Paweł Czyż: Czy ZNP terroryzuje Polki i Polaków?

Zastępca Naczelnego

Miliony Polaków, w tym samotnych rodziców, ma w związku ze strajkiem Związku Nauczycielstwa Polskiego poważny problem, który dodatkowo przynosi im wymierne straty finansowe. Ile setek samotnych matek, które są zmuszone w godzinach swojej pracy do bezpośredniej opieki nad swoimi pociechami – w czasie gdy dzieci powinny być w szkole – utraci pracę? To dla lidera ZNP Sławomira Broniarza mało istotne. Warto zatem przypomnieć, że niedawno ZNP popierało rządy postkomunistów, a w czasach PRL dla złamania monopolu tego Związku powstała oświatowa „Solidarność”.

Zatem praktycznie, ZNP przez uparte domaganie się podwyżki w wysokości tysiąca złotych dla nauczycieli, realizuje program Koalicji Europejskiej, tj. program pod nazwą odsunąć od władzy Prawo i Sprawiedliwość! Koszty pośrednie – w postaci zaległości milionów dzieci w nauce, czy bezpośrednie – w postaci wspomnianych strat finansowych wywołanych koniecznością opieki nad swoimi pociechami przez Polaków … organizacja Sławomira Broniarza zamierza przerzucić na ofiary swojej „wojenki” z rządem Mateusza Morawieckiego i prezesem PiS Jarosławem Kaczyńskim.

Większość szkół prywatnych nie strajkuje. Organy władz terytorialnych wielu szkół są po ostatnich wyborach rządzone przez Koalicję Europejską. Dla przykładu. W Bielsku – Białej ostatnie wybory włodarza tego miasta wygrał przewodniczący powiatowej Platformy Obywatelskiej Jarosław Klimaszewski. Większość w radzie miasta stanowią radni KO, Niezależnych.BB (Janusza Okrzesika – byłego parlamentarzysty Unii Demokratycznej / Unii Wolności) oraz ugrupowania b. prezydenta miasta Jacka Krywulta. Tuż po zapowiedziach ZNP o tzw. „strajku szkolnym” … prezydent Klimaszewski ogłosił, że urzędnicy magistratu mogą przyjść do pracy ze swoimi pociechami. W tym samym czasie poparł w wyborach do Parlamentu Europejskiego obecną poseł na Sejm RP z KP PO-KO Mirosławę Nykiel. Zatem uwikłał tym samym bielski samorząd w politykę krajową bezpośrednio.

 

Związek Nauczycielstwa Polskiego nie ma bynajmniej chwalebnej przeszłości. Michał Wałach na łamach portalu PCh24.pl przypomniał jego ideowe podstawy:

(…) nie wszyscy polscy nauczyciele przed rokiem 1939 mieli lewicowe przekonania, to bez wątpienia problem rewolucyjnych sympatii istniał. Otwarty konflikt władz sanacyjnych i ZNP wybuchł na tym tle w drugiej połowie lat 30. XX wieku. To właśnie wtedy w „Płomyku” – gazecie wydawanej dla dzieci i młodzieży przez Związek – opublikowano teksty poświęcone Związkowi Sowieckiemu. Nie były to jednak materiały krytyczne wobec komunistycznego państwa totalitarnego. Osobą odpowiedzialną za numer była Wanda Wasilewska – polska, a potem sowiecka działaczka skrajnej lewicy, późniejsza deputowana do parlamentu ZSRR, zaangażowana w tworzenie podczas II wojny światowej stalinowskich instytucji dla Polski, która sama zgłosiła się do Armii Czerwonej. Tak! Taka osoba była wpływowym redaktorem gazety Związku Nauczycielstwa Polskiego.

„Na okładce dwie radosne dziewczynki podpisane: Dziewczęta sowieckie. W środku list pioniera sowieckiego uzasadniający tysiące ofiar wielkich inwestycji w ZSRS i szarada ze zręcznie wplecionym nazwiskiem sławnego komunisty, zmarłego wodza rewolucji – Włodzimierza Lenina. Tak wyglądał w marcu 1936 r. Płomyk, pismo dla dzieci wydawane przez Związek Nauczycielstwa Polskiego. Zawarte w nim treści, nagłośnione procesem sądowym, dołączyły do innych zarzutów i skłoniły władze do zawieszenia Zarządu Głównego ZNP” – pisze o ówczesnym kryzysie Michał Wenklar na łamach „Dziennika Polskiego”.

