W niecałe trzy lata Komisja Nadzoru Finansowego doprowadziła do zamknięcia lub przejęcia przez banki sześciu niewypłacalnych SKOK-ów, a w sześciu kasach wprowadzono zarządy komisaryczne, aby spróbować uratować depozyty ich klientów. Oto rozmiar finansowego bagna, z którego zawczasu ewakuował się senator Grzegorz Bierecki (na zdjęciu).Właśnie bankrutuje kolejna Spółdzielcza Kasa Oszczędnościowo-Kredytowa. Tym razem to Kujawiak z Włocławka mający prawie 18 tys. członków. Większość to szczęśliwcy, którym Bankowy Fundusz Gwarancyjny zwróci lokaty do wysokości ok. 420 tys. zł. ale będą też tacy, którzy stracą znaczne kwoty. Powód upadku? W tym roku Kujawiak miał już 15 mln złotych na minusie, ale ujawnione przez zarządcę komisarycznego wcześniejsze straty sięgały 76,8 mln złotych. Jednocześnie bankrutowi nie chciała pomóc Kasa Krajowa SKOK, również banki nie były zainteresowane jego przejęciem.
Kłopoty 12 kas
Od momentu, gdy w 2013 roku finansowemu imperium SKOK-ów zaczęli przyglądać się księgowi Komisji Nadzoru Finansowego, wychodzi na jaw, że system kas to kolos na glinianych nogach. Wcześniej kasy nie podlegały nadzorowi podobnemu, jak to ma miejsce w przypadku banków. Zmieniła to uchwalona za czasów rządów PO ustawa. Efekty nadzoru prowadzonego przez niespełna trzy lata są piorunujące.
W lipcu 2014 ogłoszono koniec działalności SKOK Wspólnota który „wypracował” 150 mln strat. Miesiąc później na wniosek KNF kasa Święty Jan z Kęt została przejęta przez Alior Bank. Podobny los spotkał w grudniu 2014 roku kasę SKOK Kopernik – upadającą firmę przejął bank Pekao SA. Po głośnej aferze 12 grudnia 2014 zawieszono działalność SKOK Wołomin – do dziś nie wiadomo, gdzie podziały się 2 mld zł udzielonych kredytów na podstawione osoby. Zaś w czerwcu 2015 SKOK Wesoła musiał być przejęty przez Pekao SA. Oznacza to, że razem z Kujawiakiem sześć kas dokonało żywota. To nie wszystko, bo do kolejnych sześciu instytucji KNF wprowadził zarządcę komisarycznego, który ma wyprowadzić biznes na prostą.
Antybanki
SKOK-i miały być polską alternatywą dla złych, pazernych i chciwych banków. Niczym ich zacny patron Franciszek Stefczyk, który walczył z lichwą na galicyjskiej wsi, kasy miały oferować członkom tanie kredyty i uczciwe lokaty, na przekór branży bankowej zdominowanej przez sektor zagraniczny. 49 działających w Polsce SKOK-ów ma ponad 2 mln klientów i aktywa warte niecałe 13 mld. Na naiwnym patriotyzmie finansowym swój polityczny kapitał zbił senator PiS Grzegorz Bierecki, przed laty szef Kasy Krajowej SKOK i wciąż zarządzający kilkunastoma spółkami związanymi z systemem SKOK-ów.
Co ciekawe, Bierecki zrezygnował z funkcji szefa Kasy Krajowej 8 października 2012 r., na trzy tygodnie przed wejściem w życie ustawy oddającej kasy oszczędnościowo-kredytowe pod kuratelę Komisji Nadzoru Finansowego. Jak powiedział dziennikarzowi magazynu Forbes, „nie widział się w tym”, więc zrezygnował z funkcji prezesa zarządu. Spodziewał się, że między nim a powołanym przez Donalda Tuska szefem KNF mogłoby niepotrzebnie iskrzyć.
Trzeba przyznać, że była to świetna wymówka. Teraz nie musi odpowiadać na kłopotliwe pytania, czy czuje się odpowiedzialny za kłopoty członków kas. Chociażby takich jak bohater naTemat, który w momencie upadku SKOK Wołomin miał 4 mln na koncie.
Z raportu o powiązaniach kapitałowych SKOK opublikowanego przez KNF wyłania się obraz słabo zarządzanych instytucji, które wciąż dają nieźle zarobić senatorowi. Gdyby włączyć go do medialnych rankingów najlepiej zarabiających prezesów banków czy menedżerów, zająłby czołową lokatę. Z 4 milionami rocznego dochodu (dane z oświadczenia majątkowego) Bierecki znalazłby się obok Richarda Gaskina, prezesa banku BPH, a za Luigi Lovaglio, prezesem-milionerem z Pekao SA. Wspomniane banki przynoszą jednak setki milionów zysków. Kasy SKOK mają na 30 września 653 mln złotych strat.
Lista spółek, niektóre współpracują ze SKOK-ami, w których zarabia senator.
– Kiedy nadzór nad spółdzielczymi kasami oszczędnościowo-kredytowymi sprawowała Kasa Krajowa SKOK, żadna z kas nie zbankrutowała – odbija piłeczkę Bierecki. Dodaje, że sam informował KNF o zidentyfikowaniu zagrożeń dla stabilności systemu SKOK.
Tylko tyle, bo dziś bohaterowie kas dorabiają do ich upadku wątek spisku banków i PO przeciwko jednej z nielicznych polskich instytucji finansowych. Tygodnik „wSieci” porównywał Grzegorza Biereckiego do Romana Kluski, przedsiębiorcy niszczonego przez mafie urzędników. Sporo na wyrost. Tak naprawdę KNF zarzuca kasom tak proste błędy, jak na przykład ryzykowne szafowanie kredytami. Ponad 2,8 mld złotych to wartość kredytów, których klienci SKOK nie chcą już spłacać. Podczas sejmowej debaty o SKOK-ach szef KNF Wojciech Jakubiak mówił, że 27 kas wymaga restrukturyzacji, a tylko 8 kas realizuje program naprawczy, rekomendowany przez KNF. Na koniec marca ubiegłego roku, dodał, w 30 kasach (na 50) wykazano wynik ujemny. Według Jakubiaka mimo podejmowanych działań naprawczych, „nie jest lepiej, jest cały czas źle”, bo „depozyty są po prostu przejadane”.
W jednym z tekstów Bierecki opowiada, jak przeciw niemu montowane są prowokacje. Wychodzi z biura. Mija sędziwego pana podpierającego się drewnianą laską, który nagle uderza go poniżej pasa. Starzec przechodzi dalej, prezes zwija się z bólu. Po drugiej stronie ulicy stoi patrol policji, a sto metrów dalej kilku paparazzich gotowych do akcji. Wszyscy czekają na odwet wściekłego Biereckiego. Ale ten zaciska zęby, wsiada do taksówki i odjeżdża.
Za www.natemat.pl
Napisz do autora: [email protected]