby premiera Netanjahu aresztować. Gdyby tego nie zrobił, złamałby umowę międzynarodową podpisaną przez Polskę. Złamałby również drugą umowę międzynarodową, czyli Traktat o Unii Europejskiej (TUE) w znanym nam art. 2 oraz w Preambule, które mówią o tym, że Unia opiera się na wartościach ,,państwa prawnego’’. Jeśli tak jest, to musielibyśmy działać zgodnie z przyjętymi umowami. Tym bardziej, że przewodzimy Unii Europejskiej i powinniśmy dawać przykład respektowania prawa, zwłaszcza międzynarodowego.
Gdyby, hipotetycznie, ukazała się wiadomość, że premier Netanjahu przyleci do Polski, to na podstawie artykułów 89 i 91 Statutu moglibyśmy się spodziewać Wniosku MTK do naszego rządu o aresztowanie i dostarczenie osoby poszukiwanej nakazem. Wtedy sytuacja naszego rządu na arenie międzynarodowej byłaby dramatyczna. To obecnie niezręczna sytuacja, ale od tego jest dyplomacja, aby nie dopuścić do takiej kompromitacji. Na szczęście dwa dni temu minister Dariusz Klimczak w TVP powiedział, że Polska jest odpowiedzialnym państwem UE i mam nadzieję, że tak zostanie.
Piszę to nie dlatego żeby wyśmiewać i krytykować, bo mnie to też boli jako obywatela, że nasz rząd popełnia poważne gafy międzynarodowe, ale piszę ku przestrodze, żeby nasza klasa polityczna miała na uwadze interes narodu i państwa oraz z większą przenikliwością wypowiadała się i podejmowała decyzje zwłaszcza w sprawach międzynarodowych. Zaś w sytuacji ,,faux pas’’ umiała się wycofać, przeprosić i podjąć nowe decyzje zgodne z naszym interesem. Oczywiście zawsze jest jakieś inne wyjście prawne z najtrudniejszej nawet sytuacji. Prawnicy naszego rządu jednak go nie przedstawili. Istnieje ekwilibrystyka prawna, która mogłaby pozwolić na usprawiedliwienie decyzji naszego rządu. To chwały nie przynosi, ale pozwala wyjść z twarzą.
Mówimy o sytuacji „gdyby” … Gdyby zatem premier Netanjahu przybył do Polski, a rząd musiałby wdrożyć art. 59 Statutu Rzymskiego popartego Wnioskiem MTK (art.89 Statutu) o aresztowanie, to jest wyjście z sytuacji, jeśli nie chce się aresztować osoby objętej nakazem aresztowania. Tylko taka akcja musiałaby być uzgodniona z osobą, na której ciąży nakaz aresztowania MTK oraz w porozumieniu z Izbą Przygotowawczą Trybunału. Istnieje prawna możliwość stwarzająca wyjątkowe okoliczności usprawiedliwiające tymczasowe zwolnienie oraz gwarancje zabezpieczające wypełnione przez państwo aresztujące (art. 59. p. 3-6). To jest mniej więcej to, co nasz rząd zamierzał, ale bez wcześniejszych uzgodnień. Tyle, że trzeba wziąć pod uwagę, że taka procedura byłaby bardzo upokarzająca dla premiera Izraela, na co on, jak mniemam, nigdy się nie zgodzi.
Immunitety ani inne przywileje państwowe i międzynarodowe nie stanowią przeszkody do wykonywania jurysdykcji Trybunału w stosunku do osoby poszukiwanej (art. 27, p. 2 Statutu), dlatego próby ułaskawienia są trudne. Możliwe prawnie jest też przedstawienie sprzeciwu wobec jurysdykcji Trybunału (art. 19. p. 2 (c) Statutu) np. powołując się na domniemanie niewinności (art. 66 Statutu), ale w naszym wypadku byłoby to działanie kuriozalne i ośmieszające.
Tak czy tak, zaproszenie dla premiera Izraela w tych okolicznościach to wielki kłopot prawny graniczący z poważnym protestem wielu państw świata i świadomym łamaniem prawa międzynarodowego. My nie możemy tego robić. Natomiast możliwość konsultacji w tej sprawie, który Statut dopuszcza (art. 97), dawno już minęła, a i tak byłaby trudna do realizacji. Zatem trzeba mierzyć siły na zamiary i dbać więcej o dobre imię swojego państwa i nie podlizywać się bezwstydnie innym nacjom, gdyż służalczość przedstawicielom rządu RP nie przystoi. Nasz rząd zamierzał wprowadzić pewien precedens w prawie międzynarodowym, niezwykle groźny i niebezpieczny. To smutne doświadczenie powinno być nauczką na przyszłość i ostrzeżeniem dla ludzi prawych, aby czuwali nad decyzjami naszych władz i natychmiast prostowali to, co nie da się pogodzić z naszym interesem narodowym i państwowym.
dr Marian Apostoł*
23 stycznia 2025 r.
* Urodzony w 1952 r. Studia ukończył na UJ. na kierunku historia i religioznawstwo. Później na Politechnice Krakowskiej – zarządzanie. Tytuł doktora uzyskał na Uniwersytecie Nauk Humanistycznych w Strasburgu, następnie studia prawnicze w Brukseli. Były pracownik Parlamentu Europejskiego. Nauczyciel akademicki. W 1997 roku był z rekomendacji AWS wojewodą krakowskim. W latach 1998 – 2002 pełnił funkcję radnego miasta Krakowa i przewodniczący komisji promocji miasta. Dyplomata, doradca polityczny.
Dodaj komentarz