Numer „Płomyka” został skrytykowany przez krakowski „Ilustrowany Kurier Codzienny”. W odpowiedzi wydawca gazety Związku Nauczycielstwa Polskiego wytoczył „IKC-owi” proces. I przegrał. Sąd stwierdził między innymi, że „Płomyk” pokazuje Związek Sowiecki w „niezmiernie korzystnym świetle”, gdy tymczasem „o tym, że obraz taki nie jest zgodny z rzeczywistością nie trzeba mówić tym, którzy w przeciwieństwie do dzieci V i VII oddziałów Szkoły Powszechnej mogą choćby z codziennej prasy i innych źródeł czerpać wiadomości”. Wątpliwości w sprawie nie miał także Sąd Apelacyjny, który o głośnym numerze „Płomyka” pisał wprost: „Podejście do dzieci z takimi artykułami i fotografiami, jakie zamieszczone są w N. 25 Płomyka jest sączeniem jadu bolszewickiego, zatruwaniem dusz dziecięcych, a więc jest zbrodnią z punktu widzenia polskiej racji stanu”. Po latach zresztą sama Wasilewska przyznała, że „Ilustrowany Kurier Codzienny” „miał stuprocentową rację ze swojego punktu widzenia, bo to była bezczelna sowiecka propaganda”. Przy okazji w wywiadzie udzielonym już w latach 60. XX wieku komunistka wyraziła zdziwienie, że za ów numer „Płomyka” nikt nie trafił do więzienia (…)

Związek Nauczycielstwa Polskiego do tego stopnia stał się instytucją zideologizowaną, że Zarząd Główny ZNP wystosował nawet list do Józefa Stalina z okazji 70. urodzin sowieckiego dyktatora. Przywódca ZSRR jest w nim określany jako „drogi nauczyciel”, który poprowadził swój naród do zwycięstwa nad faszyzmem, dając Polsce możliwość „wstąpienia na szeroki socjalistyczny szlak”. Dalej czytamy, że imię Stalina to „symbol pokoju”, zaś on sam jest „Nauczycielem [z wielkiej litery!] naszych czasów”. To jednak nie koniec. „Szczęściem jest dla nas, nauczycieli polskich, że w trudnej pracy wychowawczej możemy czerpać w pełni niezawodne wskazania z wielkiego Twego życia i Twej twórczości naukowej” – czytamy w liście podpisanym przez Eustachego Kuroczkę (sekretarza generalnego ZNP) i Wojciecha Pokorę (prezesa ZNP). Dalej natrafiamy na zapewnienie, że dołożono sił, „by wychowywać nasze młode pokolenie w duchu najgłębszej przyjaźni z narodami Związku Radzieckiego i ofiarnej walki o pokój i socjalizm”.

Działacze oświatowej sekcji NSZZ „Solidarność”, którzy popierają nadal polityczną w gruncie rzeczy hucpę ZNP powinni być usunięci ze związku powstałego na kanwie buntu społecznego z lat 80-tych XX wieku. Dlaczego? Najdobitniej określił to znany podróżnik i satyryk Wojciech Cejrowski:

 

ZNP to jest komunistyczna organizacja z dawnych czasów, dlatego powstała alternatywnie Solidarność nauczycielska. ZNP to była kuźnia komunistycznych trepów”

– powiedział w rozmowie z prezesem Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich Krzysztofem Skowrońskim w 12. odcinku „Studia Dziki Zachód” w Radiu WNET komentując sprawę protestów nauczycieli i fiaska negocjacji z rządem.

Co zatem pozostaje milionom Polaków – ofiarom politycznej akcji ZNP? Moim zdaniem: składanie pozwów cywilnych przeciwko ZNP o zadośćuczynienie za stracone zarobki w czasie, gdy ich dzieci zamiast w szkołach zostały zmuszone do pozostania w domach, a ich rodzice nie zdołali zapewnić im opieki najbliższej rodziny. Rząd Mateusza Morawieckiego powinien natomiast zakończyć negocjacje z organizacją Sławomira Broniarza. Rozmowy te są bowiem jałowe i doprowadzić mogą do eskalowania żądań przez kolejne grupy zawodowe – szczególnie te zrzeszone w związkach zawodowych o komunistycznej przeszłości. Nauczycielom wmanipulowanym w hucpę ZNP przypominam: wykonywanie tego zawodu to służba, a nie biznes!

 

 

Paweł Czyż

REDAKTOR NACZELNY NGO

Komentarze są zamknięte