Czy jest coś nienaturalnego lub złego w tym, że człowiek młodszy – bez względu na pełnioną funkcję czy piastowane stanowisko – przejawia szacunek do starszego, zwłaszcza jeżeli ten drugi jest dla niego od szeregu lat wielkim autorytetem?
Taka relacja zachodzi między Andrzejem Dudą a Jarosławem Kaczyńskim. I nie ma żadnego znaczenia, że jeden z nich jest obecnie Prezydentem RP, a drugi liderem obozu rządzącego oraz – co chętnie podkreślają jego wrogowie polityczni – tylko szeregowym posłem. Układ między nimi oparty jest bowiem nie na ich aktualnych pozycjach w strukturze społecznej, ale na sporej różnicy wieku i głębokim przekonaniu Dudy, że warto słuchać Kaczyńskiego, który ma znacznie większe od niego polityczne doświadczenie.
Wychowany w porządnym krakowskim domu obecny Prezydent RP słynie z tzw. kindersztuby, którą chętnie się dzisiaj wyśmiewa, ale dla mądrych ludzi nadal znamionuje ona klasę człowieka umiejącego taktownie i kulturalnie dać dowód swojego poważania dla osób traktowanych przezeń jako mistrzowie w różnych dziedzinach.
Jeżeli mój wywód kogoś nie przekonał, to niech sobie przypomni, w jaki sposób zachował się nowy papież Jan Paweł II, kiedy podczas Mszy Świętej inaugurującej jego pontyfikat hołd składał mu – razem z inrelacje, politykanymi kardynałami – starszy od niego Prymas Polski Stefan Wyszyński. A przecież Kościół rzymskokatolicki jest instytucją, w której bardzo przestrzega się zasad związanych z hierarchią.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju