Tytuł mówi w zasadzie wszystko. Telewizja określana mianem publicznej zawsze będzie sprzyjać aktualnej władzy państwowej.
Mam oczywiście na myśli polskie realia, aczkolwiek wydaje mi się, że wiele (może nawet większość) utrzymywanych przed podatników stacji telewizyjnych na całym świecie ma podobny charakter.
Kwestią smaku – by odwołać się do słynnego sformułowania Zbigniewa Herberta – jest natomiast to, w jaki sposób telewizja publiczna wykonuje swoją misję. Może podlizywać się rządowi i podawać informacje z ich określoną interpretacją, może zachowywać obiektywizm unikając taniej propagandy.
Zawsze będzie jednak krytykowana przez opozycję i uważana przez nią za tubę propagandową władzy.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju