Realizacja zadań powierzonych przez gminę. Notoryczna pomoc bezdomnym zwierzętom w postaci znalezienia domu, czy też transportu do osób chcących je zaadoptować. W końcu dobre serce, o którym niejednokrotnie można było się przekonać. Jednak to, co jednym wydaje się dobre i szlachetne, innym może przeszkadzać. Tak właśnie stało się w omawianej historii, w której uczyniono wszystko, by zniszczyć zarówno firmę, jak i życie kobiety niosącej pomoc. Dlaczego? Bo przecież konkurencji należy się pozbywać, a jak wiadomo – w biznesie nie ma sentymentów.Urszula Konstata – Kurowska, prezes Łukowskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt, przez kilka lat skutecznie wykonywała zadania zlecone przez gminę Łuków, jak również inne okoliczne gminy. Przedmiotem zadań była szeroko pojęta pomoc bezdomnym zwierzętom, czy też opieka na ich tułaczym losem. Taki stan rzeczy utrzymywał się przez kilka lat, a co więcej był popierany i niezwykle szanowany przez okoliczną społeczność. I pewnie taka sytuacja trwałaby nadal, gdyby nie fakt, że spotkała się z ogromną – nazwijmy to delikatnie – niechęcią jednej, ale za to jakiej osoby. Chodzi o Panią Katarzynę Ł., notabene asystentkę społeczną posła PO Pawła S., która prowadzi Fundację na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt „Mondo Cane”. Powodem owego zatargu był fakt, że Pani Urszula oferowała znacznie niższe ceny za swe usługi niż jej konkurentka. A wszystko zaczęło się od rozsyłania do okolicznych gmin przez Pana Posła S. pism, których treść szykanowała zarówno kobietę, jak i jej fundację. Dlatego też, gdy główna zainteresowana dowiedziała się o tym fakcie postanowiła interweniować, a widząc jako jedyny numer kontaktowy na owym piśmie do Pani Katarzyny, po prostu zadzwoniła, lecz wtedy usłyszała: „albo zwiększysz stawkę za opiekę nad jednym zwierzakiem z 300 zł do 3.000 zł, a pozostała kwota będzie wspierać Fundację, albo Cię zniszczę”. Wbrew wszelkim przypuszczeniom przytoczona powyżej groźba miała zdecydowanie gorsze skutki, niż można śnić w najgorszych koszmarach. Właśnie ta „niewielka” z pozoru iskierka doprowadziła do rozpalenia niewyobrażalnego pożaru, który niestety, ale trwa do dziś i przybrał postać częstych kontroli NIK, procesów, skazania za rzekome przywłaszczenie środków TPZ, czy też kolejne prześladowania kobiety.
Kilka istotnych faktów
Zacznijmy od tego, że warto wyjaśnić, dlaczego to Urszula Konstanta-Kurowska dostaje zlecenia od gminy Łuków, która jest położona w województwie lubelskim. Otóż dlatego, że psom, które są odławiane z ulicy, zgodnie z ustawą o ochronie zwierząt to właśnie gmina jest zobowiązane zapewnić należytą opiekę, czy też znaleźć miejsce w schronisku dla zwierząt, a w konsekwencji rozwiązywać problem bezdomności zwierząt na swoim obszarze. Tymczasem do wspomnianej już Fundacji „Mondo Cane”, której nie spodobał się fakt współpracy Fundacji Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt z gminą, dołączyły także inne stowarzyszenia. A mianowicie chodzi o fundację Viva, Pogotowie dla Zwierząt prowadzone przez Grzegorza B., Pro Animals i Temidę Pani Iwony R., czy tez Straż Ochrony Zwierząt Lublin reprezentowaną przez m.in. Izabelę A.-B. Trzeba przyznać, że jest to już dość spora grupa podmiotów, które wspólnie mogą wiele zdziałać. I tak też się dzieję, o czym kilka słów poniżej.
