Polska Jest Jedna Rafała Piecha to dla liberalno-lewicowego układu niegroźna heca, lecz dla Zjednoczonej Prawicy okazała się zabójcza. Dewocyjno-patriotyczna wersja Hołowni w czasie wyborów wypłynęła na prawicowe żerowisko. I wyłowiła z niego ponad 350 tys. głosów.
W demokracji walkę o władzę śledzimy za pośrednictwem mediów. Jest ona odkryta, choć często chroni ją kamuflaż propagandy, marketingu i niejawnych układów. By to wszystko zrozumieć, nie możemy więc koncentrować swej uwagi na słowach, bo programy i deklaracje trzeba konfrontować z faktami. Zjawiska, które obserwujemy, też nie są idealnie racjonalne, bo polityce towarzyszy sporo przypadkowości. To jedyny sposób, by zrozumieć fenomen listy nr 7, z której startowali kandydaci komitetu Polska Jest Jedna. Partia ta zdobyła ponad 1,6 proc. głosów. W warunkach, w których decydował każdy głos, jasne było, że utrata przez PiS, ale też Konfederację, choćby kilku punktów może zaważyć na tym, kto będzie rządził po wyborach. I to jest fakt najważniejszy.
Polska odmiana QAnon
Sprawcą okazał się Rafał Piech, prezydent Siemianowic Śląskich, miasta liczącego ponad 66 tys. mieszkańców, z budżetem przekraczającym 400 mln zł i będącego integralną częścią aglomeracji katowickiej. To istotne, bo miasta trwale odpłynęły do liberalno-lewicowego spektrum, dominują w nich PO i jej satelici. Tymczasem Piech stworzył bardzo niszową konkurencję dla Zjednoczonej Prawicy. Zrobił to człowiek, który wcześniej nie miał związków z żadną partią prawicową, a swoje bardzo manifestacyjne deklaracje religijne splótł z polityczną misją. Okazało się, że dewocyjne disco polo, podlane patriotycznym i antysystemowym sosem, przekonało ponad 350 tys. osób. Że technokratyczny przekaz, na którym skupiał się PiS w ostatnich latach, rozmijał się z oczekiwaniami pewnej części elektoratu.
Była posłanka Anna Siarkowska mówi, że poznała Piecha podczas rekolekcji. Przyznaje, że odpowiedział on na potrzeby elektoratu religijnego i sama była zaskoczona, że takie ugrupowanie jest w stanie zgromadzić na spotkaniach po kilkaset osób i zebrać podpisy pod listami. W PiS uważano, że to projekt zrodzony w środowiskach PO, by spowodować odpływ skrajnego elektoratu, a w Konfederacji, że to pisowska wydmuszka.
Przekaz i narracja Piecha śmierdzi na kilometr sztuczkami marketingowymi rodem z czasów sprzedawania garnków za 5 koła emerytom”
– napisał ktoś na konfederackim blogu. Trafił w sedno.
Polska Jest Jedna okazała się ugrupowaniem idealnym do kanalizacji zainteresowania pewnej konkretnej grupy wyborców. Ostatnie trzy lata były dla PiS trudnym czasem – pandemia koronawirusa, niepokoje społeczne, które wzbudziła, polaryzacja nastrojów wokół lockdownów, szczepień, ograniczeń; niezrozumiałe czasem decyzje wywoływały zrozumiałe lęki, napięcia związane z własnym zdrowiem i poczuciem utraty wolności osobistych. Do tego doszła wojna i jej gospodarcze i społeczne konsekwencje. Piech wypłynął na tych lękach, sprytnie wzmacniając je w duchu religijno-apokaliptycznym i tworząc partię powołanego przez Boga lidera, otoczonego tłumem kompletnie anonimowych i dość przypadkowych statystów, zapełniających mu listy wyborcze. Siłę w gruncie antypolityczną, niezdolną do wchodzenia w politykę układów, kompromisów i trudnych decyzji, będących zawsze wyborem mniejszego zła. Trochę przypomina to zaplecze Donalda Trumpa, a więc ruch QAnon, tropiący spiski światowej oligarchii chcącej przejąć kontrolę nad światem w celu ustanowienia Nowego Światowego Ładu.
Stań po stronie prawdy, a prawda cię wyzwoli
– mówi Piech, skupiając się raczej na wątkach niewygodnych dla PiS, krytykując lockdowny oraz politykę wobec Ukrainy. To był klucz do odebrania partii rządzącej części wyborców. On też wspomina o realizacji Nowego Światowego Ładu, lecz nigdy o Putinie. Ale już o prezydencie Ukrainy ostro i w duchu rosyjskiej propagandy.
Trwała wojna, a on w tym swoim zielonym sweterku jeździł po świecie i się lansował”
– atakował Piech. PiS oskarżał o zniszczenie rolnictwa i „doprowadzenie go do ruiny”.
Zesłany przez Boga
Rafał Piech wypłynął politycznie, próbując konsolidować wokół siebie środowiska sprzeciwiające się segregacji sanitarnej i polityce lockdownów w czasie pandemii. Swoją polityczną aktywność najpierw zainaugurował w formule ruchu społecznego Polska Jest Jedna. Wsparli go wtedy publicysta Jan Pospieszalski, posłanka Anna Maria Siarkowska czy dr Zbigniew Hałat. Co ciekawe, nie brał udziału w najgorętszych sporach na temat obowiązkowych szczepień i sam deklarował, że on i ludzie z jego ruchu są zaszczepiani. Zresztą jako prezydent chodził również w maseczce.
