Sąd przyznał rację wójtowi, który chciał przenieść sekretarz na niższe stanowisko, m.in. po tym, gdy usiłowała sprawdzić, czy nie przywłaszczył dokumentów.
Przed Sądem Rejonowym w Puławach odbyła się sprawa z powództwa b. sekretarz przeciwko urzędowi gminy o odszkodowanie za nieuzasadnione wypowiedzenie warunków umowy o pracę.
Wójt w piśmie wypowiadającym sekretarz gminy warunki pracy i płacy podał szereg okoliczności, które – w ocenie samorządowca – wpłynęły na utratę zaufania do podwładnej oraz poczucie, że nie spełnia jego oczekiwań, jako sekretarz gminy i wykonuje nienależycie swoje obowiązki. Wójt zaproponował sekretarz zmianę stanowiska pracy na stanowisko ds. kadr i oświaty. Urzędniczka na piśmie oświadczyła jednak, że nie wyraża na to zgody.
Zdaniem sądu najistotniejszą przyczyną podjęcia przez wójta decyzji o przeniesieniu sekretarz na inne stanowisko był fakt, że obie strony utraciły do siebie zaufanie, o czym sekretarz wprost poinformowała swojego przełożonego.
Jak zauważył sąd, kiedy wójt poprosił urzędniczkę o przyniesienie do jego gabinetu akt osobowych wszystkich pracowników, sekretarz sporządziła pismo, w którym wystąpiła o wskazanie sposobu ich zabezpieczenia. Później, gdy wójt poprosił podwładną o zabranie akt z jego gabinetu, urzędniczka powiedziała szefowi, że mu nie ufa i prosi o powołanie komisji, która sprawdzi, czy wszystkie akta, w każdej teczce, są zgodne z wykazem dokumentów. Wtedy wójt zapytał sekretarz, jak wyobraża sobie dalszą współpracę, skoro mu nie ufa, a urzędniczka odpowiedziała, „że (takiej współpracy – red.) sobie nie wyobraża”.
Jak podkreślił sąd, oprócz tego, że urzędniczka wypowiedziała słowa o braku zaufania do swojego przełożonego, poprosiła o powołanie specjalnej komisji, czym jasno dała do zrozumienia, że nie ma pewności, czy wójt, w czasie gdy zapoznawał się z aktami, nie zabrał jakiegoś dokumentu. Takie zachowanie, zdaniem sądu, jest niedopuszczalne. Jak zaznaczono w uzasadnieniu orzeczenia, to wójt kieruje urzędem, odpowiada za wszystkie sprawy i ma oczywiste prawo, aby zapoznawać się z aktami osobowymi podwładnych.
„Jest to zwykłe prawo pracodawcy, zapoznać się z aktami osobowymi pracowników, tym bardziej iż wtedy wójt (…) pracował nad zmianą Regulaminu Organizacyjnego; natomiast nie było rolą powódki, aby zastanawiać się, po co wójtowi te akta osobowe i gdzie je będzie przechowywał, aby były bezpieczne” – czytamy w uzasadnieniu wyroku.
W ocenie sądu pismo, w którym sekretarz prosiła o podanie sposobu zabezpieczenia akt osobowych, stanowi jaskrawy przejaw braku zaufania do wójta, ale także i dyskredytowania jego osoby. Jak zaznaczono, jeśli pracownik niejako rozlicza przełożonego z tego, gdzie przechowuje on akta, wyraża tym samym przekonanie, że kierownik urzędu nie jest odpowiedzialnym człowiekiem.
kic/kurier samorządowy PAP
Sygn. akt IV P 199/16