Mechanizm działania zawsze ten sam
Jak nie trudno się domyśleć, wymienione w poprzednim akapicie fundacje wzajemnie mocno się popierają. I nie będzie to żadnym wyolbrzymieniem, gdy pozwolę sobie porównać to do zorganizowanej grupy przestępczej, w której mechanizm działania jest zawsze ten sam. Mianowicie działania rozpoczyna kontrola NIKu, której przyświeca jeden cel: fundacja poddawana sprawdzeniu „ma zniknąć z powierzchni ziemi”. I nie jest to moja parafraza, lecz dokładny cytat słów pracownika NIK. Następnym krokiem jest negatywne wystąpienie pokontrolne, które w rezultacie przyczynia się do szerzenia nieprzychylnego zdania w kontekście działalności stowarzyszenia, a co za tym idzie oburzenia opinii publicznej. Do tego dochodzi aktywność w mediach, które emitują reportaże wypełnione po brzegi fałszywymi informacjami, czy wielokrotne najścia na prywatne mieszkania oraz posesje w celu obrażania osób, które pomagają zwierzętom. Efektem końcowym ma być ich prezentacja w jak najgorszym świetle.
Eliminacja konkurencji
Po zastosowaniu opisanego powyżej mechanizmu, przychodzi czas na kolejny – nieco niecodzienny – krok. Otóż, pomimo obrania jednego – wydawałoby się wspólnego – celu, omawiana „grupa przestępcza” eliminuje się nawzajem, stosując do tego przeróżne taktyki. Zaliczają się do nich wielotorowe kontrolę, kilkukrotne w ciągu roku przesyłanie zapytań o udzielenie informacji publicznej, która to jest potrzebna w jednym celu – tj. zbadania rynku i uzyskania informacji, która gmina przeznacza większe sumy pieniędzy na opiekę nad bezdomnymi zwierzętami. Dodatkowo, tak popularne i dość proste w realizacji w dzisiejszym świecie napastowanie i oczernianie na profilach społecznościowych, typu np. Facebook. Listę stosowanych taktyk uzupełniają również skargi od osób prywatnych, których prawa niejednokrotnie były łamane. Mam tutaj na myśli kradzież, przede wszystkim rasowych zwierząt z tzw. pseudo-hodowli, które pod pozorem nieprawidłowych warunków życia oraz zakłócania miru domowego, zostawały sprzedawane po za granicę naszego kraju, czyli najczęściej do Belgii bądź Niemiec.
Pamiętny list
23.11.2011r. Poseł Paweł S. wysłał do Wójta Gminy Łomazy listę pytań z prośbą o udzielenie na nie jak najszybszej odpowiedzi. Swe pytania, a zarazem ogólny pomysł wysłania listu argumentował uzasadnionym podejrzeniem o to, że na ternie całej gminy oraz miasta Łuków, odbywa się masowa eksterminacja zwierząt bezdomnych, które rzekomo są odławiane za społeczne pieniądze. Dodatkowo, poprosił on o weryfikację współpracy gminy z ŁTPZ oraz przesłanie kopii zawartych umów. Co więcej, Pan S. pokusił się również o stwierdzenie, że brak weryfikacji danych zawartych w umowach mógłby przyczynić się niezgodnego ze stanem faktycznym ich zawierania, a co za tym idzie celowego wprowadzania w błąd urzędu. Należy docenić twórczość i kreatywność w pracy przy tym pamiętnym liście. Jednak nie trzeba chyba dodawać, skąd w głowie Pana Posła zrodził się tak znakomity pomysł, który natychmiast, nie tracąc czasu, przeobraził w działanie.
Niewiarygodne nękanie pod urzędniczym przyzwoleniem
Jak łatwo wywnioskować z powyższych informacji, działalność Katarzyny Ś.-Ł., jak i innych stowarzyszeń swym funkcjonowaniem przypomina pewnego rodzaju system mafijny, w który jest zamieszane zdecydowanie więcej osób, niż mogłoby się wydawać. Co gorsza, wspomniane osoby nierzadko piastują funkcję urzędników państwowych, a z ochroną zwierząt mają niewiele wspólnego. Jednak, czy to jest argument, lub choćby impuls do poddania w wątpliwość obecnego stanu rzeczy? Dla owych osób zdecydowanie nie, ponieważ to jest biznes, a jak wiadomo tam liczy się wyłącznie zarobek. Urszula Konstanta – Kurowska przez kilka lat jest niezmiennie nękana przez stworzony w Łukowie system, do czego dochodzą szantaże oraz groźby. Z kolei wieloletnie pomaganie zwierzętom kompletnie nie jest brane pod uwagę przez jakikolwiek czy to Urząd, czy Sąd, przed którymi kobiecie przyszło stanąć.
Spojrzenie od strony formalnej
Aby wszystko było jasne i przejrzyste, poniżej kilka istotnych faktów z procesowego – można by rzec – życia Pani Urszuli, które jej zgotowano.
