Takie określenie przychodzi mi na myśl, kiedy oglądam kolejne przerażająco nieporadne występy medialne marzących o prezydenckim fotelu Roberta Biedronia, Krzysztofa Bosaka i Szymona Hołowni.
Nie mając nic ciekawego do zaproponowania Polakom koniecznie chcą się do nich nieustannie przymilać, co jest równie śmieszne jak żałosne, ponieważ żaden z nich nawet tego nie potrafi.
Kaskady żenady i lawiny głupoty towarzyszące publicznym występom tej trójki wzorcowych nieudaczników powinny wprawić w dobry humor Małgorzatę Kidawę-Błońską i Władysława Kosiniaka-Kamysza, którzy mogą uchodzić na jej tle za poważnych, odpowiedzialnych oraz wiedzących o co chodzi w walce o prezydenturę polityków, chociaż wcale przecież takimi nie są.
Jerzy Bukowski*
*Filozof, autor „Zarysu filozofii spotkania”, piłsudczyk, harcerz, publicysta, rzecznik Porozumienia Organizacji Kombatanckich i Niepodległościowych w Krakowie, przewodniczący Komitetu Opieki nad Kopcem Józefa Piłsudskiego w Krakowie, były reprezentant prasowy śp. pułkownika Ryszarda Kuklińskiego w Kraju
Żeby startować na Prezydenta Polski, trzeba odrobinę pokory…Kandydaci startujący liczą, że omamią Polki i Polaków, naszą młodzież kolejnymi sloganami powtarzanymi od lat, PiS to, PiS tamto, a lepiej już było, nie potrzeba +500, lepiej -1000 to lepsze dla naszego społeczeństwa, bo te -1000, pójdzie na +1000 właśnie dla tych z PO, PSL, SLD, Wiosna, Konfederacja i inna, nie zdiagnozowana nacja…