Myszy narażone na kontakt ze składnikami dymu tytoniowego pozostałymi na dywanach, ubraniach czy meblach, są bardziej narażone na uszkodzenie wątroby i cukrzycę – informuje pismo „Clinical Science”.Dym papierosowy pozostawia na powierzchniach brunatną warstwę, stanowiącą mieszaninę toksyn. Wiele osób instynktownie nie znosi tego zjawiska i nie pozwala palić w swoich mieszkaniach czy samochodach (tak było na przykład z aktorką Mae West, która o zdrowie dbała nie mniej, niż o piękne tapicerowane meble). Usuniecie śladów dymu za pomocą środków czyszczących jest trudne, a nawet niemożliwe.
Aby zbadać zdrowotne skutki kontaktu z zanieczyszczonymi dymem meblami i tkaninami, Manuela Martins-Green z University of California w Riverside wystawiła zasłony, tapicerkę i dywany na działanie dymu w stężeniu odpowiadającym stwierdzonemu przez US Environmental Protection Agency w domach osób palących.
Przez pół roku z tak przygotowanymi próbkami tkanin miał kontakt zamknięte w klatkach myszy. W różnych odstępach czasu badaczka pobierała próbki ich mózgu, wątroby i krwi.
Po miesiącu we krwi i wątrobie badanych myszy stwierdzono o 50 proc. więcej cząsteczek związanych ze stanem zapalnym, niż w grupie kontrolnej. Po dwóch miesiącach zaobserwowano więcej uszkodzeń komórek mózgu i wątroby. Po czterech miesiącach poziom kortyzolu wzrósł o 45 proc. w porównaniu z grupą kontrolną.
Wysoki poziom kortyzolu ma związek z przybieraniem na wadze i osłabieniem układu odpornościowego. Zarówno poziom glukozy, jak i insuliny wzrosły w spoczynku o 30 proc. , co wskazywało na zwiększone ryzyko cukrzycy. Wzrost ten był jeszcze wyraźniejszy po sześciu miesiącach.
Jak zastrzegają eksperci, wyników badań na myszach nie można bezpośrednio przenosić na ludzi. Z drugiej strony trudno przypuszczać, by kontakt z trującymi składnikami dymu był dla ludzkiego zdrowia korzystny. Zdaniem Martins-Green problem dotyczy na przykład rodziców, którzy palą w domu pod nieobecność dzieci lub palą na zewnątrz (przesiąknięte dymem ubrania, zwłaszcza bawełniane także mogą szkodzić). Jak ustalił wcześniej Jonathan Winickoff z Massachusetts General Hospital, dzieci oddychają szybciej, niż dorośli, i są w bliższym kontakcie z powierzchniami nasiąkniętymi dymem, toteż przyjęta przez nie efektywna dawka toksyn może być nawet 20 razy wyższa, niż w przypadku dorosłych. (PAP)
pmw/ zan/
oprac wiktor sobierajski