„Non possumus”! Potrzebne jest publiczne stanowisko prezydenta Republiki Litewskiej Gitanasa Nausėdy w sprawie antypolonizmu Arūnasa Valinskasa

Zastępca Naczelnego

Dziadek autora (trzeci od lewej) odznaczany odobiście przez śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego.

14 października, w telewizji Delfi TV, w programie „Rozmowa z Daivą Žeimytė-Bilienė”, były przewodniczący Sejmu Republiki Litewskiej, Arūnas Valinskas nawoływał do fizycznej rozprawy z litewskimi Polakami, którzy wspierają Akcję Wyborczą Polaków na Litwie-Związek Chrześcijańskich Rodzin. Mówiąc o Polakach i ich liderze Waldemarze Tomaszewskim, użył skandalicznych i pełnych nienawiści słów: „Takich na ogół powinno się rozstrzeliwać po jednym na rok, zaczynając od niego”. Jako wnuk żołnierza 6 Samodzielnej Brygady Armii Krajowej Ziemi Wileńskiej, kpt. rez. Fabiana Czyża, który został osobiście odznaczony Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski przez śp. Prezydenta RP prof. Lecha Kaczyńskiego, domagam się, aby w sprawie antypolonizmu litewskiego polityka jasne i publiczne stanowisko przedstawił prezydent Litwy, Gitanas Nausėda.

To o tyle istotne, że ojciec wybranego właśnie do Sejmu Republiki Litewskiej polityka litewskiej partii nacjonalistycznej, Arūnasa Valinskasa jr nadal brnie w swoje kłamstwa. – Uważam, że mord na dziesiątkach tysięcy Polaków usprawiedliwia sam W. Tomaszewski (…). Być może ten pan zapomniał, że w 1939 r., kiedy nazistowskie Niemcy i Związek Radziecki podzieliły strefy wpływów, kraje bałtyckie były okupowane, a ZSRR zaatakował Polskę i okupował aż 52 proc. jej ziem. A jeszcze polscy patrioci zamordowani w Katyniu  – brzmi nowe oświadczenie byłego przewodniczącego Sejmu Republiki Litewskiej.

Zatem krótko. W 1939 roku to Litwa we współpracy ze Związkiem Socjalistyznych Republik Sowieckich oderwała od II RP terytorium przedwojennego województwa wileńskiego. Jesienią 1939 roku litewscy nacjonaliści rozparcelowali zaścianek mojego pradziadka Władysława położony niedaleko Wilna. On sam z Syberii do PRL trafił dopiero w 1953 roku. Przypominam, że we wrześniu 1939 roku większość mieszkańców Wilna stanowili Polacy (według spisu z 9 grudnia 1931 Polacy stanowili 65,9% mieszkańców), którzy w czasie okupacji stali się ofiarami litewskich kolaborantów Niemiec. Warto dodać, że w Ponarach zamordowano ponad 20 tysięcy Polaków.

Jak pisał swego czasu Leszek Pietrzak na łamach „UWAŻAM RZE”  – kolaboracją zajmowali się również obywatele II RP innych narodowości.

(…)  Jesienią 1939 r. setki kresowych Żydów zaangażowały się w kampanię propagandową przed zaplanowanymi na 22 października sowieckimi wyborami do Zgromadzeń Narodowych Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi, które miały zadecydować o przyłączeniu tych terenów do Związku Sowieckiego. Zdecydowana większość ludności żydowskiej Kresów głosowała właśnie za ich przyłączeniem do Związku Sowieckiego. Porzucenie Polski i entuzjazm dla jej okupantów nie wyrażali jedynie komunizujący jeszcze przed wojną Żydzi. Nową optykę przyjmowali nader często przedstawiciele przedwojennej żydowskiej elity. Jakub Wygodski – w latach 1922–1930 poseł na Sejm RP i prezes gminy żydowskiej w Wilnie – już w październiku 1939 r. poparł likwidację przez Niemców i Sowietów państwa polskiego. Jasno wówczas deklarował, że „większość społeczeństwa żydowskiego wyraża zadowolenie, że do Wilna wkroczyli Litwini”. Wygodski szybko stał się z własnego wyboru obywatelem Litwy Jokūbasem Vygodskism. Podobne stanowisko zajął Icchak Giterman, pochodzący z Ukrainy, a w latach 1926–1939 dyrektor krajowego oddziału organizacji charytatywno-pomocowej American Joint Distribution Commitee (AJDC). Gdy po kampanii wrześniowej znalazł się w Wilnie, publicznie pochwalił zabór Wilna przez Litwinów i wystąpił o litewskie obywatelstwo. Jesienią 1939 r. co najmniej kilka tysięcy Żydów z Wileńszczyzny porzuciło Polskę, stając się obywatelami Litwy. Ale Żydzi równie chętnie przyjmowali obywatelstwo sowieckie, zostawali też funkcjonariuszami nowej sowieckiej administracji. Oczywiście, że nie cała, nawet nie większość społeczności żydowskiej, jaka zamieszkiwała przedwojenną Polskę, wyrażała radość z powodu jej upadku i entuzjazm dla jej okupantów (…)”.