07.2015r. Prokuratura Rejonowa w Łukowie wszczęła śledztwo, w którym oskarżono kobietę o niekorzystne rozporządzanie mieniem swojego towarzystwa w wysokości 738 577,30zł, czego celem miało być rzekome osiągnięcie korzyści majątkowej.
Kolejny zarzutem pod adresem Pani Konstanty-Kurowskiej był ten, mówiący o uśmiercaniu bezdomnych psów i znęcaniu się nad nimi.
W tym miejscu należy podkreślić, że ostatecznie po pierwsze, śledztwo prokuratorskie zostało umorzone, a po drugie Wydział Kryminalny Komendy Powiatowej Policji w Łukowie w piśmie z 26.03.2014r. jasno podkreślił, że Łukowskie Towarzystwo Przyjaciół Zwierząt nie zajmowało się oraz nie miało nic wspólnego ani z uśmiercaniem, ani też znęcaniem się nad zwierzętami – wręcz przeciwnie.
Tymczasem, kolejne pomówienia wystosowane przez Fundację na Rzecz Ochrony Praw Zwierząt Mondo Cane, a tym samym prezes tejże fundacji, doprowadziły sprawę na wokandę sądową. Natomiast i w tym wypadku Sąd Rejonowy w Łukowie II Wydział Karny 14.06.2016r. umorzył postępowanie karne, odrzucając rzekome przypisanie winy Pani Urszuli, która miałaby doprowadzać do niekorzystnego rozporządzenia mieniem.
Jak łatwo się domyśleć to nie był koniec, ponieważ Pani Ś.-Ł. nie dała za wygraną i chcąc dotrzymać swego słowa i doszczętnie zniszczyć życie konkurentki, podjęła się kolejnych sądowych działań na szkodę kobiety. Co wiązało się z dalszymi etapami, takimi jak dostarczanie dowodów oraz zeznania świadków na wniosek Pani Katarzyny.
Dodatkowo, przeciwko kobiecie został wystosowany akt oskarżenia 22.08.2013r. o składanie nierzetelnych danych w zeznaniu CIT-8 za 2011, przez co miała narazić Skarb Państwa na stratę 25 068zł, co również mijało się z prawdą.
Zapewne nie muszę chyba dodawać, że to tylko niektóre z sytuacji, które miały miejsce w życiu Pani Urszuli po tym, jak kobieta nie wykazała najmniejszego zainteresowania nazwijmy to „ofertą” prezes Fundacji Mondo Cane.
Dramatyczne konsekwencje
Powody takiego, a nie innego postępowania znamy. Mechanizm działania – również. Czas więc na konsekwencje, które stały się nieodłącznym elementem omawianej historii. Po latach nękania, prowadzenia batalii, a w rezultacie zniszczenia stowarzyszenia, prezes Łukowskiego Towarzystwa Przyjaciół Zwierząt, nie poddała się, lecz w 2013r. postanowiła założyć firmę pod nazwą DASH, aby nadal móc wykonywać zlecenia gmin, a w konsekwencji pomagać zwierzętom. Jednak z uwagi na zły stan zdrowia kobiety, oraz przeznaczanie wszystkich zarobionych pieniędzy po pierwsze na zwierzęta, a po drugie na prawników, którzy reprezentowali ją i pomagali oczyścić się z zarzutów, doprowadziła się do zadłużenia w ZUSie na ponad 40 000zł. To jednak nie koniec problemów, a dopiero ich początek. Bowiem ponadto, Pani Konstanta-Kurowska ma ponad 90 000 złotych do zapłaty w Urzędzie Skarbowym w Łukowie, tytułem podatku dochodowego od obrotu Stowarzyszenia. Co więcej, za każdy rok 2010-2012, poszkodowana dostała grzywnę w wysokości 5 000 zł. zasądzoną przez Sad Rejonowy.
Jednym słowem groźba konkurentki została spełniona, bo jak inaczej można nazwać powyżej wymienione skutki, jeśli nie całkowitym zniszczeniem zarówno życia zawodowego, jak i osobistego kobiety? Uznajmy to za pytanie retoryczne. Tym bardziej, że niezwykle podobnie przedstawia się sytuacja w ewentualnym podnoszeniu jakichkolwiek argumentów, które ostatecznie i tak niczego nie zmienią. Przecież biznes jest wyłącznie dla wytrwałych, co niekoniecznie jest zawsze tożsame ze słowem uczciwy.
Mirela Krzyżak
Maciej Lisowski
Fundacja LEX NOSTRA
oprac. W.S