Gdy skończyła się pandemia, temat się wyczerpał, więc postanowił przekształcić ruch w partię. Właściwie znany w niej jest tylko on. Ludzie zaangażowani w lokalną politykę nie kojarzą regionalnych pełnomocników, tak samo jak nie rozpoznawali liderów jej list wyborczych. Piech nie został jednak zaproszony do audycji w Radiu Maryja i był świadomie wyciszany, choć na ostatniej prostej pojawił się obok niego Jan Łopuszański. Startował do Sejmu z Podhala, wycofując się ze Śląska. Tak się składa, że ostatni biorący mandat z tego okręgu przypadł Koalicji Obywatelskiej, a pierwszy niebiorący PiS.
Piech zyskał też osobliwe wsparcie np. dziennikarzy śledczych, nigdy wcześniej nie kojarzonych z maksymalistycznie patriotycznymi i konfesyjnymi inicjatywami, ale od dekady aktywnymi w tych środowiskach. Choćby Witolda Gadowskiego, który w swoich internetowych pogadankach namawiał katolicką publiczność do politycznego zaangażowania bez oglądania się na biskupów i księży.
Zbliżają się wybory samorządowe i odegramy w nich rolę”
– mówił, zachęcając do głosowania na Polska Jest Jedna. Z kolei Wojciech Sumliński w patetycznym tonie mówi o Piechu jak o mężu opatrznościowym, zesłanym przez Boga „człowieku zawierzenia”.
Pewni ludzie wzbudzają szczęśliwość, gdy znikają, a inni, gdy się pojawiają”
– stwierdził, relacjonując chwilę, gdy spotkał Piecha, dokładnie w czasie pandemii, kiedy wydawało się, że już gorzej być nie może. W tym samym tonie swoisty hołd Piechowi złożył Wojciech Olszański, znany jako „Jaszczur”. Sytuacja miała miejsce w Siemianowicach podczas Pikniku Kamrackiego w wrześniu 2021 r. Bluzgający na co dzień do kamery patostreamer wyrecytował Piechowi „Przesłanie Pana Cogito” Herberta, a przemawiał tak grzecznie jak wtedy, gdy zwracał się do ambasadorów Rosji lub Białorusi.
Od Niepokalanowa do Matyjaszczyka
Piech dobrze wygląda, żonaty, ojciec trojga dzieci, trener squasha, lubi biegać. Jest prezydentem Siemianowic Śląskich od 2014 r. Wcześniej pracował w Miejskim Przedsiębiorstwie Gospodarki Komunalnej w Katowicach. Wybory w mieście wygrywał w cuglach. Co ciekawe, zaczynał w lokalnych strukturach PO, startując bez powodzenia z jej listy w 2006 r. W 2015 r. zawierzył miasto Maryi w Niepokalanowie. Matce Boskiej przekazał nawet mosiężny klucz do grodu, mówiąc:
Ona jest menedżerem miasta, ona nim zarządza.”.
Narracja jest taka, że później w mieście miały zacząć dziać się „cuda”, za które uznał wyasfaltowanie 30 km dróg, rewitalizację parków i paru kamienic, remonty mieszkań oraz klatek schodowych, basenów czy ściągniecie inwestora do budowy nowoczesnej walcowni wyrobów stalowych. Jednak drogowe połączenie Siemianowic z Katowicami jest ciągle zakorkowane i tutaj cud się nie wydarzył. Sylwia Pawełczak, pełnomocnik finansowy partii, przekonuje jednak, że to Bóg posługuje się Piechą jako narzędziem:
Jest przykładem osoby, która jak mówi o wartościach, która jak mówi o Bogu, to się tego nie wstydzi. On tym nie manipuluje, on tym nie gra.
Piech występuje w otoczeniu licznych dewocjonaliów – figur, obrazów, ikon. Zanim został prezydentem, był nadzwyczajnym szafarzem Eucharystii, co katolikom z kręgów tradycyjnych daje pewnie sporo do myślenia.
W grudniu 2022 r. Interia opublikowała artykuł o siatce skupiającej prezydentów miast, w której był obecny również Piech. Samorządowcy głównie z PO i Lewicy wzajemne obsadzali się w radach nadzorczych spółek miejskich. Piech tłumaczył, że nie robi nic nielegalnego, jedynie został poproszony o to, by wesprzeć rady nadzorcze spółek, w których zasiada dzięki swojemu doświadczeniu. Jako wiceprzewodniczący rady nadzorczej w Przedsiębiorstwie Wodociągów i Kanalizacji w Zawierciu oraz członek rady nadzorczej Agencji Rozwoju Regionalnego w Częstochowie zarabia dziesiątki tysięcy złotych rocznie. Ostatnią posadę dostał dzięki lewicowemu prezydentowi Częstochowy Krzysztofowi Matyjaszczykowi. Czy w tym też maczała ręce Matka Boża w roli menedżera?
Źródło: Maciej Walaszczyk, Tygodnik Sieci 48/2023