– czytamy.

Fabian Czyż z 6 Wileńskiej Samodzielnej Brygady AK na ulicy w Wilnie, jesień 1944. Fot. archiwum autora.

Mój dziadek Fabian trafił ze swoim bratem na Syberię. Uciekł i włączył się do walki o Polskę w ramach 6 Samodzielnej Brygady AK Ziemi Wileńskiej. Brał on udział w operacji „Ostra Brama”. Jego stryjeczny brat Zenon Czyż, ps. „Hel” poległ w operacji wyzwolenia Wilna w 1944 roku i jest pochowany w kwaterze wojskowej na Rossie.

Latem 1941 roku niemieccy kolaboranci z „Vokiečių Saugumo policijos ir SD ypatingasis būrys” byli głównymi wykonawcami ludobójstwa w podwileńskich Ponarach, gdzie zamordowano blisko 100 tys. Polaków oraz obywateli II RP pochodzenia żydowskiego oraz Żydów z Litwy, Łotwy, Estonii oraz sowieckich jeńców wojennych. W 1944 powstały litewskie, kolaboracyjne oddziały gen. Povilasa Plechavičiusa – Lietuvos vietinė rinktinė (Litewski Korpus Lokalny), które walczyły na Wileńszczyźnie z Armią Krajową. Największa bitwa rozegrała się jednak w nocy z 13 na 14 maja 1944 roku w Murowanej Oszmiance i okolicach. Wzięły w niej udział 3, 8, 9, 12 i 13 brygady AK. W ciężkich walkach Litwini zostali rozbici. Zginęło 51 żołnierzy litewskich, a 170 dostało się do niewoli. Kolejnych 115 trafiło w ręce AK w Tołminowie. Jeńcy zostali rozebrani do bielizny i w trzech kolumnach skierowani do Jaszun, Wilna i Oszmiany. W swoich raportach dowództwo AK chwaliło się, że rozbiło wszystkie siedem batalionów LVR. Było w tym nieco przesady, ale faktem jest, że LVR poniósł klęskę, a na terenie pow. oszmiańskiego i wileńsko-trockiego Armia Krajowa przejęła kontrolę nad obszarami wiejskimi i leśnymi.

Zatem wbrew stosowanej szeroko poprawności politycznej, dzisiaj trwa starcie 2, 3 i 4 pokolenia żołnierzy Armii Krajowej, którzy pozostali na Litwie z 2, 3 i 4 pokoleniem niemieckich kolaborantów. Wezwanie Arūnasa Valinskasa do mordowania Polaków jest tutaj złą prognozą na przyszłość.

Wzajemne relacje powinny być oparte na prawdzie. Nawet ta trudna, nie jest powodem, aby wzywać do mordowania obywateli Litwy narodowości polskiej. Grób stryjecznego brata mojego dziadka, Zenona Czyża ps. „Hel” na Rossie, woła o szacunek dla ofiary walki z oboma okupantami. Nie ulega wątpliwości, że dla Polaków i Litwinów ocena polityki Niemiec i ZSRS od 1940 roku jest w zasadzie podobna. Oba narody poniosły wielkie straty osobowe i materialne. Niemniej nie wolno pozwolić, aby w stosunkach obustronnych lansować kłamstwa, pomówienia i nawoływanie do fizycznej eliminacji jakiejś mniejszości narodowej. Dlatego głos prezydenta Nausėdy powinien tutaj donośnie wybrzmieć – podobnie do słów jego oburzenia odnoście sytuacji, która ma miejsce na Białorusi, gdy władze fizycznie atakują swoich obywateli. Nierzadko również polskiej narodowości …

Paweł Czyż *

* były asystent posłów Konfederacji Polski Niepodległej II i III kadencji Sejmu RP, były przewodniczący Rady Krajowej Stowarzyszenia „Młodzi Konfederaci”. Dzisiaj rzecznik prasowy Zarządu Głównego Zjednoczenia Chrześcijańskich Rodzin.

Komentarze są zamknięte