Bieg Niezłomnych: – Można sprawdzić swój charakter – mówi uczestnik ubiegłorocznego biegu Jacek Sobas

Autor Obywatelski

Jacek Sobas na drugim stopniu podium III Biegu Niezłomnych – Pamięci Żołnierzy Wyklętych w Sobótce.

– W Biegu Niezłomnych można sprawdzić swój charakter – mówi Jacek Sobas zawodnik z Kędzierzyna-Koźla, z którym rozmawialiśmy podczas Biegu Koziołków w Kędzierzynie-Koźlu i  który po raz kolejny wybiera się na bieg, który jak sam mówi „nie jest nudny”. Zapowiada także, że jak już raz znalazł się „na pudle”, nie zamierza go opuścić.Wiktor Sobierajski: – Nie jest łatwo umówić się z Tobą na rozmowę. Jesteś osobą niezwykle „zabieganą” Dosłownie i w przenośni.
Jacek Sobas: – Hahahah. No trochę zabiegany jestem. Trenuję siebie, innych w swoim teamie. Ponadto doradzam w sklepie runnersclub.pl we Wrocławiu. Czyli ciągłe bieganie.
W.S: – Do niedawna byłeś mieszkańcem Kędzierzyna-Koźla. Teraz właściwie na stałe mieszkasz we Wrocławiu?
J.S: – Dokładnie. Od 4 lat więcej przebywam we Wrocławiu i chyba już tutaj zostanę na stałe. Kobieta, zawodnicy i sklep. Sam widzisz…
W.S: – Skąd u Ciebie wzięła się pasja do biegania? Kto ją w Tobie zaszczepił?
J.S: – Pierwszy raz na zawody w 1997 roku zabrała mnie moja nauczycielka W-Fu, pani Wioletta Bernat ze Publicznej Szkoły Podstawowej nr 19 w Kędzierzynie-Koźlu. Później trafiłem do trenera Janusza Bułkowskiego i on sprawił, że pokochałem ten sport. I tak to trwa do dzisiaj.
W.S: – Dlaczego bieganie, a nie na przykład pływanie czy jazda na rolkach?
J.S: – Pływam za słabo… W sportach zespołowych za dużo zależy od formy kolegów. W bieganiu wszystko zależy ode mnie. Sam decyduję o tym jak rozegram bieg i w razie porażki ponoszę za wszystko pełną odpowiedzialność.
W.S: – Wsłuchując się w opinie biegających w Kędzierzynie-Koźlu, dało się słyszeć, że na pewno Bieg Koziołków wygra Sobas, Jacek Sobas?
J.S: – Trochę tak… Niektórzy powoli traktują mnie jak wyczynowca. I myślą, że na luzie wygram.

Jacek Sobas (z prawej) na trasie biegu.

A w sporcie nie ma nic pewnego. Za nudno by było, gdybym zawsze wygrywał. Zwycięstwo by nie smakowało tak pięknie.
W.S: – Czwarte miejsce to fakt braku formy, zmęczenia czy….
J.S: – Zmęczenie, bo forma jest. 14 maja byłem trzeci w Maratonie Opolskim, gdzie przegrałem tylko z zawodnikiem z Kenii i Ukrainy. Tydzień później sztafeta 24 godzinna w Rawiczu i tam też trzeba było się nabiegać. Dlatego po prostu nie byłem wypoczęty „na koziołkach”. W tym roku po prostu ten bieg nie był priorytetem. Zaliczyłem 7-mą edycję i mam na razie wszystkie od początku imprezy!
W.S: – Sporo startujesz także poza Opolszczyzną. Ostatni raz widzieliśmy się 23 sierpnia 2016 roku w Sobótce na Biegu Niezłomnych. Zająłeś tam drugie miejsce?
J.S: – Dużo startów zaliczam na Dolnym Śląsku. I dosyć często w Sobótce, która jest bardzo blisko Wrocławia a odbywa się tam mnóstwo imprez. Zgadza się, byłem tam drugi.
W.S: – Jak byś scharakteryzował trasę tego biegu? Mówiono mi, że mimo, iż jest to tylko bieg na 10 km, nie jest on łatwy?
J.S: – Jest to jedna z najtrudniejszych dziesiątek w jakiej brałem udział. Pierwsze 4 km są cały czas pod górkę. Potem bardzo szybkie, ale też technicznie trudne zbiegi. Na 9 kilometrze znowu mocny podbieg i wreszcie meta. Byłem naprawdę wykończony na mecie. Dawno tak nie szukałem wzrokiem mety jak na tym biegu. Zwykłe asfaltowe dyszki są dużo łatwiejsze i nudne. A tutaj ciągle coś się działo.

W.S: – Dlaczego pobiegłeś w tym biegu w tamtym roku. Przecież nie ma w nim nagród finansowych? Co takiego fajnego jest w tej imprezie, że za każdym razem wzięło w niej udział pond tysiąc osób?
J.S: – Chyba klimat i trudna trasa przyciąga. Organizacja jest na  dobrym poziomie. A pieniądze? Nie jestem wyczynowcem i mam pracę. Dlatego nie są one najważniejszym czynnikiem doboru startów.
W.S: – Kamil Makoś zwycięzca III Biegu Niezłomnych przebiegł trasę w 35min, 37sek. Tobie zajęło to 36 min i 10sek. Złamiesz w tym roku granicę 36 minut?
J.S: – W tamtym roku byłem zmęczony po Letnim Biegu Piastów gdzie byłem drugi na dystansie 50 km. W tym roku będę „świeży”.
W.S: – Jakie są Twoje rekordy życiowe na 5, 10 km, w półmaratonie i maratonie?
J.S: – Życiówki są średnie, ponieważ rzadko biegam na wynik. Przeważnie wolę biegi trudne technicznie, gdzie nie da się robić życiówek. 5 km – 5:41, 10 km – 32:00, 42 km195 m – 2:40:56.
W.S: – Z tego co wiem w tym roku także wybierasz się do Sobótki na Bieg Niezłomnych. Liczę na to, że wzorem roku poprzedniego, zaprosisz na ten bieg swoich kolegów i koleżanki z klubu biegowego Koziołek Kędzierzyn-Koźle i grupy biegowej SOBAS TEAM?
J.S: – Wybieram się na 100%! „Koziołki” może przyjadą, ale na 100% zabiorę wszystkich ze swojej grupy biegowej SobasTeam!!!
W.S: – Mogę obiecać, że wygrać nie będzie łatwo, bowiem w biegu tym startują także żołnierze w służbie czynnej a także spora rzesza biegaczy z całej Polski, którzy tak jak ty, mają już sporo kilometrów w nogach i prezentują całkiem dobry poziom sportowy?
J.S: – Racja! Jest mnóstwo zawodowych żołnierzy „wyczynowych” biegaczy! Ale raczej nie pojawi się na tym biegu Polska Elita. Liczę na to, że znajdę się na pudle. Zapraszam wszystkich do Sobótki na Bieg Niezłomnych! Naprawdę warto. Można sprawdzić swój charakter w tym trudnym biegu!
W.S: Dziękuję za rozmowę i do zobaczenia 19 sierpnia na rynku w Sobótce.
J.S: Do zobaczenia.

Trwają zapisy do tej niezwykle ciekawej imprezy. Wszystko na temat biegu na stronie: www.biegniezłomnych.pl. Www.ngopole.pl jest patronem medialnym przedsięwzięcia.

Wiktor Sobierajski, foto: archiwum biegu

Komentarze są zamknięte