Amerykańska Centralna Agencja Wywiadowcza uruchomiła właśnie kampanię na rzecz akceptacji „wszelkich” tożsamości płciowych i orientacji seksualnych w swoich szeregach. Propaganda LGBT dotarła do samego serca służb USA, czyli do Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA). Publicysta Jonathon Van Maren komentuje najnowszą kampanię zatytułowaną „Ludzie CIA”.
Konsekwentnie dokumentuję proces zrywu instytucji, jednej po drugiej, aby przyłączać się do rewolucji LGBT i choć byłem już dumny, że nic mnie nie zszokuje na tym krańcowym etapie naszej cywilizacji, to przyznam, że nie spodziewałem się, iż Centralna Agencja Wywiadowcza włączy się do tej gry. W sumie, czemu nie – w końcu różne gałęzie sił zbrojnych USA od jakiegoś czasu zmierzają w tym kierunku – ale CIA? Żarty same się piszą”
– czytamy na łamach LifeSiteNews.
„Jestem cispłciową kolorową kobietą”…
Van Maren zaczyna swoje omówienie odcinków nagranych przez pracowników CIA od delikatnego przypadku. Latynoska kobieta przechadza się korytarzem siedziby CIA i mówi:
Jestem kolorową kobietą. Jestem mamą. Jestem cispłciowym millenialsem, u którego zdiagnozowano zespół lęku uogólnionego. Jestem intersekcjonalna, ale moje istnienie nie polega na dopasowywaniu się do szufladek”.
Przekładając (w miarę możliwości poznawczych) na polski: cispłciowość (bycie cisgender) oznacza dopasowanie do swojej „płci biologicznej” – w tym punkcie zatem nagranie pokazuje, że osoby „binarne” również są tolerowane; natomiast pojęcie bycia intersekcjonalnym, rozwinięte w środowisku feministycznym, oznacza krzyżowanie się w człowieku różnych składowych tożsamości, z powodu których jest on wykluczany przez tradycyjne społeczeństwo.
Kobieta nie potępia zatem swojego heteroseksualizmu, lecz umieszcza go w nowych kategoriach pojęciowych, otwierając jednocześnie pole do wypowiedzi bohaterom kolejnych odcinków, gdy mówi: „Chcę, żebyś był sobą bez przeprosin, kimkolwiek jesteś”.
Tęczowa smycz na szyi dyrektora CIA
Inny pracownik opowiada o obawie, jaką miał przed rozpoczęciem pracy w agencji. Bał się mianowicie, że nie będzie mógł otwarcie mówić o swoim homoseksualizmie.
Wyobraźcie sobie moje zdziwienie, kiedy składałem przysięgę w CIA i zauważyłem tęczę na smyczy ówczesnego dyrektora [Johna] Brennana!”
– opowiada młody mężczyzna. Z jeszcze większą radością odkrył on, że za projekt tego gadżetu odpowiada pracownicza grupa badawcza o nazwie ANGEL.
Pamiętam, że byłem oszołomiony. Funkcjonariusze wszystkich szczebli ciężko pracują, aby każda osoba, bez względu na płeć, tożsamość płciową, rasę, niepełnosprawność czy orientację seksualną, mogła w pełni włączać się w codzienne obowiązki”
– dodaje.
Obecna akceptacja to za mało
Jak pisze Jonathon Van Maren, filmy te stały się tylko wodą na młyn lobbystów LGBT i gender, którzy – niezaspokojeni taką formą propagandy – zaczęli wypominać kierownictwu CIA przypadki „dyskryminacji” osób „niebinarnych” i nieheteronormatywnych w przeszłości.
Aktywiści LGBT kpią sobie z serii filmów za ignorowanie historii wykluczenia w agencji, po raz kolejny udowadniając, że nigdy, przenigdy nie będzie wystarczających ustępstw, by zaspokoić ich ruch”
– komentuje autor artykułu, mimochodem pod koniec wspominając krytykę konserwatystów, którzy przypominają, że osoby odpowiedzialne za bezpieczeństwo światowego mocarstwa powinny zajmować się swoimi zadaniami, a nie występować w roli „queerowych profesorów”.
Źródło: lifesitenews.com/DoRzeczy.pl